Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Z akwarium jak z ekologia...
Kasa kasa i kasa ;)
Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, SU1 napisał:

Do tego ogniwo co ledwo rusza wozem to koszt ponad 50 tyś  , i nie będzie tańsze  bo platyna drożeje i jest jej mniej niż potrzeba  już dziś . 

Jak dla mnie najbardziej ekologiczny sprzęt to civic  1,6 125 hp  z 92   roku który na gazie przejedzie jeszcze z 20 lat  ,W razie co  przerobie na metan i będę trawę z kosiarki do beczek pakował i inne domowe odpadki . Mając w  "poważaniu"  EKO logję wymyśloną dla bicia kasy  . 
Jech tylko po co go sprzedałem  :banghead . 

Platynę wyciągną z katalizatorów i wykożystają w wodorze albo wymyślą coś nowego.


 

48a8a9a6b8f4f4ee866d96cfdef63c4cu1641a14

6953777_Sygnaturarybki1.jpg

56_1245071123.gif

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, zielony mintaj napisał:

Znasz kogoś kto siedzi i poznaje fizjologię i rozwój organizmów morskich? Ile osób, które jest w stanie poprawnie napisać słowo caulastrea czy catalaphyllia jardinei dzieli się swoją wiedzą - o prowadzeniu jakichkolwiek sensownych badań nie wspominając? Zdecydowana większość posiadaczy akwariów morskich ma je, ponieważ są ładne, egzotyczne i, mimo wszystko, troszkę ekskluzywne i w tym wydaniu hobby to nie ma nic wspólnego z ochroną naturalnych siedlisk i na pewno nie jest ekologiczne :)

Tu akurat sie zgodze niestety. Robiąc ostatnio zakupy w sklepie „morskim” byłem świadkiem jak małżeństwo z rocznym dzieckiem na reku robilo zakupy korali i rybek za łącznie 2kola nie majac pojecia o tym co kupują, czy jedno z drugim sie nie pogryzie i tylko dzieki fachowej obsłudze sklepu nie dokonali wpadek. Ktos taki nie bedzie w stanie utrzymac tego zycia przez dluzszy czas (zycze jak najlepiej)  w akwarium a co dopiero poznac biologie itd dzialajac tym samym na szkode koralom, rybom i sobie. Nie wspomne o dzieleniu sie pozyskana wiedza bo niby jaka.

To bym nazwał destrukcyjnym aspektem

Edytowane przez Dejvix (wyświetl historię edycji)

Gdy wszyscy wiedzą że czegoś nie da się zrobić pojawia się ten jeden, który nie wie że się nie da i on właśnie to coś robi. Einstein

Moje 42l

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok miło iż większość wypowiadających jest świadoma iż nasze hobby ma niewiele wspólnego z ekologią, a jest raczej spełnieniem chęci posiadania elementu egzotyki w domowym zaciszu...
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Jak wygląda z wasza świadomość rozrodu i krzyżowania koralowców w warunkach akwariowych. Między innymi celem zwiększenia ich odporności na postępujące zakwaszenie wód oceanicznych i wzrost ich średniej temperatury ?

Jak myślicie...  Czy możliwym jest istnienie takiego związku pomiędzy zdolnością przetrwania gatunków a naszym katowaniem natury w szklanej bańce ?

Edytowane przez chwialek (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, chwialek napisał:

Ok miło iż większość wypowiadających jest świadoma iż nasze hobby ma niewiele wspólnego z ekologią, a jest raczej spełnieniem chęci posiadania elementu egzotyki w domowym zaciszu...

Mnie tylko zastanawia ogólny ton, że to zawsze ci inni trują, inni robią nierozważne zakupy, inni wyrzucają odpady. Może warto się tutaj trochę krytycznie zastanowić i zamienić "inni" na ja? Bo jak tak się czyta forum, to niestety praktycznie wszędzie wygląda to podobnie. Za dużo zbyt dużych ryb, przypadkowy, czysto estetyczny dobór obsady, lanie wszelkiej chemii na potęgę i wpadki jakieś co chwilę. I to zarówno u początkujących, jak i u bardziej zaawansowanych akwarystów niestety.

Jeszcze co do wielkiego przemysłu niszczącego środowisko naturalne (w domyśle, bardziej niż indywidualne działania akwarysty) - może też warto zdać sobie, że do dla nas, dla mnie, ten przemysł produkuje, łowi ryby, uprawia zboża w monokulturze itd itp... Więc niestety tak na prawdę to my, ja, jesteśmy pierwotnym źródłem degradacji środowiska. Może nasze indywidualne działania są niczym w skali globalnej, ale przemnożone przez miliardy to właśnie one są powodem takiego a nie innego stanu rzeczy.

8 godzin temu, chwialek napisał:

Jak wygląda z wasza świadomość rozrodu i krzyżowania koralowców w warunkach akwariowych. Między innymi celem zwiększenia ich odporności na postępujące zakwaszenie wód oceanicznych i wzrost ich średniej temperatury ?

Jak myślicie...  Czy możliwym jest istnienie takiego związku pomiędzy zdolnością przetrwania gatunków a naszym katowaniem natury w szklanej bańce ? 

To akurat wg mnie jest kolejny sposób na przejedzenie kasy z dotacji i grantów. Jak na razie, wszelkie próby poprawiania natury przez człowieka przynoszą efekty mierne lub wręcz przeciwne od zamierzonych. Może i w ten sposób uda się osiągnąć krótkotrwałe efekty w tej czy innej lagunie, ale takie "uprawy" koralowców to nie będzie prawdziwa rafa. Pierwsza nieprzewidziana zmienna (np. przecież w ramach zmian klimatu lokalnie, okresowo, woda może też się ochłodzić, bo jakiś tam prąd popłynie inaczej) i takie sztuczne uprawy szlak trafi. Od lat są projekty odbudowy raf przy pomocy korali z propagacji - efekty mizerne, rafy takie umierają potem w pierwszej kolejności. Teraz będzie hodowanie larw w próbówkach...

Świetnym przykładem jest tu las. Pierwotne puszcze były niesamowicie stabilnymi ekosystemami. Kiedy zastąpiono je uprawami leśnymi, okazało się że byle chrząszcz może doprowadzić do zagłady hektarów lasu. A przecież ten sam chrząszcz żył w lasach od tysięcy czy tam nawet milionów lat i było ok. Tak się kończy majstrowanie w ekosystemie. Można tak się bawić w akwarium czy ogródku, ale nie środowisku naturalnym.

Wg mnie, ludzkość w ramach ochrony ekosystemów powinna raczej minimalizować swój wpływ, pozwolić przyrodzie samej się ustabilizować. Może właśnie to jest najważniejsze osiągnięcie akwarystyki morskiej w dziedzinie ekologi - że najlepiej trzymać łapy z dala od akwarium, że im więcej się "grzebie", tym gorzej dla akwarium. Natura ma ogromny potencjał adaptacyjny, ale potrzebuje czasu i spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli np badania dotyczące spadków zasadowości wód oceanicznych i wpływu tego czynnika powinny być przeprowadzane tylko w naturze? Wpływ poszczególnych mikro i makro elementów na koralowce. Powinny być przeprowadzany w naturze? Bo do wniosków na poziomie akwarystycznym nie warto dochodzić? To skąd zatem będziemy wiedzieli co i jak wpływa na najstarszy organizm z jakim się spotykamy codziennie. Produkujemy nowe substancje, dostarczamy nowe odpady które pod przykrywką utylizacji i przetwórstwa wcale nie pozostają obojętne dla środowiska.

Pojawiła się wcześniej sugestia @katani o ile się nie mylę.... Iż podnoszący się poziom oceanów spowoduje zamieranie raf koralowych. A czy aby napewno rafa i jej mieszkańcy żywią się stricte energią pochodzącą ze światła? Chyba mamy nawet na forum jedenego wywrotowca który pokazywał iż się da...  Mnie za to zastanawia czy to faktycznie chodzi o dostęp do światła czy raczej przesunięcie się bariery pomiędzy bakteriami tlenowymi i beztlenowymi oraz efektem ich działalności?

Przyznam szczerze temat mnie zaskoczył iż poszedł aż tak szerokim torem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, =Fresz= napisał:

Zgadza się robią zrzuty tego co kibelki zebrały prosto do mórz i oceanów. Znajomy który pracuje na promie opowiadał.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka
 

No tu trochę znajomy nie ma racji. Bo to co w kibelku idzie przez sewage plant I oby statki tylko to zrzucały ;)

Mówię bardziej o emisji co2, magic pipes I mniej rozwiniętych krajach gdzie nadal wszystko ląduje w wodzie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, chwialek napisał:

Czyli np badania dotyczące spadków zasadowości wód oceanicznych i wpływu tego czynnika powinny być przeprowadzane tylko w naturze? Wpływ poszczególnych mikro i makro elementów na koralowce. Powinny być przeprowadzany w naturze? Bo do wniosków na poziomie akwarystycznym nie warto dochodzić?

Nie, nie są bez sensu. Tak jakoś mi się to rozmnażanie w akwariach skojarzyło z projektami typu http://www.secore.org/site/corals/detail/coral-reproduction.15.html

Takie rzeczy uważam za przejadanie kasy. Obserwacje w akwarium jako takie są jak najbardziej cenne. Tyle że też nie mylmy amatorskich obserwacji akwarium z jakimiś miarodajnymi badaniami. Takie wnioski hobbysty to co najwyżej mogą zainspirować jakieś badania z prawdziwego zdarzenia.

13 minut temu, chwialek napisał:

Iż podnoszący się poziom oceanów spowoduje zamieranie raf koralowych

Jeśli rafy będą zdrowe oraz dostaną dość czasu na przystosowanie się - koralowce przetrwają. Może i GBR umrze, ale jednocześnie gdzieś indziej zacznie się tworzyć nowa rafa. Albo na istniejących rafach inne korale zaczną dominować. Problem nie tkwi z zmianach klimatu czy warunków w oceanie (te faktycznie zdarzały się wielokrotnie), ale w ich szybkości. Zawsze były cykliczne zmiany poziomu mórz, temperatury, ilości lodowców, poziomu CO2 itd, ale były to zmiany powolne. Tzn, były też zmiany gwałtowne, ale te właśnie kończyły się tzw wielkimi wymieraniami, kiedy większość życia na Ziemi ginęła i potem od nowa, w nowym kształcie odradzało się dopiero. I rzecz w tym, żeby działalność człowieka nie wywołała właśnie takiego zjawiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Słony leszcz napisał:

Takie wnioski hobbysty to co najwyżej mogą zainspirować jakieś badania z prawdziwego zdarzenia.

Tylko tą właśnie inspirację powinno się chyba sprawdzać podczas tego "przejadania kasy" bo co robimy innego niż Tworzenie i doglądanie hybryd. Niejednokrotnie narażone były na czynniki które w naturze spotkają je za 10-20 a może 100 lat. Dlaczego zatem twierdzisz iż wprowadzając ba oddając naturze genotyp naszego korala narażamy ją aż tak bardzo... Nie robienie nic bywa czasami najlepszym działaniem. Ale nie sprawdzenie co powoduje zgon koralowca w jego środowisku naturalnym? I próba zapobiegania tym zgonom... Świata nie naprawimy są kraje gdzie walenie klocka do rzeki to codzienność. Zanieczyszczenia nie powstrzymamy, a usunięcie całkowicie emisji CO2 było bo ekologicznie ?

Idąc torem przejadania kasy wszelkie ogrody zoologiczne nie powinny istnieć a tu chodzi typowo o zwiększenie świadomości ludzi nie związanych z akwarystyką, przyrodą ... Inna kwestia czy osoby zarządzające nimi rozumieją podejście iż rafa/przyroda w naturze nie bez powodu budowana jest przez tysiące lat... Czy ogrody poszerzają nam świadomość delikatności przyrody ? Czy raczej nadal ukierunkowane są na podziwianie jej piękna w zamkniętej szklanej bańce.

Świadomość ekologiczna i edukacja to kierunki w które obecnie zostały wpompowane miliony... tylko że same slogany niewiele zdziałają ... zmiany myślenia i zachowania muszą chcieć sami ludzie. Edukacja konsumpcyjnej części świata niewiele zmieni. Stąd programy edukacyjne powinny być wg mnie głównie nakierowane na kraje 3 świata. Tylko po co skoro stało się modne eksportowanie odpadów bo dalej od nas to znaczy bezpiecznie dla nas.

Padło pytanie do producenta, do sklepów - liczę iż ktoś się wypowie od strony dawcy życia, chemii a nie tylko biorcy odpadów z tym związanych.
PS - czy zakaz "jednorazówek" wpłynie również na naszą branżę ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomijając wpływ cywilizacji na zasoby naturalne, chciałbym sie skupić głównie na pozyskiwaniu gatunków z natury.

Ja myślę, że temat jest dużo szerszy i nie da się go zanalizować w kilku zdaniach. Na pewno uważam, że w ogólnym spojrzeniu akwarystyka morska nie pozostaje bez wpływu na zasoby naturalne. Czerpiemy z natury ile się da. Jak nie ryby, to korale czy inne bezkręgowce. Jak nie życie to skała, woda etc. drugiej strony koszt prowadzenia akwarium jest też niemały. Zużywamy wodę, prąd, sporo chemii, która w ostatecznym rozrachunku ląduje w kanalizacji. To zdecydowane negatywy takiego hobby, bo powiedzmy sobie szczerze - każda ryba złowiona na rafie już do niej nie wróci i padnie w niewoli. 

Jednak różni akwaryści mają różne podejście do hobby i będę tutaj kontrowersyjny, ale uważam, że największy ciężar szkód czy też strat, leży po stronie początkujących akwarystów. I nie oceniam tutaj pojedynczych sytuacji tylko uogólniam. Niestety głównym czynnikiem strat (i kolejnych zakupów) są osoby o najmniejszej wiedzy, a że najmłodsze pokolenie akwarystów to często osoby, które oczekują podania wiedzy na tacy bez konieczności jej zrozumienia (nie tylko w temacie akwarystyki), przeceniają swoją cierpliwość i sumienność i przegrywają z wymogami tego hobby. 

