-
Liczba zawartości
446 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Kalendarz
Blogi
Articles
Member Map
Sklep
Zawartość dodana przez orzechopcja
-
Latrunculia Apicalis Ping Pong Tree Sponge
-
Halophyme diemensis - Toadfish
-
http://img.thesun.co.uk/multimedia/archive/00622/beer_goggles_622180a.swf Na odprężenie
-
Różne kolory plaż, a zwłaszcza purpurowa dobra na glony (bo ich nie widać) :thumbsup: Tytuł kliknąć Ple_s_barevnmi_psky http://www.google.pl/#hl=pl&sugexp=gsis%2Ci18n%3Dtrue&cp=19&gs_id=5&xhr=t&q=Ple_s_barevnmi_psky&pf=p&sclient=psy&site=&source=hp&pbx=1&oq=Ple_s_barevnmi_psky&aq=f&aqi=&aql=&gs_sm=&gs_upl=&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.&fp=67833976a063347d&biw=1085&bih=477
-
To się zakręcił http://www.youtube.com/watch?v=G8iCodquhWU
-
Witam, idź do pana mądrego z serwisu AGD i za przysłowiowe piwo niech ci da parę starych zepsutych pomp od wypompowywania wody z pralki. Rozbierzesz wirniki tam są magnesy 3x2cm (beczki) przetniesz na połowę i już masz 2 sztuki. Z kilku pomp będziesz miał super trzymanko. Lub 2 lub 4 neodymowe silne z dysków twardych, są tam po 2szt
-
A ja już myślałem że będzie oki, zamiast pracować ja w necie siedzę i buszuje a tu lipa
-
Cirrhipathes anguina
-
Antipathes dichotoma
-
Jedna z macek (witek) ukwiała rurkowego np,Cerianthus filiformis
-
Witam, do tej pory stosowałem bakterie Cycle, po zastosowaniu preparatu Fauna Marin Ultra Algea X (walka z DINO wygrana) wyczytałem że warto używać innych. Co proponujecie ?
-
No tak, samo prezesie, ech. Ja od znajomego co trzyma Paletki też już słyszałem niech się ryby przyzwyczajają jak mu powiedziałem o parametrach wody i testach
-
Jest też druga strona medalu "codi ma trochę racji" . Ludzie kupujący ryby do swoich baniaków np w sklepie, to sprzedawca powinien się też zapytać jaki zbiornik jakie warunki i jeśli odpowiednie to wtedy sprzeda rybę lub odpowie ze do określonego zbiornika możemy trzymać takie lub takie rybki, w końcu pan/pani z Akwarystycznego to pierwszy stopień wiedzy i doświadczenia potem fora i koledzy. Z drugiej strony na targowisku z drugiej ręki kupujemy zwierzaki a ludzie sprzedający są różni z większym lub z mniejszym doświadczeniem ale swój towar chcą sprzedać i nie interesuje ich to gdzie dane zwierze będzie, czy to w zbiorniku 1500L czy 80L oni też nie doradzą. Wiec nasz kolega irek1972 padł ofiara niewiedzy i powinniśmy mu pomóc rozwiązać problem a nie jak w średniowieczu UKAMIENOWAĆ lub spalić na stosie. Może wymieni rybki na parę mniejszych
-
NatGeo HD i zwykły teraz
-
Jaką masz pompkę cyrkulacyjną? Wyłącz w ogóle grzałkę z gniazdka.
-
Czemu mnie się ciągle takie rzeczy przydarzają? Uwaga! Pisownia bez cenzury. Czy ta historia może być prawdziwa? Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów. Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wy***rdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***dalał - a wtedy wiadomo - wąż. Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***iel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pier**lę. Nie ni ch*ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k**wa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż k**wa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. k**wa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k**wa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k**wa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego sk***iela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch*j, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, k**wa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch*j, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch*ja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch*ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten k**wa głąb zamiast przyjść do mnie to k**wa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch*ja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i k**wa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ch*j i kota też nie słychać już. Ja pier**lę. k**wa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w d*pie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. k**wa, mam w aucie, ch*jowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pier**lę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości. Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k**wa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch*j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k**wa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w ch*j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje. Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. k**wa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - k**wa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch*ja, to go musi wygonić albo utopić. Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego sk***iela dalej nie wylało z kąpielą. k**wa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w ch*j - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pier**lony dekiel. Wchodzę - a ten sk***iel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pier**lę! Jak on k**wa wyszedł, którędy? Ano k**wa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja k**wa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. k**wa mać. Przynajmniej kuleje. Straty: za***ane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, za***ana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w ch*j, latarka - w ch*j, pogrzebacz w ch*j. Afera na ulicy jak ch*j.
-
Witam, potrzebne mi około 25-40L słodkiej wody RO+DI z dobrego systemu do dolewki. Moja instalacja szwankuje, coś jest nie tak. Chyba membrana walnęła a do niedzieli jestem uziemiony z zakupem nowej Jak coś to tel 504-431-035
-
Nic nie jest nie możliwe, u mnie turbo wchodziło do cyrkulacyjnych JVP 101 i 102
-
Ja założyłem nad sumpem nad komorą z obiegówka dmuchawę (turbina)od mikrofalówki, jest mocna, dobrze schładza i nie jest specjalnie głośna
-
Ładnie, ale niepokoi mnie pewien problem z rurami od pompy obiegowej są za nisko w wodzie, jak zabraknie np prądu to połowa wody ze zbiornika cofnie się przez obiegówkę do sumpa i będzie powódź. Chyba ze zrobiłeś małe otworki w zasilaniu 1cm pod powierzchnią to w razie cofki zassie powietrze.
-
TERAZ Małe akwarium taki troszkę wody
-
500 litrów słonej wody - czyli moja przygoda z morszczyzną
orzechopcja odpowiedział temat → Akwaria 250 - 600 L
A jak, i do kibla a ten kolor a jaki zapach BEZCENNY hihi -
500 litrów słonej wody - czyli moja przygoda z morszczyzną
orzechopcja odpowiedział temat → Akwaria 250 - 600 L
A nie prościej i taniej zainstalować było silniczek krokowy bez synchronizacji np: 12obrotów/min i przetuningować wycieraczkę do okien lub auta (silikonowa z biedronki) trzeba być Bobem budowniczym Koszt około 50zł a jaka satysfakcja A ty zaopcjowałeś gotowca , Darek oj leniwcze