"Normalne" zdjęcia na stronie 2!!!
Photobucket sprawił psikusa i wycofał się z bezpłatnego udostępniania zdjęć "osobom trzecim", spróbuje okroić i naprawić ten temat i wkleić choć zcęść zdjęć.
Zawsze pod górkę
Tak jak obiecywałem, że założę kiedyś temat o moim zbiorniku z rybkami tak w końcu spełniam tą obietnicę. Zawsze mnie bardziej fascynowały ryby niż korale, które były dla nich tylko tłem. To oczywiście tylko moje skromne zdanie...
Dla ludzi których nudzi długie przynudzanie to nie będzie temat dla was, dla niechętnych proszę ominąć następne parę akapitów, poniżej zacznę podawać dane zbiornika.
Życie dało mi ostro w tyłek w 2016, więc czasami może wam się wydać że tu płaczę, marudzę, przynudzam, proszę wtedy przejść do zdjęć, nikogo nie zmuszam do czytania.
Nie wiedziałem, żę dorosły prawie 40 letni facet może mieć tyle łez w sobie... ale może takie żalenie się poprawi mój nastrój choć na chwilę, więc imo warto spróbować.
W kwietniu zeszłego roku, po prawie 4,5 roku nadszedł czas na odwiedziny rodzinnego Sopotu i Polski. ... o dwa tygodnie za późno by zobaczyć i pożegnać mojego kolegę z licealnej szkolnej ławy, księdza Jasia Kaczkowskiego. Pierwszy, który odszedł z naszej klasy...
http://www.swiatksiazki.pl/autor/kaczkowski-ks-jan-1854591/
O wiele za szybko...
Potem nadeszły czarne chmury nad moją rodzinę, w szczegóły nie będę wchodził, wesoło nie jest, przyszłość nieznana. Jak macie kogoś bliskiego idźcie go przytulić, pocałować, powiedzieć że go kochacie (nie, nikt mi nie umarł, nikt nie jest śmiertelnie chory).
Jak już mysłem, że ten cholerny rok już mnie niczym nie zaskoczy... 3 lata temu 2 tygodnie po urodzeniu moich bliźniaków małżonka pozwoliła mi polecieć na Florydę, odwiedzić kolegę z klasy radiologii, który po skończeniu programu zwinął manatki i pokazał środkowy palec Chicago. Tam odnalazłem koleżankę ze szkoły podstawowej, której nie widziałem 16-18 lat. Znajomość odżyłą, w sierpniu 2016 roku przyleciała będąc w 4 miesiącu ciąży do Chicago na moje urodziny, pomóc przez parę dni z moimi rozbójnikami/chłopakami (jestem obecnie ojcem który zrezygnował z pracy by się nimi zająć). No i jako, że żarełko w Chicago jest dużo zdrowsze i lepsze jakościowo niż na Florydzie zabrałem koleżankę i jej faceta na parę ryneczków ze swieżym jedzeniem, tudzież do polskiego sklepu ze schabowym, pierogami i czymkolwiek tylko dusza zapragnie. Byle tylko mały "X" dostał zdrowe jedzonko, witaminki, jakby nie było w połowie ma być polakiem. W drugi dzień Świat dostaję lakoniczny text, "we lost him", jak to go straciliście??? 2 tygodnie przed porodem, wszystko gotowe, pokój gotowy, ludzie wokół podekscytowani, imię wybrane... małemu przestało po prostu bić serce, dziewczyna musi urodzić martwe dziecko, co takiej osobie powiedzieć? Żeby jej nie stresować człowiek ukrywa własne problemy, byle tylko nie miała złych myśli, teraz nie ma nic, wraca do pustego pokoju, gdzie wszystko na małego czekało. Jako technik radiolog widziałem wiele złego, bo nie każdy przychodzi bądź jest przywożony ze złamaną noga do szpitala, ale krzywdy dzieci to najgorszy syf jaki mogę sobie wyobrazić.
Trochę mnie ten mój baniak z rybami pomaga przetrwać trudne czasy, lubię obserwować sobie rybki, których bym nigdy nie odważył się mieć w zbiorniku rafowym.
Ci którzy kiedys śledzili mój temat o rafie w tej 380, wiedzą, żę przetrwałą ona przeprowadzkę (mega stres i problem), potem urodziły mi się bliźniaki, i trzeba było zwinąć interes. 2 lata wytrzymałem bez większego zbiornika (choć wciąż małęgo jeśli chodzi o morszczyznę) i moja szanowna lepsza połówka dała się namówić na zbiornik z samymi rybkami. Główny temat to miały być "dwarf angelfishe" i "butterfly fishe" czyli jak mi parę osób napisało po prostu "Ustniki". Oczywiście czy to się sprawdzi to się okaże bo zbiornik dopiero w trakcie zarybiania.