Nie zmienia to jednak faktu, że spośród początkujących wyrastają hobbyści, którzy osiągają największe sukcesy. Ich straty (pomijając wypadki losowe typu rozszczelnienie akwarium) z czasem są minimalne, a co więcej, stają się źródłem wiedzy i najważniejsze - szczepek i ryb. Nie wiem jaki to procent, 5-10%, może 20%. Niestety zdecydowana większość z początkujących przegrywa z plagami, które mówiąc kolokwialnie w pierwszym roku duszą życie w akwarium.

Każdy był początkujący i każdy (ja też) popełniał grzechy pychy i zarozumialstwa uważając, że jemu akurat sie uda coś co wszyscy uważają za bardzo trudne, żeby nie powiedzieć niemożliwe. Wiem, wiem... Już słyszę głosy, że "jak się nie wie, że coś jest niemożliwe to staje się to możliwe", ale jest to banał, który w realu sprawdza się w jakimś ułamku promila. I nie można tu pominąć faktu, że szanse na takie sukcesy rosną wraz z doświadczeniem, (które jednak zdobywa się latami).

Doimy zasoby naturalne ile się da, a dostawcy tylko zacierają ręce. Bo przecież, w krajach gdzie bieda piszczy, nikt nie patrzy na  ekologię i zasoby naturalne. Ważne jest, że "biały człowiek" kupi rybkę, a to, że złapana na cyjanek to jeszcze lepiej. Zaraz wróci kupic nową. 

W dodatku sklepy nie pomagają (uogólniam), bo wystarczy popatrzeć na to, jakie gatunki zwierząt są sprowadzane. Mam tu na mysli, te gatunki, których przeżywalność w akwarium sięga 10-15%. Zresztą zapraszam do lektury starego co prawda artykułu, ale oddającego to co mam na myśli: https://reefhub.pl/sklepy-akwarystyczne-naciagacze-czy-pasjonaci/

Co można z tym zrobić? No przede wszystkim edukować i wpływać na początkujących akwarystów tak, aby podejmowali lepsze decyzje. Zwłaszcza, jesli chodzi o dobór ryb czy korali. Czasami nawet odradzić to hobby osobie, która nie wykazuje najważniejszych cech dobrego akwarysty. (Kto pamięta Bucziego? Poczciwy koleś, ale bez ręki do akwarium)

Tyle jesli chodzi o negatywne aspekty. Oczywiście to tylko kropla w morzu problemów. Jednak akwarystyka morska niesie nie tylko same zniszczenia naturalnym zasobom, bo w mojej ocenie w wielu dziedzinach ma sukcesy w pozytywnym znaczeniu. 

Chodzi mi tu głównie o rozwój wiedzy akwarystycznej i naukowej o ogólnie pojętych procesach na rafach koralowych. Hobby, oznacza pieniądze, a pieniądze oznaczają badania. Gdybam sobie tutaj oczywiście, ale wyobraźmy sobie, że  akwarystyka morska jako hobby nie istnieje. Na jakim poziomie byłaby wtedy wiedza o zooksantellach czy cyklu azotowym? Pewnie ktoś tam w jakims instytucie prowadziłby badania, ale z braku funduszy pewnie nie byłyby to żadne rewelacje. A przypomnę, że jeszcze w latach 50tych ubiegłego wieku korale opisywane były jako rośliny.  

Powszechność akwarystyki morskiej zwiększa mimo wszystko wiedzę i doświadczenie, do tego stopnia, że gatunki uznawane za bardzo trudne kilkanaście lat temu dziś trafiają do zbiorników jako jedne z pierwszych, a wiele korali hodowanych w domowych akwariach zasiedla dziesiątki innych zbiorników bez konieczności sprowadzania ich z raf koralowych. To samo sie tyczy ryb. Nie znam dokładnej liczby, ale wiele gatunków jest rozmnażanych w niewoli, dzieki czemu ich import a tym samym zubożanie zasobów naturalnych maleje. 

Pewnie wiecie, ale niektóre gatunki ryb maja szanse na przeżycie właśnie dzięki temu, że są z łatwością rozmnażane w niewoli, bo taki dajmy na to Pterapogon kauderni jest gatunkiem zagrożonym w naturze. A zdaje się w zeszłym roku (lub w 2018) zaczęto z  powodzeniem rozmnażać Zebrasoma flavescens w akwarium. Nie jest to jeszcze odchów komercyjny na wielką skalę tak jak z błazenkami czy kardynałkami, ale nie od razu Kraków zbudowano.

Jak myślicie, skąd biorą się pomysły na ratowanie raf koralowych? Być może są podpisywane nazwiskami profesorów biologii morskiej, ale ci profesorowie to również akwaryści. Owszem, grabimy z nautry, ale to jednocześnie akwarystyka morska jako hobby jest motorem wielu działań mających za zadanie restaurowanie zasobów naturalnych i mimo, że  pewnie saldo jest ciągle ujemne, to pewnie z czasem się to zmieni. Dlatego każdy z nas powinien promować odpowiedzialną akwarystykę morską.

PS

Dzięki Bogu, że to hobby jest takie drogie...

 


425L  - Maxspect Recurve R6 120, Twistman 150 Integra, Komputer od AquaTrend i takie tam... Stary projekt [600L] Nowy projekt [425L]

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zacytować apel Nataszy z Facebooka:

Australia płonie zginęło ponad pół miliarda zwierząt ( 500 000 000 ) pół miliarda !!!!.
Gdzie są pseudo ekolodzy, celebryci, wielcy tej planety?. Gdzie są wszyscy ci którzy tak ochoczo promują i wspomagają ochrone środowiska ?. Gdzie są ci wszyscy właściciele najbardziej markowych produktów tego świata?. Ludzie tam giną w ogromnych cierpieniach biedne bezbronne zwierzęta ... Serce pęka patrząc na to. A ekolodzy celebryci nadal będą zajmować się pierdołami? Że karpia na wigilię ktoś zabija albo świerk na święta przybiera?. Nadal będą promować eko fit życie na Instagramie ?. Ku...a świecie dokąd zmierzasz?.
Dlaczego nadal nie jest udzielana pomoc międzynarodowa?.
Dlaczego żadne państwo nie wysłało tam ani jednego strażaka czy weterynarza?. Gdzie są eksperci którzy tak mocno byli zaangażowani w odbudowę katedry Noter Dame ?.
Gdzieś jest Greta Thunberg czołowa lewacka aktywistka na rzecz ochrony zwierząt i środowiska. Gdzie wy k**wa wszyscy jesteście

A Wy się zastanawiacie nad ekologicznym aspektem posiadania akwarium morskiego?


