Czasem taką niechęć do jedzenia udawało mi się u pyszczaków wyleczyć metronidazolem, zakładam, że tą o podłożu infekcji pierwotniaczej przewodu pokarmowego. Ale powodów do niejedzenia jest na pewno więcej, np. jakieś niewydolności narządowe i tutaj klapa.
Edit:
Nawet nie tyle niechęć, bo pobiera pokarm, pomemła, pomemła i wypluwa co jakby niemożność przełknięcia. I tutaj jeszcze prognozy były nawet ok, bo jeśli już w ogóle nie była zainteresowana pokarmem, to już znacznie gorzej.