Skocz do zawartości

Historia edycji

Nik@

Nik@

   Ja nigdy nie interesowałam się akwarystyką. Do czasu, jak na Teneryfie w loro parque zobaczyłam zbiornik morski z falującymi miękkimi (wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, co widzę). 

Pomyślałam sobie wtedy, jakie to jest piękne i jaka szkoda, że nie mozna mieć tego w domu.  Dalej zobaczyłam kolejny zbiornik, ogromny walec od podłogi do sufitu, gdzie plywala dookoła gesta ławica małych, neonowych ryb. Wtedy oczywiście nie miałam pojęcia, co to za ryby, nie przygladalam im się, ale były bardzo podobne do neonow. 

Przez kolejnych jakieś 15 lat lub więcej pamiętałam te widoki, ale nie probowalam żadnego akwarium. W międzyczasie urodziłam dziecko, przez kilka lat podrosło, pomyślałam, że może by jakieś zwierzątko mieć w domu. Poszliśmy wtedy z ówczesnym mężem i córką do sklepu zoologicznego. Mieli tam różne zwierzaki, w tym rybki.

Przypomniały mi się obrazy z Teneryfy i mówię "może akwarium"? Mąż na to, ze bez sensu, ryby się nie da przytulic ani pogłaskać, to musi być coś biegającego z futrem. Tyle, że on miał alergię na futro i kocie i psie i nawet na ptasie piora. Kupiliśmy ostatecznie szynszyle, której futro miało nie uczulać  i znów na ileś lat przestałam myśleć o rybach. Potem był rozwód. Bardzo przeze mnie upragniony.  Finansowo bylam w d*pie, bo mąż zadłużył cała rodzine, poznałam, co to jest komornik i jak szybko ta instytucja potrafi człowieka przestawić z sytuacji kiepskiej na tragiczna. W miedzyczasie eks mnie wrobił za użyciem dziecka w kota, którego jego znajomi znaleźli rannego na ulicy. Nie chciałam, ale z powodu dziecka zgodziłam się pod warunkiem, że biorę jego kota, ale on bierze pod opiekę szynszylę. A gdzieś mi dalej te ryby chodziły po głowie.  Minął jakiś czas, przyszła jesień, komornik przestal pisac , pomyślałam o jakimś akwarium, w które mogłabym się w zimie pogapic, zająć czymś myśli, żeby nie wpaść w depresję. Finansowo byłam jeszcze w przysłowiowej czarnej d*pie, więc szukałam w necie malego akwarium dla gupików czy neonów, bo tylko te rybki coś mi mówiły.  No i po wpisaniiu w google frazy "uzywane akwarium" czy cos w ten deseń trafiłam na targowisko nano reef. Zaczęłam czytać to forum z niedowierzaniem.jak to, można mieć w domu takie coś, jak widziałam na Teneryfie? 

Nik@

Nik@

Ja nigdy nie interesowałam się akwarystyką. Do czasu, jak na Teneryfie w loro parque zobaczyłam zbiornik morski z falującymi miękkimi (wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, co widzę). 

Pomyślałam sobie wtedy, jakie to jest piękne i jaka szkoda, że nie mozna mieć tego w domu.  Dalej zobaczyłam kolejny zbiornik, ogromny walec od podłogi do sufitu, gdzie plywala dookoła gesta ławica małych, neonowych ryb. Wtedy oczywiście nie miałam pojęcia, co to za ryby, nie przygladalam im się, ale były bardzo podobne do neonow. 

Przez kolejnych jakieś 15 lat lub więcej pamiętałam te widoki, ale nie probowalam żadnego akwarium. W międzyczasie urodziłam dziecko, przez kilka lat podrosło, pomyślałam, że może by jakieś zwierzątko mieć w domu. Poszliśmy wtedy z ówczesnym mężem i córką do sklepu zoologicznego. Mieli tam różne zwierzaki, w tym rybki.

Przypomniały mi się obrazy z Teneryfy i mówię "może akwarium"? Mąż na to, ze bez sensu, ryby się nie da przytulic ani pogłaskać, to musi być coś biegającego z futrem. Tyle, że on miał alergię na futro i kocie i psie i nawet na ptasie piora. Kupiliśmy ostatecznie szynszyle, której futro miało nie uczulać  i znów na ileś lat przestałam myśleć o rybach. Potem był rozwód. Bardzo przeze mnie upragniony.  Finansowo bylam w d*pie, bo mąż zadłużył cała rodzine, poznałam, co to jest komornik i jak szybko ta instytucja potrafi człowieka przestawić z sytuacji kiepskiej na tragiczna. W miedzyczasie eks mnie wrobił za użyciem dziecka w kota, którego jego znajomi znaleźli rannego na ulicy. Nie chciałam, ale z powodu dziecka zgodziłam się pod warunkiem, że biorę jego kota, ale on bierze pod opiekę szynszylę. A gdzieś mi dalej te ryby chodziły po głowie.  Minął jakiś czas, przyszła jesień, komornik przestal pisac , pomyślałam o jakimś akwarium, w które mogłabym się w zimie pogapic, zająć czymś myśli, żeby nie wpaść w depresję. Finansowo byłam jeszcze w przysłowiowej czarnej d*pie, więc szukałam w necie malego akwarium dla gupików czy neonów, bo tylko te rybki coś mi mówiły.  No i po wpisaniiu w google frazy "uzywane akwarium" czy cos w ten deseń trafiłam na targowisko nano reef. Zaczęłam czytać to forum z niedowierzaniem.jak to, można mieć w domu takie coś, jak widziałam na Teneryfie? 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.