Ci co mnie znają wiedzą, że ściemy u mnie nie ma, każdy bląd jest udokumentowany, każda strata jest opisana. Nię robię z siebie kogoś kim nie jestem, więc jak coś stracę może mój przykład komuś pomoże.
Kopiuję to co napisałem jak tworzyłęm temat o 380ltr rafie:
Zbiornik: 150*47.5*50(h) (pierwszy blad, powazne w sensie srednie wielkosciowo badz wieksze niz srednie akwarium IMO nie powinno byc miec mniej niz 60cm glebokosci)
Sump: wymiarow nie znam, miesci moze z 80litrow, maly wypierd, wystarczy jednak by pochowac wszystko co potrzebuje, od skarpety lapiacej drobinki, po grzalke, odpieniek, i inna filtracje o ktorej dalej
Szafeczka: elegancki czarny akryl dopasowany do pokrywy, paluszki sie pojawiaja jak sie go za czesto maca, sa jednak odpowiednie produkty+sciereczka zrobiona ze starych t-shirtow i w 2 minutki swieci sie jak psu wiadomo co
Oswietlenie: 2*96watt power compact, 2xaktynika/10000k, uwielbiam takie światło dla samych ryb, żadnych niebieskich przekłamań które mamy w baniakach rafowych
Pompki cyrkulacyjne: 1xkoralia i 1xfalownik RW-8 po przeciwnej stronie baniaka, dwa róźne strumienie wody, mi się podoba.
Pompa glowna: dzięki poradzie koleżanki Niki Jebao DCS 5000, dla mnie bomba, cichutka, pracuje na 5-tym biegu, niestety DHL próbował mnie wyr... i był problem z doręczeniem pompy, miali zostawić w budynku, zostawili na ławce koło budynku, podobno tak im powiedziałęm, hmm mam text w komórce przeczący ich kłamstwu...
Odpieniacz: Vertex Omega 180i, jestem mega zadowolony z jego kultury pracy, cichości, jak szybko zaczął wywalać syf, póki co mogę pisać o nim w samych superlatywach. W dodatku za rewelacyjną cenę w Czarny Piatek o 30 niżej niż zwykle.
Sol: Instant Ocean, plus początkowo woda z działającej rafy na Kencie.
Filtr: zapodalem sobie tak zwany "dual reactor", za w sumie grosze mam filtr weglowy i absorber fosforanow, z jakimś specem gadałęm z reefcentral.com, twierdzi, że do FOWLR w sumie mi to nieporzebne, ale jest, więc podłączyłem.
RO/DI-150gph, po tylu latach kupiłem nowy sprzęt i jest rewelacyjnie jak szybko mi się bańki napełniają
Skala: nie wiem ile, ale mogę patrzeć na to ułożenie godzinami i jestem podjarany jak gwizdek
Jako, że jest to baniak akryliczny to jak wiadomo były rysy po bodajże 6 czy 7 użytkowania baniaka. Co zrobić z tymi cholernymi rysami, żadna firma w Illinois nie chce się tego podjąć albo śpiewa chore ceny w stylu 60% ceny nowego baniaka. Jeden biznesmen wciąż do mnie dzwoni kiedy może mi baniak z rys wyczyścić, a pytałem w marcu 2016.
Jako, że ja mam dwie lewe ręce do takich rzeczy byłem trochę spękany żeby samemu to zrobić, zacząłem przeglądać youtube.com, wysłałem parę pytań do ludzi z reefcentral.com. Zakupiłem sprzęt z ebaya i heja.
Dowód, żę jak się czegoś bardzo chce to można to osiągnąć:
Trzeba w to włożyć "trochę" pracy, ale jest to do zrobienia, podpakowało się trochę Dużo ręcznej roboty.
Jeden geniusz z chicagowskiego forum morszczyzny się upierał, że lepiej wywalić mój porysyowany baniak a kupić "za grosze" używany, hmm dużo w tym sensu. Prawda o baniakach akrylicznych jest taka, nie czy ale kiedy pojawią się pierwsze rysy.
Jest i zbiornik na dolewkę, jest i reaktorek:
Zabawa ze skałą:
Przymiarki na sucho:
Zalewanie na przełomie maja i czerwca 2016, parę kawałków skały z działajacej 2,5 roku rafy, plus woda przy podmianach z tejże rafy:
Jest i piaseczek, bo będą rozgwiazdy piaskowe do czyszczenia tegoż piaseczku, tym razem bez babek piaskowych, nie chcę burzy w baniaku:
Poki co to chyba tyle, dalsza część tej opowieści życiowo-morskiej za parę dni.
Proszę podejść ze zrozumieniem do tego co napisałęm, czasami takie wyrzucenie z siebie tego co człowieka gnębi czy gryzie bardzo pomaga, mi choć trochę pomogło.
Idę sobie popatrzeć na moje rybki...