 

48a8a9a6b8f4f4ee866d96cfdef63c4cu1641a14

6953777_Sygnaturarybki1.jpg

56_1245071123.gif

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, chwialek napisał:

Tylko tą właśnie inspirację powinno się chyba sprawdzać podczas tego "przejadania kasy"

Nie tyle, że takie projekty są całkiem bez sensu, co jest to strasznie mało efektywnie wydana kasa. Jakieś badania "na zachodzie", potem kilku miesięczny wyjazd w tropiki, jakieś szkolenia na modłę zachodnią dla tubylców, a na koniec efektów prawie zero. A chodzi o to, żeby pokazać tym tubylcom, że ochrona przyrody jest w ich interesie. Ale to trzeba by te pieniążki faktycznie zainwestować tam na miejscu, w turystykę, w profesjonalne firmy pozyskujące życie dla akwarystyki, żeby ludzie tam poczuli, że ich dobrobyt zależy od dobrostanu ich bogactwa naturalnego - rafy.

Co do rozprzestrzeniania sztucznych hybryd w środowisku naturalnym - zawsze kończyło się to źle. Albo takie organizmy się nie przyjmują, albo przyjmują się za dobrze wypierając naturalnie występujące gatunki. Króliki, koty, szczury, różne ptaszki, raki, inwazyjne gatunki roślin, jest masa przykładów różnych organizmów wprowadzonych do ekosystemu przez człowieka w dobrej wierze, które następnie okazały się plagą nie do opanowania, niszcząca bioróżnorodność. Wg mnie tak samo skończą się projekty sztucznego osiedlania korali - albo fiaskiem, albo jakąś monokulturą. Ktoś powie zaraz, że lepsza taka monokultura korali odpornych na zmienione warunki niż nic. Problem w tym, że właśnie nie. Naturalny ekosystem jest złożony, dzięki czemu ma dużą bazę genową organizmów przystosowanych do różnych warunków, posiadających naturalne zdolności adaptacyjne. Natomiast taka monokultura może i lepiej sobie radzi w warunkach wyższej temperatury i niższego ph, ale przecież lada moment może się okazać, że zajdą kolejne zmiany (np poziom wody się podniesie i ciepła laguna przestanie być laguną), na które monokultura już nie będzie odporna. Taki przykład z innej beczki trochę. Po pożarze puszczy czy stepu natura dość szybko się odradza, po spaleniu upraw rolnych pozostaje pustynia, bardzo powoli wracająca do życia (tzw ugór, w którym dominuje kilka gatunków najbardziej ekspansywnych roślin). W czasie suszy uprawy marnieją bardzo szybko, a naturalne ekosystemy sobie radzą.

Co do świadomości i edukacji... uboga część świata śmieci i truje w dużej mierze po to, żeby zaspokoić zachcianki i nienasycony apetyt bogatej części. Jeśli bogata część świata nie przestanie wydawać kroci na kolejne gadżety i za przeproszeniem żreć ponad miarę, nic się nie zmieni. Z jednej strony krytykujemy wschód za zatruwanie środowiska, z drugiej - otaczamy się całą masą rzeczy "made in china", ubieramy się "made in bangladesz", wszystko to wyrzucamy do śmietnika po kliku tygodniach czy miesiącach. W zasadzie to też trzeba by traktować jako eksportowanie odpadów. Przenosimy uciążliwy przemysł na wschód, "eksportując" odpady jeszcze zanim one powstaną. Dalej, to właśnie z tej bogatej części część biedniejsza ale się dorabiająca czerpie wzorce, naśladuje. I teraz się okazuje, że Chińczycy też chcą mieć gadżety, samochody, też chcą jeść fastfood, podobnie Hindusi, podobnie mieszkańcy Afryki (tam gdzie gospodarka się jednak jakoś rozwija). I nagle się okaże, że miliardy ludzi zaczynają żyć równie rozrzutnie jak na zachodzie. Tym większa rola społeczeństw zachodnich, właśnie żeby dawać przykład, taki czysto propagandowy właśnie. I dlatego nie zgodzę się, że nasze (w sensie, ludzi zachodu) działania nie mają znaczenia. Właśnie że są one kluczowe, bo to zachód nadal jest sprężyną napędzającą świat gospodarczo i kulturowo.

Ale na szczęście to też się powoli zmienia. Tak jak ze sprzątaniem kup po swoim psie. Niby nadal trawniki są zaminowane, ale jednak kiedy ktoś widzi, większość właścicieli sprząta. Co świadczy, że dotarło do nich, że to nie jest ok, jak piesek nakupka na trawnik. A kolejne pokolenia już rosną w klimacie, gdzie wypada posprzątać, więc pewnie będą sprzątać nawet jak nikt nie będzie widział. Podobnie z ekologią. Niby nic się nie dzieje, ale jednak powoli przebija się do świadomości ogółu, że warto dbać o środowisko, że ślepy konsumpcjonizm nie jest najlepszym modelem życia. Kolejne pokolenia rosnące w tym klimacie są już bardziej wrażliwe itd itd...

Godzinę temu, Tester napisał:

największy ciężar szkód czy też strat, leży po stronie początkujących akwarystów

Bym podyskutował z takim uogólnianiem. Początkujący jednak częściej wybierają proste gatunki, często pochodzące już z hodowli (może i często ze względu na cenę, ale tak czy inaczej nie są to osobniki z odłowu). Dalej, często startują w mniejszym litrażu, do którego fizycznie po prostu mniej wejdzie, to i mniej padnie w razie czego. Wreszcie, piszesz tak, jakby tylko początkującym baniaki wybuchały. A tym czasem przejrzyj forum. Co chwila jakiś doświadczony akwarysta pisze, że "coś tam" (akwarium się rozszczelniło, grzałka się popsuła, latem temperatura za wysoka była, pompa uwalniała metale, prąd wyłączyli...) i prawie cała obsada poszła do kosza. Albo nie piszą nic od dłuższego czasu, a potem się okazuje że wszystko padło i restart był. I co robi taki wilk morski? Otóż kupuje duże ilości pięknych, rzadkich (bo ma już wyrobiony gust, a nie musi inwestować od zera w sprzęt oraz ma więcej wiary we własne siły i umiejętności) zwierzaków, często z importu. W przeciwieństwie do świeżaka, który po wpadce, jeśli w ogóle podejdzie kolejny raz, znów zacznie od prostych (może jeszcze prostszych) szczepek i popularnych ryb. Żeby nie było, popieram odpowiedzialne zakupy w morszczyznie i odpowiedzialność za swoje zwierzaki w ogóle. Ale nie sprowadzał bym tego jedynie do kwestii stażu. Albo kupno kompletnie egzotycznych zwierzaków typu liliowce i pytanie na forum po fakcie, co to właściwie jest. Nie tylko początkujący tak potrafią.

1 godzinę temu, Tester napisał:

Chodzi mi tu głównie o rozwój wiedzy akwarystycznej i naukowej o ogólnie pojętych procesach na rafach koralowych. Hobby, oznacza pieniądze, a pieniądze oznaczają badania.

