Skocz do zawartości

Historia edycji

Ironista

Ironista

Jak to drzewiej bywało - na wstępie mego listu....dziękuję czytającym te moje posty (to już bardziej blog się robi) i za miłe słowa. Nie powiem, łechtają, a co. Ale kto nie ma w sobie nutki próżności niech pierwszy rzuci kamieniem. Dobra, nie rzucajcie bo tylu szklarzy w kraju nie ma, poza tym szkło potrzebne jest na akwaria, a nie na jakieś okna.

Jest chwilka, więc coś tam z opowieści morskich wam zapodam moje dzieci na dobranoc, bo zakładam że byłyście grzeczne. Oczywiście nie za dużo, żeby mi się VDR-ek nie zamęczył czytaniem po nocach, bo jakby tak się stało, to Basia zamieni się w Clarki i urządzi mi piekło. A może, oj może (to znaczy piekło urządzić, bo z wyglądu Clarki nie przypomina, wręcz przeciwnie, urodna bestia jest). Poza tym bardzo lubię z Darkiem pogwarzyć przy ognisku i kubku burbona, więc po co sobie  robić pod górkę, nie?

No to zaczynam krótką opowieść "O tym jak cyjano się panoszyło, a Collare został św Mikołajem). W chałupie śmierdzi jak diabli, a jeszcze większy smród nadciąga. Czemu? A temu, że śmierdzi czosnkiem. No to już wiecie że coś się dzieje, jak mawia pewien duchowny. Chetoniki się obsypały, ale tak jakoś dziwnie. Bardziej w rodzaju jakiejś pleśni niż standardowych kropek a'la ospa. Collare na każdym końcu płetwy brzusznej ma taką białą kulkę, a nad oczami jakby mu ktoś brwi z waty dorobił. Normalnie jak u świętego Mikołaja. Zachodzę w głowę jak do tego doszło? Może to pokłosie walk z Aurigą i dopiero teraz to wyszło, bo patogen też potrzebował czasu na rozwój? Na Auridze trudniej było mi to dostrzec, bo nie dość że biała, to jeszcze opalizuje w świetle. W każdym bądź razie chetoniki sobie z tego nic nie robią, przynajmniej na razie, ganiają za żarciem i wcinają jak opętane. Innych zachowań nie zaobserwowałem, bo i na obserwacje czasu brak. Pędzę wieczorami do domu żeby zdążyć przed zgaśnięciem świateł i rzucić kolacje i to właściwie cała obserwacja od kilku dni. Auriga trochę niepokoi, bo choć prawem chetonika jest być płaskim, to ona jest cały czas jak kartka papieru (oprócz mrożonek wcina suchy w każdej postaci), podczas gdy Collare jest plaskaty, ale brzucho ma, oj ma. Tym bardziej nie pojmuję jak on się  zamienił w tego Mikołaja. Na chwilę obecną kilka razy mrożonki nasączyłem świeżo wyciskanym czosnkiem i zobaczymy, choć w tą metodę nigdy nie wierzyłem. Bardziej już w to, że jest dobrze odżywiony, nie ma w baniaku stresu (wojny ustały), więc sam zwalczy to świństwo. Może jeszcze zapodam UV, kiedyś kupiłem, pamiętam dobrze choć nigdy tej lampy nie użyłem. Zatem trzeba będzie zejść do piwnicy. 

Pozostała ekipa - żyć nie umierać. Nawet krewetki się objawiły w całej okazałości. Patrzę i myślę, mam zwidy, ale jakieś większe. Na drugi dzień odetchnąłem, z psychiką jest wszystko ok, jest wylinka. Czyli coś tam sobie łapią skoro rosną.

A dlaczego nadciąga jeszcze większy smród? Cyjano zaczyna mnie już trochę wk...ć, więc postanowiłem  zabawić się z nim metodą Testera i zamówiłem butlę SpecialBlend. Chyba jeszcze w jakimś militarnym zamówię maskę p-gaz. Fosforany od dwóch tygodni mam niewykrywalne, podobnie jak NO3, ale mimo to zapodam trochę Rowa Phos do filterka, tak dla pewności i... zobaczymy. Będzie ciekawie - czosnek i siarkowodór - perfuma jak ta lala.

