23 godziny temu, Danielj napisał:O ile pamiętam to najlepsza metoda proponowana przez K.O. Borchardta polegała na włożeniu pacjentowi 100$w zęby. W dawnych czasach z taką kasą w zębach nikt się nie porzygał
Oj, ja to bym wyrzygala i samorodek złota
Siedzenie na pokładzie i gapienie się w horyzont nie pomagało, bylo tragicznie mimo, że brałam tabletkę. Statkiem bujalo, wzrok nie nadążał za śledzeniem horyzontu, bo raz był on wysoki, raz nisko, jednoczesnie przechylal się w prawo i w lewo i jeszcze w innych płaszczyznach.
Ostatecznie pomogło pójść pod pokład, położyć się na kanapie na boczku, zamknac oczy i wyobrażać sobie, że bujam się na hamaku. Wtedy wrażenie bujania dla mozgu było jednostajne i miarowe, jak na hamaku, mózg i błędnik za tym nadążały, choć stateczkiem trzepało faktycznie we wszystkie strony.