Czy rzeczywiście firmy z branży akwarystycznej tak chętnie wykładają kasę na badania raf i koralowców? Bo mnie się wydaje, że to raczej są projekty różnych instytucji budżetowych (uniwersytety, instytuty) wspierane być może kasą z jakichś funduszy ekologicznych, niż prywatne badania. Może i badacze są często akwarystami, ale wątpię żeby kasa wydawana na akwaria w jakiejś istotnej części finansowała badania ekosystemów morskich. Jeszcze może w akwarystyce słodkowodnej, siłą rzeczy bardziej masowej, firmy jakoś tam inwestują w badania, ale w przypadku a. morskiej podejście jest raczej eksploatacyjne - pozyskać jak najwięcej zwierzaków i jak najdrożej sprzedać. Wspomniane rozmnożenie żółtka, ostatnio tez hepatusa i jeszcze kilku innych trudnych gatunków to projekty typowo naukowe a nie komercyjne. Z drugiej strony (od strony branży morskiej) sytuacja jest taka, że bardzo często jeszcze w sklepach znajdziesz dzikie błazenki i kardynały, choć ich rozmnażanie można już prowadzić dosłownie masowo. Dlaczego? Bo taniej rybę przywieźć z drugiego końca świata, niż ją hodować w Europie.

2 godziny temu, Tester napisał:

Dlatego każdy z nas powinien promować odpowiedzialną akwarystykę morską.

A pod tym się podpiszę wszystkimi kończynami:-)

2 godziny temu, Tester napisał:

PS

Dzięki Bogu, że to hobby jest takie drogie...

Trochę to jednak egoistyczne. Bo jak to rozumieć... Dzięki temu, że jest drogo (w domyśle - odpowiednio drogo, że mnie stać, ale większości już nie stać), to mogę swobodnie eksploatować ekosystem naturalny bez ryzyka, że zbyt szybko się wyczerpie. No, trochę przejaskrawiam, ale raczej powinno się dążyć do tego, żeby własne działania były na tyle mało obciążające,  że dla każdego zasobów wystarczy bez nadmiernego obciążania środowiska.

3 minuty temu, waldek123blau napisał:

Pozwolę sobie zacytować apel Nataszy z Facebooka:

Ale że popierasz "Nataszę z fb", czy się nabijasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Słony leszcz napisał:

Bym podyskutował z takim uogólnianiem. Początkujący jednak częściej wybierają proste gatunki, często pochodzące już z hodowli (może i często ze względu na cenę, ale tak czy inaczej nie są to osobniki z odłowu). Dalej, często startują w mniejszym litrażu, do którego fizycznie po prostu mniej wejdzie, to i mniej padnie w razie czego. Wreszcie, piszesz tak, jakby tylko początkującym baniaki wybuchały. A tym czasem przejrzyj forum. Co chwila jakiś doświadczony akwarysta pisze, że "coś tam" (akwarium się rozszczelniło, grzałka się popsuła, latem temperatura za wysoka była, pompa uwalniała metale, prąd wyłączyli...) i prawie cała obsada poszła do kosza. Albo nie piszą nic od dłuższego czasu, a potem się okazuje że wszystko padło i restart był. I co robi taki wilk morski? Otóż kupuje duże ilości pięknych, rzadkich (bo ma już wyrobiony gust, a nie musi inwestować od zera w sprzęt oraz ma więcej wiary we własne siły i umiejętności) zwierzaków, często z importu. W przeciwieństwie do świeżaka, który po wpadce, jeśli w ogóle podejdzie kolejny raz, znów zacznie od prostych (może jeszcze prostszych) szczepek i popularnych ryb. Żeby nie było, popieram odpowiedzialne zakupy w morszczyznie i odpowiedzialność za swoje zwierzaki w ogóle. Ale nie sprowadzał bym tego jedynie do kwestii stażu. Albo kupno kompletnie egzotycznych zwierzaków typu liliowce i pytanie na forum po fakcie, co to właściwie jest. Nie tylko początkujący tak potrafią.

Oj nie wiem... Pomijając wypadki losowe, które trafialja wszystkich bez względu na wiedzę, to uważam, że wielu początkujących (nie wszyscy) generuje straty właśnie przez to, że uczą się na błędach. Ale czy wiedzą kiedy przestać? Ile jest postów w stylu: "już mi piąty raz białobrody pada. co robię źle?". To jednak domena tych mniej doświadczonych, nie uważasz?

 

13 minut temu, Słony leszcz napisał:

Czy rzeczywiście firmy z branży akwarystycznej tak chętnie wykładają kasę na badania raf i koralowców? Bo mnie się wydaje, że to raczej są projekty różnych instytucji budżetowych (uniwersytety, instytuty) wspierane być może kasą z jakichś funduszy ekologicznych, niż prywatne badania.

To nie chodzi o sklepy czy firmy akwarystyczne. Miałem na myśli firmy które podejmują się hodowli ryb czy korali. Gdyby nie było na nie popytu to to nikt by sie tym nie zajął. 

 

18 minut temu, Słony leszcz napisał:

Trochę to jednak egoistyczne. Bo jak to rozumieć... Dzięki temu, że jest drogo (w domyśle - odpowiednio drogo, że mnie stać, ale większości już nie stać), to mogę swobodnie eksploatować ekosystem naturalny bez ryzyka, że zbyt szybko się wyczerpie. No, trochę przejaskrawiam, ale raczej powinno się dążyć do tego, żeby własne działania były na tyle mało obciążające,  że dla każdego zasobów wystarczy bez nadmiernego obciążania środowiska.

Nie zrozumiałeś przewrotności. Dzięki temu, ze jest drogo, nie jest to jednak hobby masowe. 

 

22 minuty temu, waldek123blau napisał:

Pozwolę sobie zacytować apel Nataszy z Facebooka:

Australia płonie zginęło ponad pół miliarda zwierząt ( 500 000 000 ) pół miliarda !!!!.
Gdzie są pseudo ekolodzy, celebryci, wielcy tej planety?. Gdzie są wszyscy ci którzy tak ochoczo promują i wspomagają ochrone środowiska ?. Gdzie są ci wszyscy właściciele najbardziej markowych produktów tego świata?. Ludzie tam giną w ogromnych cierpieniach biedne bezbronne zwierzęta ... Serce pęka patrząc na to. A ekolodzy celebryci nadal będą zajmować się pierdołami? Że karpia na wigilię ktoś zabija albo świerk na święta przybiera?. Nadal będą promować eko fit życie na Instagramie ?. Ku...a świecie dokąd zmierzasz?.
Dlaczego nadal nie jest udzielana pomoc międzynarodowa?.
Dlaczego żadne państwo nie wysłało tam ani jednego strażaka czy weterynarza?. Gdzie są eksperci którzy tak mocno byli zaangażowani w odbudowę katedry Noter Dame ?.
Gdzieś jest Greta Thunberg czołowa lewacka aktywistka na rzecz ochrony zwierząt i środowiska. Gdzie wy k**wa wszyscy jesteście

A Wy się zastanawiacie nad ekologicznym aspektem posiadania akwarium morskiego?

