Znów zgadzam się z VDR - widzę że ma on to rzadkie "eleganckie" podejście do akwarystyki - jest w naszym obowiązku dawać hodowanym przez nas zwierzętom - najlepsze i najbliższe naturze warunki - albowiem niejako sami wyrwaliśmy je z naturalnego środowiska dla własnej "uciechy" - wszak znakomita większość morskich stworzeń pochodzi z odłowu w naturze....
"Metoda" z molinezją jest w tej samej kategorii co pielęgnice papuzie, barwione przezroczki indyjskie, czy bojowniki w plastikowych kubkach.....
Natura nie stosuje gradacji zwierząt pod względem ich atrakcyjności czy ceny nabywczej czy też ich słono czy słodkowodności - z punktu widzenia natury molinezja jest tym samym trybikiem w łańcuchu troficznym co np.: gramma dejongi (droga i stosunkowo rzadka dla ludzi).....
A dla wielu "akwarystów" molionezja jest tylko tanią rybką która ma wyczyścić przedpole i zdechnąć - żeby później wpuścić pokolce i rogatnice "na wypasie" .......