Człowiek potrzebuje jednak czasu żeby pomyśleć i wymyślić to, do czego powinien dojść szybciej. Przeniesienie talerza z montiporami nie zrobiło im różnicy, w każdym bądź razie zmian nie widzę. Myślę że to, co wziąłem za przypalenie światłem,  było naturalną reakcją (akropory zrobiły podobnie) korali, mającą zagwarantować im przeżycie w ekstremalnych warunkach jakie im zafundowałem. Dziobane ciągle przez ustniki polipują w nocy, ale w wodzie za dużo to nie pływa pokarmu, bo zwyczajnie nie dokarmiam korali. Siłą rzeczy mając tam jakieś światło postanowiły pozwolić zooksantelom na zwiększenie populacji a tym samym zwiększenie dostaw żarła. Dlatego tak pociemniały. Inna sprawa, że te gloniki też nie mają łatwego zadania, bo zrobił mi się ULNS w baniaku, a one nutrientów jednak potrzebują. Trzeba będzie coś wykombinować w tym temacie. 

O żesz w mordę, miałem mało pisać. Darek, nie mów nic Basi.

Zdjęciożercom coś zapodam, tylko że muszę zrzucić, a kabel mam w garażu. To nic, jutro wstawię. Widok cyjano będzie lepiej smakował. 

Kończę już, za plecami mruczy telewizor, z tego co słyszałem kątem ucha, to leciał film, w którym to pewien ciemnoskóry pan, oraz pani z francuskiego ruchu oporu, uratowali ludzkość przed hitlerowcami. Świat się kończy...pora umierać.

Ironista

Ironista

Jak to drzewiej bywało - na wstępie mego listu....dziękuję czytającym te moje posty (to już bardziej blog się robi) i za miłe słowa. Nie powiem, łechtają, a co. Ale kto nie ma w sobie nutki próżności niech pierwszy rzuci kamieniem. Dobra, nie rzucajcie bo tylu szklarzy w kraju nie ma, poza tym szkło potrzebne jest na akwaria, a nie na jakieś okna.

Jest chwilka, więc coś tam z opowieści morskich wam zapodam moje dzieci na dobranoc, bo zakładam że byłyście grzeczne. Oczywiście nie za dużo, żeby mi się VDR-ek nie zamęczył czytaniem po nocach, bo jakby tak się stało, to Basia zamieni się w Clarki i urządzi mi piekło. A może, oj może (to znaczy piekło urządzić, bo z wyglądu Clarki nie przypomina, wręcz przeciwnie, urodna bestia jest). Poza tym bardzo lubię z Darkiem pogwarzyć przy ognisku i kubku burbona, więc po co sobie  robić pod górkę, nie?

No to zaczynam krótką opowieść "O tym jak cyjano się panoszyło, a Collare został św Mikołajem). W chałupie śmierdzi jak diabli, a jeszcze większy smród nadciąga. Czemu? A temu, że śmierdzi czosnkiem. No to już wiecie że coś się dzieje, jak mawia pewien duchowny. Chetoniki się obsypały, ale tak jakoś dziwnie. Bardziej w rodzaju jakiejś pleśni niż standardowych kropek a'la ospa. Collare na każdym końcu płetwy brzusznej ma taką białą kulkę, a nad oczami jakby mu ktoś brwi z waty dorobił. Normalnie jak u świętego Mikołaja. Zachodzę w głowę jak do tego doszło? Może to pokłosie walk z Aurigą i dopiero teraz to wyszło, bo patogen też potrzebował czasu na rozwój? Na Auridze trudniej było mi to dostrzec, bo nie dość że biała, to jeszcze opalizuje w świetle. W każdym bądź razie chetoniki sobie z tego nic nie robią, przynajmniej na razie, ganiają za żarciem i wcinają jak opętane. Innych zachowań nie zaobserwowałem, bo i na obserwacje czasu brak. Pędzę wieczorami do domu żeby zdążyć przed zgaśnięciem świateł i rzucić kolacje i to właściwie cała obserwacja od kilku dni. Auriga trochę niepokoi, bo choć prawem chetonika jest być płaskim, to ona jest cały czas jak kartka papieru (oprócz mrożonek wcina suchy w każdej postaci), podczas gdy Collare jest plaskaty, ale brzucho ma, oj ma. Tym bardziej nie pojmuję jak on się  zamienił w tego Mikołaja. Na chwilę obecną kilka razy mrożonki nasączyłem świeżo wyciskanym czosnkiem i zobaczymy, choć w tą metodę nigdy nie wierzyłem. Bardziej już w to, że jest dobrze odżywiony, nie ma w baniaku stresu (wojny ustały), więc sam zwalczy to świństwo. Może jeszcze zapodam UV, kiedyś kupiłem, pamiętam dobrze choć nigdy tej lampy nie użyłem. Zatem trzeba będzie zejść do piwnicy. 