Waldek, mam wrażenie że chłoniesz takie posty z FB bez chwili refleksji nad ich wartością. Owszem podobno zginęło 500k zwierząt, ale to tylko luźne szacunki obliczone na wartość, która robi wrażenie. Pytanie ile zginęło gatunków, bo to jest strata bezpowrotna. Ile z tych zwierząt to gatunki, które w optymalnych warunkach są w stanie odtworzyć populację w ciągu kilkunastu lat. I na prawdę myślisz, że tam nie idzie kasa większa niż na katedrę Notre Dame? Skąd wiesz, że nie idzie tam pomoc międzynarodowa. Przecież to jest skala nieporównywalnie większa. Poza tym takie kataklizmy pojawiały się w przeszłości regularnie. Myślisz, że w przeszłości przed Homo sapiens nie było globalnych ociepleń? (żeby nie było... nie mówię że się tym razem do tego nie przyczyniamy z naszą cywilizacją)

 

A tak przy okazji tego "gdzie my wszyscy jesteśmy", to poluzuj kołnierzyka... bo widzę, że sie zbytnio wkręcasz. Może zanim będziesz pytał o moje wydatki na ratowanie przyrody w Australii, powiesz co Ty w tym temacie zrobiłeś. 


425L  - Maxspect Recurve R6 120, Twistman 150 Integra, Komputer od AquaTrend i takie tam... Stary projekt [600L] Nowy projekt [425L]

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Ino linkiem zarzucę odnośnie tych Australijskich pożarów ;) gdzieś też jakiś Polak mieszkający w Australli pisał że nie jest tak strasznie jak w social mediach to przedstawiają. Nie wiem propaganda czy jak to się zwie ?

https://tysol.pl/a41910-Duze-pozary-w-Australii-No-duze-ale-w-sezonie-1974-1975-byly-kilkanascie-razy-wieksze

I inne linki odnośnie internetów i tego jak trzeba umieć przesiewać informacje

https://konkret24.tvn24.pl/swiat,109/pozary-w-australii-poruszajace-ale-falszywe-zdjecia,998444.html

https://fotoblogia.pl/14848,widziales-strazaka-z-proteza-z-australii-to-wielkie-oszustwo

I po necie krąży też filmik z ataku na generała Irańskiego - jak się okazuje to filmik z gry :P 

https://konkret24.tvn24.pl/swiat,109/wideo-z-ataku-na-sulejmaniego-nie-to-fragment-gry,998511.html

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Tester napisał:

Oj nie wiem...

W jakimś zakresie masz rację, że część początkujących faktycznie eksperymentuje, czasem ze szkodą dla zwierzaków. Ale czy jest to związane z byciem początkującym, czy raczej jest to pewien taki już typ akwarysty po prostu? Czy doświadczeni już nie robią żadnych ryzykownych eksperymentów? A może nie robią, bo już dość zwierzaków ukatrupili eksperymentami w przeszłości (ale wtedy bilans szkód jakby by się wyrównywał i rozkładał statystycznie na wszystkich akwarystów)? Wreszcie, tak obiektywnie i chłodno patrząc na sprawę, jaka pociecha dla natury, że zwierzaki w akwarium padły z powodu "losowego" (grzałka), a nie przez błąd akwarysty? Dla natury ważne jest, że na ich miejsce trzeba będzie odłowić nowe sztuki.

22 minuty temu, Tester napisał:

Nie zrozumiałeś przewrotności. Dzięki temu, ze jest drogo, nie jest to jednak hobby masowe.

Zrozumiałem, zrozumiałem:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Słony leszcz napisał:

W jakimś zakresie masz rację, że część początkujących faktycznie eksperymentuje, czasem ze szkodą dla zwierzaków. Ale czy jest to związane z byciem początkującym, czy raczej jest to pewien taki już typ akwarysty po prostu? Czy doświadczeni już nie robią żadnych ryzykownych eksperymentów?

Doświadczony akwarysta przewiduje konsekwencje swoich poczynan, poza tym jak już jest piekny i stabilny zbiornik to mało kto go zmienia

3 minuty temu, Słony leszcz napisał:

Wreszcie, tak obiektywnie i chłodno patrząc na sprawę, jaka pociecha dla natury, że zwierzaki w akwarium padły z powodu "losowego" (grzałka), a nie przez błąd akwarysty? Dla natury ważne jest, że na ich miejsce trzeba będzie odłowić nowe sztuki.

No jest to jakiś kierunek rozważań, ale dlatego chciałem pominąc szkody losowe (które oczywiście istnieją), które nie wynikają z braku doświadczenia (w większości)


425L  - Maxspect Recurve R6 120, Twistman 150 Integra, Komputer od AquaTrend i takie tam... Stary projekt [600L] Nowy projekt [425L]

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Tester napisał:

No jest to jakiś kierunek rozważań

Ja się w zasadzie zgadzam z tezą, że brak umiaru w eksperymentach jest zły. I nawet zgodzę się, że to początkujący mają (naturalną w końcu) tendencję do popełniania błędów. Z czym się nie zgadzam, to z jakimś tam zwalaniem na początkujących winy za negatywny wpływ akwarystyki na środowisko. Po pierwsze, zaawansowani akwaryści też kiedyś byli początkujący i swoje zwierzaki pewnie ukatrupili. Po drugie, zaawansowani akwaryści zwykle mają więcej zwierzaków bardziej egzotycznych (czyli często właśnie importowanych), nie zadowala ich oklepana dunka, caulastrea czy montipora czerwona, szukają raczej jakichś "x-color rejnbow" okazów, odławianych gdzieś tam w jednym miejscu na końcu świata. W reszcie, to zaawansowani akwaryści właśnie nadają ton, wyznaczają wzorce. To że początkujący mają często skłonność do kombinowania w dużej mierze wynika właśnie z tego, że różne "wilki morskie" tak właśnie robią lub robili kiedyś, że chcą mieć "wypasione" zwierzaki w akwarium - bo takie zwierzaki widzą na zdjęciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Słony leszcz napisał:

Po pierwsze, zaawansowani akwaryści też kiedyś byli początkujący 

I tak też napisałem parę postów wyżej...

 


425L  - Maxspect Recurve R6 120, Twistman 150 Integra, Komputer od AquaTrend i takie tam... Stary projekt [600L] Nowy projekt [425L]

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każde dziecko kilka razy się przewróci, zanim się nauczy chodzić, potem nauka mówienia, szkoła, życie. Jednym wszystko idzie gładko, innym po grudzie. Albo z powodu własnej ignorancji, albo mimo wszelkich starań  po prostu nie wychodzi. Pomijam ekstremalne przypadki, jak sławetny szeryf hornet... To był albo człowiek chory, albo idiota, albo troll, albo kombinacja powyższych. 

Mam już tyle lat, że w pracy młodsi koledzy mówią do mnie dinozaur, ale przez całe lata szkoly czy oglądania filmów przyrodniczych nie nauczyłam się tyle o morskich zwierzętach, co teraz, od kiedy posiadam akwarium. I to jest nauka najwyższej jakosci i trwalosci, bo wynika z pasji. 

