Była chwila zawahania...
19 I 2014
Przy zmianie akwarium miałem chwilę zwątpienia. Nie chodziło o to czy sobie z tym morskim akwarium poradzę, nie chodziło o brak zapału czy brak entuzjazmu, chodziło raczej o zwykłą przyziemną rzecz a mianowicie koszty. Gdzieś czytałem wątek o tym, jak to wcale nie jest drogo. Ano dla jednego, to jak pstryknąć palcem a drugi po prostu nie ma pieniędzy. Przeliczyłem swoje siły na zamiary i stwierdziłem, że te czterysta z hakiem nie będzie jakimś strasznym obciążeniem mojego budżetu domowego. I całe szczęście, że mi się chciało policzyć. W planach miałem dużo większe akwarium ale koszt budowy to jedno a pracować tylko na akwarium to drugie. Tak obserwuję różne wątki, ot lubię sobie poczytać, i zerkam często na targowisko. Powiem szczerze, że jestem czasem przerażony.
Wiem, każdy powinien mieć swój rozum i zdawać sobie sprawę co robi, ale... No właśnie, znaczna część tych co zaczynają nie zdają sobie sprawy ile to hobby kosztuje. Pominę czas, bo przy moim trzecioligowym baniaku i tak sporo go poświęcam, ale zastanawia mnie czemu ta stara gwardia nie prowadzi przyszłych posolonych na właściwe tory?
Czytam w wątkach - zrób szersze, zrób wyższe, a może dłuższe ci wejdzie... i co? i nikt nie na pisze, że to są dodatkowe litry wody, którą co miesiąc trzeba podmienić, że byle lampą tego nie doświetli, że byle odpieniacz tego nie ogarnie... i tych "byle" jeszcze można dużo wymieniać... a skończywszy na tym, że byle czym tego się nie zasiedli. Myślę, że nim zacznie się doradzać co do wielkości, to powinno się uprzedzać z czym to się wiąże.
Jakie są tego efekty? max 6 miesięcy i baniak idzie na targowisko. Oczywiście nikt nie napisze, że go nie było stać. Rozumie, bo sam bym się wstydził przyznać... bo to krępujące.
Mało tego, tak obserwuję, że są baniaki które nigdy nie zostały zalane. Cóż, a może gdyby przedstawiać koszt nim zaproponuje się stawianie większego - to minirafka jednak by stała i cieszyła oko a tak maxi - gruzowisko z trzema koralami na krzyż na targowisku czeka na następnego napalonego.
Oczywiście nie mam tu zamiaru kogoś obrażać, jeżeli ktoś poczuł się urażony to serdecznie przepraszam. Wiem, że na forum są i tacy, którzy dają do myślenia. Wiem też że są tematy na forum, bo je czytałem. Tylko że rada w temacie, jest cenniejsza.
Do tego dochodzi targowisko. "Tam kupisz tanio jak poszperasz". Śmiać mi się chce, bo ten co zaczyna nie wie czego szukać, na co zwrócić uwagę kupując, od kogo warto kupić. Kiedyś napisałem coś o targowisku ale zaraz pojawiały się głosy, że trzeba wiedzieć co i od kogo się kupuje.
No dobra, Może jak ktoś jest kilka lat na forum, to już to rozkminił. Ja jestem od roku i dalej nie mam pojęcia co od kogo można kupić. Kosztowna loteria.
Czemu nikt nie powie świeżakowi - idź chłopie do sklepu, bo się nie znasz i kupisz bubla kinga a nie bubble king-a.
Wiem, też bym mógł to napisać ale z racji stażu i ilości postów nikt mnie nie posłucha. Zostanę zakrzyczany, że jak ja trafiłem źle to ktoś inny niekoniecznie też tak musi,
Mnie akurat stać na błędy które popełniłem ale tych co stawiają pierwszą solniczkę a za radą kolegów od razu i szerszą i głębszą - niekoniecznie.
Teraz, żeby nie być gołosłownym i żeby uniknąć jakichś ataków piszę wprost - podliczyłem moje koszty.
Ponad 400l w obiegu i ciągle coś się kończy. A to prochy do ballinga, a to sól, a to testy, a to rachunek za prąd przyszedł.... I tak po obliczeniach to wychodzi jakieś 500 złotych miesięcznie. A w tym nie ma grama życia.
- a jak kupiłem i zalałem pierwszą solniczkę - to się zastanawiałem - na co ja tyle soli kupiłem..? 20 kilo. Przecież to się zmarnuje zanim to zużyje. No tak, tylko dojrzewanie się skończyło, później sól... a teraz jak zamawiam 20 kilo to już planuję kiedy następną będę musiał zamówić.
Podsumowując, tak się zastanawiam, czy warto było zakładać morskie...?
Czy nie lepiej było kupić kubełek i zalać słodką wodą...?
Warto, I nie lepiej ale z głową i kalkulatorem w ręku, by później nie oddawać za bezcen akwarium, życia i sprzętu.
Kupić na targowisku to nie problem ale sprzedać, choćby za cenę jaką się dało, to już nie tak łatwo.
Tak mnie jeszcze naszło, na to targowisko. Rzecz słuszna i fajnie że jest. Tylko strasznie mnie wkurzają ci co robią sobie z niego sposób na zarabianie kaski. Byle narobić szczepek... Byle zahandlować. Kurcze, jak 30 lat miałem słodkowodne - tak nigdy nie kupiłem szczepki rośliny. Zawsze ktoś jak robił przecinkę, to oddawał z piwko. I to było normą. A tu dwa kikuty 50 złotych... Rozumiem jak ktoś chce sprzedać korala, którego hodował 2 lata, rybkę czy innego zwierzaka, włożył w to serce i pieniądze... ale co niektórzy robią sobie z forum biznesik ale tego widać nie da się zwalczyć. Takie czasy. A ja starej daty jestem widocznie.
Jednak fajnie, że są i tacy - co od pieniędzy wolą czyjś uśmiech. Dzięki nim zaraziłem się koralami. I za to i za szczepki im serdecznie dziękuję.
Pozdrawiam, Piotrek.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia