Zielony quadri bardzo mi się rozrósł i zaczął dotykać będące za nim dwa sps-y montiporę capricornis i digitatę. Bałem się o korale, zwłaszcza capricornis, bo digitata nie zeszła jeszcze z podstawki na skałę, więc łatwiej ją było przenieść. No ale czasu jakoś nie było, digitata tam gdzie ją dotykały macki ukwiała przestała polipować. Aż tu nagle stało się odwrotnie. Od jakiś trzech tygodni ukwiał pokurczony. I nie mam tu na myśli typowego wieczornego flaczenia, albo jak się obeżre, tylko te ramiona które dotykały montipor najpierw jakoś mu się wykręcały, przebarwiały, zaczynały kurczyć, później następne, a w tej chwili wygląda tragicznie, większość ramion dziwnie schowana, a te które są na wierzchu są małe i też skurczone. Samica premnasa już jakieś dwa tygodnie temu wyprowadziła się z niego do ukwiałów na drugim końcu zbiornika, samiec jeszcze siedzi ale i on coraz częściej wędruje do samicy, tym bardziej że ta cały czas do niego podpływa i namawia do przeprowadzki. Czyżby montnipory okazały się mocniejsze od ukwiału i to jego kurczenie było spowodowane typową wojną chemiczną? Nie widzę innego wytłumaczenia, był zamieszkały przez premnasy które o niego dbały, jadł jak głupi (regularnie raz w tygodniu pół stynki, plus drobiazgi które mu błazny wkładały do gęby), nic go nie drażniło. Miał ktoś już taki przypadek? Wklejam zdjęcia ukwiała. Jak był napompowany normalnie to sięgał do stojących w górze montipor.