Pozytywnym skutkiem jest to, że zaczęłam segregować śmieci i staram się coraz mocniej, aby zużywać jak najmniej plastiku. To nie są już dla mnie tylko ryby, które żyją po to, by ludzie mogli je zjeść. Oczywiście nadal jem ryby, ale teraz coraz bardziej staram się kupować tylko tyle rybiego mięsa czy jakichkolwiek pokarmów, jakie mam ochotę zjesc, aby ich nie wyrzucać. Nawet kupiłam lodówkę z wieksza zamrażarka, bo jak mi przejdzie ochota dziś na rybę, kotleta czy inne mięso, to zamrazam na potem, zamiast wyrzucać. Co do pieczywa, warzyw i owoców to nadal mi nie wychodzi, kupuje za dużo i wyrzucam, ale staram się marnotrawić jak najmniej. 

Kiedyś brałam do kosza "oczami", potem w domu jakoś przechodził apetyt i się wyrzucalo, albo wlazlo w tył lodówki i się zapomniało i też się wyrzucalo. 

Odkąd zaczęłam odkładać plastiki i metale do osobnego worka odkryłam, że te pozostałe śmieci stanowią może 1/4 całości odpadów. Codziennie muszę wyrzucać worek z plastikami i metalami, a resztę śmieci raz na kilka dni. Staram się też osobno gromadzić papier. Duże gazetki ze sklepów zbieram do reklamówki i raz na czas oddaje do sklepu morskiego, gdzie służą do pakowania mrożonek. Przynajmniej do czegoś się przydają, bo ja nie czytam, nawet nie otwieram 99% gazetek,  które znajduje w skrzynce.

Samo hobby na pewno nie jest ekologiczne, ale jak widać u mnie pociągnęło za sobą pozytywne skutki.

I jeszcze jedna pozytywna rzecz. Moi znajomi nurkowie...żaden z nich nie miał akwarium morskiego i byli zachwyceni, kiedy po nurkach opowiadałam im ciekawostki o zwierzętach, które widzieliśmy w morzu czerwonym i o innych, które przyszły mi na myśl. Oni widzieli tylko ładne ryby lub fajne koralowce, ale nie mieli do końca świadomości, co podziwiają i jakie to zycie jest niesamowite :)

I pewnie przekażą to swoim dzieciom, swoim znajomym, którzy chętniej będą odtąd sortować śmieci czy ograniczac marnotrawienie pokarmu. 

Edytowane przez Nik@ (wyświetl historię edycji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Ciekawi mnie jak spodoba się wam kolejny kierunek tematu który chciałbym wam zaproponować ? ... I czy osoby przytoczone podejmą dyskusję - spodziewam się iż na odpowiedź będzie trzeba dłużej poczekać. Ale cóż chyba warto spróbować.

@kris88 Jak obecnie wygląda Wasz projekt - pary błazenków rozmnażają się? Jest faktycznie zainteresowanie rynku krajowego czy raczej sklepy wolą wybrać wersję tańszą choć importowaną ? Tego typu działania można przyjąć za stricte ekologiczne. Jeśli za kawę BIO jesteśmy w stanie zapłacić więcej dlaczego nie ma w sklepach wzmianki iż te ryby są właśnie z krajowej hodowli? Być może część odbiorców była by skłonna właśnie za to zapłacić. Rekompensując sklepom różnicę w marży.
A być może źle zakładam iż osobnik pozyskany w niewoli będzie droższy w zakupie niż ten importowany z natury? Jak to wygląda od Waszej strony.

Witold Sosnowski - tu niestety nie mam pewności czy posiadasz konto na tym portalu dlatego tak pomijając RODO zwracam się z Imienia i Nazwiska być może padnie odpowiedź. Czy prowadzicie może badania dotyczące konsumpcji CO2 i produkcji O2 przez hodowlane szczepy fitoplanktonów ? Jak wygląda obecnie Wasza hodowla organizmów morskich? Czy bez problemów znajdujecie zbyt na rozmnożone w kraju osobniki?

@Radko Jak wygląda udział Polski w badaniach dotyczących płciowego rozmnażania acropor? Czy te badania przyczyniają się w jakimś stopniu do zwiększenia ich odporności na czynniki środowiskowe jak np. zmiany PH i zanieczyszczenia i temperatury wód oceanicznych ? Padło stwierdzenie iż lepiej abyśmy nie ingerowali w przyrodę. A jakie jest Twoje zdanie na ten temat...  Tworzycie hybrydy bądź to z różnych gatunków czy też z różnych lokalizacji geograficznych czy raczej odbywa się to na zamkniętych obiegach (akwariach)  na egzemplarzach jednogatunkowych z danego regionu. Cięcie to nie tyle rozmnażanie co ciągłe dzielenie jednego osobnika (genotypu DNA czy jakkolwiek by to można naukowo określić). Rozmnażanie z gamet to już inna para kaloszy tu mamy 2 odrębne osobniki. A z tego co wiem badania w których uczestniczysz tego właśnie dotyczą.

@nanokaczor i w tym momencie żałuję iż nie ma Cię wśród nas... choć nie mam pewności czy chciałbyś się wypowiedzieć na temat od strony osoby rozmnażającej na większą skalę...

@Irmina Być może znajdziesz chwilę by podzielić się z nami spostrzeżeniami. Mianowicie jak to wygląda od strony Importera... tj czy eksporter z kraju za wielką wodą musi spełnić jakieś konkretne obowiązki, aby móc wydobyć z rafy zwierzaki i dostarczyć je docelowo do sklepów w których my dokonujemy zakupu. Jak to wygląda z żywą skałą - podejrzewam iż obecnie nie ma już żywej skały polegającej na odłupaniu kawałka rafy koralowej i wysłaniu go do konsumpcyjnej Europy. Skały które kupujecie są ożywiane w oceanie czy aby wyjąć część ożywionej skały tubylec bo tak bym to ładnie określił ma obowiązek uzupełnić brak w oceanie coś na zasadzie gospodarki leśnej w kraju ?

Pytanie zadane 2 sklepom nadal pozostaje aktualne... co prawda padło bodajże na 2 stronie wątku, ale jest aktualne.

A być może ktoś z niewywołanych ma wiedzę w tym temacie i chciałby się nią podzielić ? To również zachęcam do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może poniższy film nie nawiązuje bezpośrednio do akwarystyki jednak myślę, że warto zobaczyć. Mówi między innymi o tym, że to głównie my - również (a może zwłaszcza) jako jednostka - mamy realny wpływ na otoczenie.

 


232a6a987c9421394080dfe370c3ad6du1845a18

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.01.2020 o 12:35, Tester napisał:

Dzięki Bogu, że to hobby jest takie drogie...

