Niestety co do dzisiaj - Żółtek odszedł na Wieczną Rafę. Wczoraj jadł i pływał z innymi, chociaż się bał troszeczkę jak podchodziłem. Dzisiaj po przyjściu zastałem go leżącego na Zoasach, ale widziałem, że żyje. Spróbowałem podać pokarm pipetą pod pyszczek to ześwirował i znowu spoczął na boku koło Capnelli. Stwierdziłem, że zajmę się Czarnymi Błazenkami - bo też takie dziwnie spłoszone, że aż detrytus na nich osiadł. Nie jedzą, więc próbowałem podać im co mam - bez odzewu (za to inne ryby śmigały po jedzenie jak zwykle). Wczoraj wszystko ok. Wtem nagle Żółty jak nie wystrzeli po całym akwarium, 2 razy próbował wyskoczyć i nagle padł. Już bez ruchu. Smutno.
Parametry wody: NH4: 0 NO2: 0,25 (Colombo), NO3: 25, PO4: 0,07. Nie wiem o co chodzi
Zauważyłem, że cyrkulacja nie ściąga detrytusu ze skał. Jest go tam naprawdę sporo. Próbowałem teraz ogarnąć ją (bo wcześniej "wiało" po skałach, nie było filmu na wodzie, nic - ale nie "podnosiło" do góry, tylko wręcz dociskało do skał) - średnio idzie. Ukwiał się zamknął, reszcie też się to nie spodobało. Tylko Czarnulki spokojne, obym jutro nie musiał ich żegnać... Wróciłem do poprzedniej opcji tylko ze zmianą dużej pompy, żeby "wiało od dołu". Zobaczymy czy się będzie film tworzył, bo fale na powierzchni tylko delikatne :/