Pozostała ekipa - żyć nie umierać. Nawet krewetki się objawiły w całej okazałości. Patrzę i myślę, mam zwidy, ale jakieś większe. Na drugi dzień odetchnąłem, z psychiką jest wszystko ok, jest wylinka. Czyli coś tam sobie łapią skoro rosną.

O żesz w mordę, miałem mało pisać. Darek, nie mów nic Basi.

Zdjęciożercom coś zapodam, tylko że muszę zrzucić, a kabel mam w garażu. To nic, jutro wstawię. Widok cyjano będzie lepiej smakował. 

Kończę już, za plecami mruczy telewizor, z tego co słyszałem kątem ucha, to leciał film, w którym to pewien ciemnoskóry pan, oraz pani z francuskiego ruchu oporu, uratowali ludzkość przed hitlerowcami. Świat się kończy...pora umierać.

A dlaczego nadciąga jeszcze większy smród? Cyjano zaczyna mnie już trochę wk...ć, więc postanowiłem się z nim zabawić metodą Testera i zamówiłem butlę SpecialBlend. Chyba jeszcze w jakimś militarnym zamówię maskę p-gaz. Fosforany od dwóch tygodni mam niewykrywalne, podobnie jak NO3, ale mimo to zapodam trochę Rowa Phos do filterka, tak dla pewności i... zobaczymy. 

Człowiek potrzebuje jednak czasu żeby pomyśleć i wymyślić to, do czego powinien dojść szybciej. Przeniesienie talerza z montiporami nie zrobiło im różnicy, w każdym bądź razie zmian nie widzę. Myślę że to, co wziąłem za przypalenie światłem,  było naturalną reakcją (akropory zrobiły podobnie) korali, mającą zagwarantować im przeżycie w ekstremalnych warunkach jakie im zafundowałem. Dziobane ciągle przez ustniki polipują w nocy, ale w wodzie za dużo to nie pływa pokarmu, bo zwyczajnie nie dokarmiam korali. Siłą rzeczy mając tam jakieś światło postanowiły pozwolić zooksantelom na zwiększenie populacji a tym samym zwiększenie dostaw żarła. Dlatego tak pociemniały. Inna sprawa, że te gloniki też nie mają łatwego zadania, bo zrobił mi się ULNS w baniaku, a one nutrientów jednak potrzebują. Trzeba będzie coś wykombinować w tym temacie. 

 

Ironista

Ironista

Jak to drzewiej bywało - na wstępie mego listu....dziękuję czytającym te moje posty (to już bardziej blog się robi) i za miłe słowa. Nie powiem, łechtają, a co. Ale kto nie ma sobie nutki próżności niech pierwszy rzuci kamieniem. Dobra, nie rzucajcie bo tylu szklarzy w kraju nie ma, poza tym szkło potrzebne jest na akwaria, a nie na jakieś okna.

Jest chwilka, więc coś tam z opowieści morskich wam zapodam moje dzieci na dobranoc, bo zakładam że byłyście grzeczne. Oczywiście nie za dużo, żeby mi się VDR-ek nie zamęczył czytaniem po nocach, bo jakby tak się stało, to Basia zamieni się w Clarki i urządzi mi piekło. A może, oj może (to znaczy piekło urządzić, bo z wyglądu Clarki nie przypomina, wręcz przeciwnie, urodna bestia jest). Poza tym bardzo lubię z Darkiem pogwarzyć przy ognisku i kubku burbona, więc po co sobie  robić pod górkę, nie?

