Jacek,
robilem podobnie jak Ty, przez cale lata, az mnie sieklo. Naprawde nie mysl, ze ktos jest na te trucizne odporny - na nia nie ma silnych. Prawdopodobnie u mnie nagle sie kolonia wkurzyla i odpieniacz rozpylil trucizne po pokoju. Takich dreszczy to nawet po Sylwestrze za mlodych lat nie mialem. Dobrze, ze serce wytrzymalo.
Dopiero po kiku tygodniach zorientowalem sie co mnie zaatakowalo. Wyjalem skaly i wystawilem na mroz.
Dyskusje o "mojej odpornosci", wypowiedzi o tym, ze "ja rwe, sciskam i nic mi nigdy nie bylo" moga innych wprowadzic w blad.
Pozdrawiam