Cześć,
krótko o sobie akwarium syna - zbiornik 300l, sump, Bubble Magus A5, światło 3 x maxpect mazarra p.
W zbiorniku dobre kilkadziesiąt kg skały, ukwiał, 2 błazny, hexa i krab, korale głównie LPS, trochę prostszych SPS, kilka grzybków, trochę miękkich.
Dzielę się z Wami historią padającej główka po główce euphylli - koral jest u mnie kilka lat, z dwóch główek rozrósł się do w sumie ok, dwudziestu, przetrwało bodajże 14 czy 15.
Co jakiś czas (co kilka miesięcy) polipy w kolejnej główce przestawały się rozwijać i główka obumierała. Na końcu szkieletu pokazywała się dziurka, taki tunelik. Wczoraj kolejne dwie główki (a w zasadzie nie do końca podzielona jedna główka) przestały się rozwijać i zadecydowaliśmy o wyjęciu korala i dokładnym sprawdzeniu co się dzieje. Piękny koral wielkości dwóch pięści został pocięty na kawałki i wygrzebałem z niego dwa robale - jeden uszkodzony padł, drugiego udało się sfotografować i nagrać.
Zdjęcia przedstawiają :
001 - kanalik w szkielecie euphylli
002 - robal w szkielecie
003 - szczęki cholernika
004 - zjedzony szkielet
005 - szkodnik w całej okazałości.
Mam też filmik, na którym podrażniony robak wystawia szczęki i łapie się nimi wykałaczki na tyle mocno, że można go podnieść. Creepy
Szukałem informacji na forach co może tak zjadać korale, może słabo szukałem ale nie takiego czegoś nie znalazłem.
Może komuś uda się zadziałać szybciej, kluczowym objawem jest tutaj chyba wydrążony szkielet. W każdym razie nie znalazłem żadnego miejsca ani uszkodzenia, którym skurczybyk mógł wleźć do szkieletu. Mam jeszcze kilka innych euphylli, z tego jedną tez już dobre kilka lat i odpukać żadnej innej do tej pory takie przygody się nie zdarzały.