No to zaczynam krótką opowieść "O tym jak cyjano się panoszyło, a Collare został św Mikołajem). W chałupie śmierdzi jak diabli, a jeszcze większy smród nadciąga. Czemu? A temu, że śmierdzi czosnkiem. No to już wiecie że coś się dzieje, jak mawia pewien duchowny. Chetoniki się obsypały, ale tak jakoś dziwnie. Bardziej w rodzaju jakiejś pleśni niż standardowych kropek a'la ospa. Collare na każdym końcu płetwy brzusznej ma taką białą kulkę, a nad oczami jakby mu ktoś brwi z waty dorobił. Normalnie jak u świętego Mikołaja. Zachodzę w głowę jak do tego doszło? Może to pokłosie walk z Aurigą i dopiero teraz to wyszło, bo patogen też potrzebował czasu na rozwój? Na Auridze trudniej było mi to dostrzec, bo nie dość że biała, to jeszcze opalizuje w świetle. W każdym bądź razie chetoniki sobie z tego nic nie robią, przynajmniej na razie, ganiają za żarciem i wcinają jak opętane. Innych zachowań nie zaobserwowałem, bo i na obserwacje czasu brak. Pędzę wieczorami do domu żeby zdążyć przed zgaśnięciem świateł i rzucić kolacje i to właściwie cała obserwacja od kilku dni. Auriga trochę niepokoi, bo choć prawem chetonika jest być płaskim, to ona jest cały czas jak kartka papieru (oprócz mrożonek wcina suchy w każdej postaci), podczas gdy Collare jest plaskaty, ale brzucho ma, oj ma. Tym bardziej nie pojmuję jak on się  zamienił w tego Mikołaja. Na chwilę obecną kilka razy mrożonki nasączyłem świeżo wyciskanym czosnkiem i zobaczymy, choć w tą metodę nigdy nie wierzyłem. Bardziej już w to, że jest dobrze odżywiony, nie ma w baniaku stresu (wojny ustały), więc sam zwalczy to świństwo. Może jeszcze zapodam UV, kiedyś kupiłem, pamiętam dobrze choć nigdy tej lampy nie użyłem. Zatem trzeba będzie zejść do piwnicy. 

Pozostała ekipa - żyć nie umierać. Nawet krewetki się objawiły w całej okazałości. Patrzę i myślę, mam zwidy, ale jakieś większe. Na drugi dzień odetchnąłem, z psychiką jest wszystko ok, jest wylinka. Czyli coś tam sobie łapią skoro rosną.

O żesz w mordę, miałem mało pisać. Darek, nie mów nic Basi.

Zdjęciożercom coś zapodam, tylko że muszę zrzucić, a kabel mam w garażu. To nic, jutro wstawię. Widok cyjano będzie lepiej smakował. 

Kończę już, za plecami mruczy telewizor, z tego co słyszałem kątem ucha, to leciał film, w którym to pewien ciemnoskóry pan, oraz pani z francuskiego ruchu oporu, uratowali ludzkość przed hitlerowcami. Świat się kończy...pora umierać.

A dlaczego nadciąga jeszcze większy smród? Cyjano zaczyna mnie już trochę wk...ć, więc postanowiłem się z nim zabawić metodą Testera i zamówiłem butlę SpecialBlend. Chyba jeszcze w jakimś militarnym zamówię maskę p-gaz. Fosforany od dwóch tygodni mam niewykrywalne, podobnie jak NO3, ale mimo to zapodam trochę Rowa Phos do filterka, tak dla pewności i... zobaczymy. 

Człowiek potrzebuje jednak czasu żeby pomyśleć i wymyślić to, do czego powinien dojść szybciej. Przeniesienie talerza z montiporami nie zrobiło im różnicy, w każdym bądź razie zmian nie widzę. Myślę że to, co wziąłem za przypalenie światłem,  było naturalną reakcją (akropory zrobiły podobnie) korali, mającą zagwarantować im przeżycie w ekstremalnych warunkach jakie im zafundowałem. Dziobane ciągle przez ustniki polipują w nocy, ale w wodzie za dużo to nie pływa pokarmu, bo zwyczajnie nie dokarmiam korali. Siłą rzeczy mając tam jakieś światło postanowiły pozwolić zooksantelom na zwiększenie populacji a tym samym zwiększenie dostaw żarła. Dlatego tak pociemniały. Inna sprawa, że te gloniki też nie mają łatwego zadania, bo zrobił mi się ULNS w baniaku, a one nutrientów jednak potrzebują. Trzeba będzie coś wykombinować w tym temacie. 

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.