Historia z kolcobrzuchami skończyła się totalnym niepowodzeniem
najpierw 4szt karłowate (nie dostałem zielonych) pomału zaaklimatyzowane
Zacząłem pojedynczo wpuszczać ale thalosoma potraktowała go jak przysmak, rozdęła się, ale to nie pomogło, dwa hapsy i po rozdymce
Nad pozostałymi się zlitowalem i postawiłem im małe akwarium.
Przyszła kolejna próba z zielonymi, udało się zamówić 4szt, mialy być jak największe, przyszły maluchy 4cm. No ale nic i tak 2x większe od karłowatych wiec aklimatyzacja i to samo pojedynczo chlup do kotła.
thalasoma od razu przy nim ale.. spogląda, opłynęła dookoła i dała sobie spokój (zapewne dlatego ze zielone mają toksynę ). Po jakimś czasie wpuściłem resztę z nadzieją że się udało. Moja radość nie trwała jednak zbyt długo ponieważ jak się tylko zmęczyły pływaniem w mojej wirówce to tak osłabły że skończyły w pompach. Wyłowiłem, przeżył jeden, chlup do karłowatych. Dalej nie będę opisywał bo Skończyło się na dwóch akwariach (Jedno to krewetkarium na pokarm dla kolcy )
wiec ślimaki sobie żyją ale jakoś ich mniej i mi już nie przeszkadzają
na koniec mały upadate
akwarium ma prawie 4 lata, podmiany raz na 3mce, rowa, biopelety -Staram się wymieniać i dosypywac regularnie, kapie balling tylko ca i kh i tyle