Do akwarium trafiła nowa ryba - Genicanthus watanabei. Niestety z obiecanych trzech egzemplarzy doczekałem się tylko jednego, który przyjechał w stanie bliskim tragicznego.
Ryba była przeraźliwie chuda, nie została nauczona przyjmowania mrożonek, a opuszczony ogon dopełniał obrazu nieszczęścia. Jednak ustnik chciał żyć. Na trzy tygodnie trafił do zbiornika kwarantannowego, gdzie był karmiony wielokrotnie w ciągu dnia mrożonkami. Po kilku dniach zaczął jeść, nabrał masy i wczoraj wreszcie mógł trafić do akwarium. Tu jeszcze w trakcie aklimatyzacji:
Jest jeszcze nieśmiała, stara trzymać się skał, ale jest aktywna i ma spory apetyt. Trudno uwierzyć, że to ta sama ryba, która przyjechała przed trzema tygodniami: