mnie kiedyś "serwis" w Gliwicach zrobił tak :
firmowy laptop (HP 17 cali) miał problem z matrycą (tęcza na ekranie) - ponoć padł jakiś układ z karty graficznej - nie znam się
porządny sprzęt za 4,5 tyś - zepsuł się dopiero co po 2 latach gwarancji... serwis miejscowy , znaleziony w sieci . Jadę .
serwisant powiedział, że jedyna opcja to "reboling" (?!) który to przeważnie rozwiązuje problem. Zgodziłem się .
Po tygodniu upominania się dostałem info, że "reboling" się nie udał i konieczna jest kosztowna wymiana grafiki.
Z racji podejścia serwisu do tematu - nie zgodziłem się i zażądałem zwrotu sprzętu ...
Sprzęt został mi wydany po tygodniu upominania się (niby czasochłonne złożenie rozebranego komputera)...
Sprzęt nie włączał się więc poszedł do szafy a ja kupiłem nowy laptop... po kilku miesiącach postanowiłem sprzedać HP
na części . Komputera nie rozkręcałem, wyjąłem tylko od spodu twarde dyski. Podszedłem z nim do sklepu / serwisu (innego niż poprzednio)
żeby zerknęli czy nie będą zainteresowani matrycą, płytą główną z procesorem pentium, RAMem...
Gość otworzył komputer i okazało się , że środek jest rozkradziony... płyta z procesorem podmieniona na jakiś stary AMD...
Udałem się do poprzedniego serwisu ale nie chcieli ze mną gadać - jedyne co usłyszałem to że zatrudniają tylko zaufanych ludzi...
Co zrobić w takiej sytuacji ? Pokwitowałem odbiór sprzętu z serwisu... jedyne co mogłem zrobić to wystawić komentarz w sieci...
co ciekawe krótko później doszedł kolejny komentarz podobnej treści. Skontaktowałem się z oszukaną osobą ale z racji pokwitowania
odbioru sprzętu raczej byliśmy na straconej pozycji...
nauczka na przyszłość , tylko firmowe serwisy i komputery z jak najdłuższą gwarancją door to door...