Bardzo, bardzo się zgadzam! Mieszkałem przez chwilę w Australii gdzie morszczyana jest bardziej dostępna przez cenę. Kupowanie płaszczek do zbiorników 200 litrów, brak wiedzy o zasoleniu (w jednym serwisowanym akwarium zasolenie było 50 promili, skala reflaktometru była właśnie do 50) itp sytuacje są normą :(
 

16 godzin temu, chwialek napisał:

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________
@kris88 Jak obecnie wygląda Wasz projekt - pary błazenków rozmnażają się? Jest faktycznie zainteresowanie rynku krajowego czy raczej sklepy wolą wybrać wersję tańszą choć importowaną ? Tego typu działania można przyjąć za stricte ekologiczne. Jeśli za kawę BIO jesteśmy w stanie zapłacić więcej dlaczego nie ma w sklepach wzmianki iż te ryby są właśnie z krajowej hodowli? Być może część odbiorców była by skłonna właśnie za to zapłacić. Rekompensując sklepom różnicę w marży.
A być może źle zakładam iż osobnik pozyskany w niewoli będzie droższy w zakupie niż ten importowany z natury? Jak to wygląda od Waszej strony.

@Irmina Być może znajdziesz chwilę by podzielić się z nami spostrzeżeniami. Mianowicie jak to wygląda od strony Importera... tj czy eksporter z kraju za wielką wodą musi spełnić jakieś konkretne obowiązki, aby móc wydobyć z rafy zwierzaki i dostarczyć je docelowo do sklepów w których my dokonujemy zakupu. Jak to wygląda z żywą skałą - podejrzewam iż obecnie nie ma już żywej skały polegającej na odłupaniu kawałka rafy koralowej i wysłaniu go do konsumpcyjnej Europy. Skały które kupujecie są ożywiane w oceanie czy aby wyjąć część ożywionej skały tubylec bo tak bym to ładnie określił ma obowiązek uzupełnić brak w oceanie coś na zasadzie gospodarki leśnej w kraju ?
 

 Z racji naszych błędów, zawirowań życiowych, hodowla nie idzie pełną parą. Na ryby które udało nam się wyhodować byli/są chętni.

Założyłeś że ryba z hodowli musi być droższa niż z odłowu.... często tak nie jest :)  Ok jak popatrzysz na cenę na stock-ach, a ofertę którą Ci wyślę to różnica jest ogromna. Jednak transport do Polski, transport na terenie Polski, czas jakim trzeba temu poświęcić przekracza tą różnicę. No i nasze ryby z grubsza obywają się bez kwarantanny.  

Moim koronnym argumentem co do opłacalności hodowli ozdobnych ryb morskich jest to że robią to w Izraelu. Jeżeli Żydzi coś robią to musi być w tym pieniądz :)

Popatrzcie co wyprawia taka BIOT-a dzięki pieniądzom od akwarystów :) tutaj dzieje się dużo pozytywnego. 

Odpowiem trochę za Irminę.... Czy eksporter musi spełnić jakieś wymagania zależy od kraju. Dla przykładu, nie wiem jak jest teraz, ale jeszcze parę lat temu Sir Lanka miała dużo bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące połowu do celów akwarystycznych niż Australia. Wydawałoby się że  Australia będzie bardziej "świadoma"

Żywą skałę taką łupaną dalej można kupić, np właśnie z Australii. Problemem jest zaporowa cena, plus koszt transportu tak ciężkiego ładunku. Wyjściowa cena tam u nich na miejscu to 15-20 AUD za kg, czyli jakieś 40-100zł za kg. Do tego dodaj cła, opłaty transportowe i jeszcze marże sklepu. Jak dobrze pójdzie to w Polsce będzie taka skała kosztowała 150zł. Wątpię w chętnych. 


ch

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powinnam się lepiej przygotować do odpowiedzi ale tak na szybko napiszę z głowy - są organizacje zrzeszające eksporterów, kórzy gwarantują jakość i humanitarne warunki odłowu i transportu. Są to firmy (chyba azjatyckie), które mają coś na kształ gwarancji  - jest to o tyle ważne, gdy okaże się, ze zapłaciło sie za dostawę a exporter milczy.;-) można w takiej sytuacji liczyć na pomoc instytucji w celu odzyskaniu długu. 

Kilkanaście lat temu, kiedy zaczynaliśmy każda dostwa to była loteria :-) od momentu zamówienia aż do momentu odbioru z lotniska. Jakość zwierząt importowanych z Afryki czy Indonezji poprawiła się bardzo  - wpływa na to sposób połowu, warunki, w jakich są przetrzymywane aż po metody pakowania. Na pewno wielki wpływ na poprawę jakości ma obecnie to, ze w dzisiejszym świecie wszystkie informacje rozchodzą się z prędkością swiatła, więc bardzo szybko i łatwo można zweryfikować historię każdej firmy, dopytać innych o jakość zwierząt. 

Jesli chodzi o żywą skałę - tak jak napisał Kris wyżej - jest obecnie z Australii w kosmiczych cenach, czasem pojawia się jakaś nieaustralijska ale fatalnej jakości. Obecnie firmy raczej moczą i "ożywiają" skałę i moim zdaniem to właśnie będzie szło w tym kierunku. Nie wiem, czy w Australi jest jakaś polityka równoważenia wydobycia skały, trzeba byłoby się zainteresować. Patrząc w przyszłość, taką dalszą to uważam , ze będą wprowadzane ograniczenia w eksporcie tropicalnych zwierząt. 

A jesli chodzi o ekologię - proszę pamiętać, ze np. zużye świetlówki mozecie oddać do sklepu, w kórym je kupiliście a który to ma obowiązek je oddać jako elektrośmieci.  U nas można przyjść ze swoją butelką po fito, dzięki czemu sprzedamy go taniej.  My sami już nie zamawiamy plastikowych opakowań tylko gromadzimy puste opakowania po preparatach, wodzie mineralinej itp i w nie nalewamy. W ogóle  - ale to już chyba mój osobisty fix (bo jestem do bólu praktycznie i nie cierpię, jak coś się marnuje), gromadzę opakowania po pokarmach, wiaderka po solach, buferach i w nich często wydajemy na miejscu zwierzęta. Kartony stryoboxy zawsze mają drugie i 3-cie życie . Zrezygnowaliśmy z plastikowych kubków do wody - za to mamy fajne filiżanki. Ostatnio zamiast siatek foliowych kupiliśmy papierowe. Mamy panele fotowoltaiczne na dachu i zamiast ręczników papierowych staramy się używać innych materiałów  do czyszczenia. A do czyszczenia idealnie sprawuje się zwykły ocet.

Mam przemyślenia nt niesprowadzania niektórych gatunków ryb, które w naturze żywią się np.  koralami czy aiptazją - nie wiem, czy jest sens cały czas próbować, skoro tylko niewielki procent np. chelmonów czy brzydali z sukcesem aklimatyzuje się w akwarium. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja z chęcią taką skałę z Australii kupię, nawet jeśli tylko kilka kg i wtedy swobodnie połączę z ożywioną.

Moim zdaniem jeśli kraje które mają warunki mogą w naturalnym środowisku ożywić skałę w oceanie to tylko in plus. 

Wiadro z odzysku w sklepie u @Irminazostało mi zaoferowane, potwierdzam :D

A Nanokaczor z tego co widzę na FB mocno zaczyna się rozbudowywać i idzie w hodowlę korali. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ten wątek jest dość stary. Należy rozważyć rozpoczęcie nowego wątku zamiast ożywienia tego.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.