16 godzin temu, Słony leszcz napisał:Jakbyś wrzucił 30-40 sztuk wyrośniętych ślimaków, to dopiero by wtedy padały. A jaki ściek by się zrobił z wody w efekcie takiego pomoru? Idealne warunki do jeszcze większego nawrotu glonów. Niby mają ludzie w akwariach duże populacje turbo rozmnażających się swobodnie, ale one się właśnie same regulują. Jak się za dużo namnoży, to część zaraz padnie, reszta posprząta (turbo chyba mało wybredne są i padlinką też nie gardzą, ewentualnie inne ślimaki, kraby, krewetki pomogą). No i takim krabom czy krewetkom też się zdarza zapolować na ślimaczka małego czasem.
Spokojnie, napisalem tak tylko dla lepszego wyobrazenia jak nie efektywne one sa u mnie. Nawet przez mysl mi nie przeszlo aby naprawde tak zrobic i wrzucic taka ilosc owych slimakow
16 godzin temu, Słony leszcz napisał:No niestety chyba znam ten rodzaj:-( Niby wszystkie zwierzaki są w stanie to zjadać jak chcą, nie jest to żadne legendarne bryopsis. A jednak za cho...rę nie można się tego pozbyć. Ślimaki totalnie nie wyrabiają, kraby też nie wiele lepiej. Jeżowiec też niby zjada non stop, ale co zje to jeszcze szybciej odrasta. No, trzeba przyznać, że przynajmniej tyle jeżowiec dokonał, że pojawiły się placki wolne do glona - za rok może by mu się udało zjeść wszystko. Próbowałem przycinać glony krótko, żeby zmniejszyć ilość biomasy do zjedzenia - efekt też nie powala niestety. Bo wyrywanie też słabo - mocną się trzymają. Chyba tylko jakieś brutalne szorowanie poza akwa by pomogło (tylko szkoda mi całego innego drobiazgu, który już się zadomowił na skale). Mam teraz jeszcze myśl, żeby zaciemniać na jakiś czas poszczególne skałki (po prostu przykryć czymś skałę, aż glon padnie).
Tak czy inaczej, ślimaki nie dają rady. Jak się początkowo uparłem i cały czas na nowo sadzałem na glonie ślimaki, które właziły na szybki, to efekt był taki, że ślimaki były wyraźnie osowiałe i nie w formie, a dwa (astralium i tectus) nawet padły. Więc im odpuściłem i sobie żyją w spokoju.
Teraz juz nie do konca jestem pewien czy mamy ten sam rodzaj glonow. Jezeli chodzi o moje to na szybie, piachu i skale tworza sie identyczne (wygladajace jak swiezo skoszona laka). Z szyby czyscik zalatwia sprawe, piach - plastikowym kijem przejade po substracie i zalatwione ale jezeli chodzi o skale.....no wlasnie, szczoteczka do zebow w lape i szorowanie skaly. Schodza bez problemow, jednak trzeba lape moczyc. Zadne zwiekszanie, zmniejszanie, przestawianie cyrkulacji nie pomaga. Na plus moge napisac ze lepiej one wygladaja niz poprzednie bruzdnice czy cokolwiek to bylo za cholerstwo - warstwa brunatnego nalotu doslownie wszedzie przypominajaca okrzemki jednak to nie byly okrzemki (a moze....). Sam nie wiem jak mam z tym walczyc. Dokupowanie zwierzakow specjalnie w tym celu raczej odpada. Bardziej przychylny bym byl do dodaniu siporaxu, purigenu, a moze nawet VSV dla poprawy filtracji. Odpieniacz ustawiony na mokro robi pelny kubek w jeden dzien/wieczor.
16 godzin temu, Słony leszcz napisał:Mam teraz jeszcze myśl, żeby zaciemniać na jakiś czas poszczególne skałki
CIekawy pomysl. Z checia bym poczytal jakie bylyby wyniki. A probowales VSV?