Witajcie nazywam się Klaudia i piszę tu do Was chyba w rozpaczy i bezsilności. Dwa dni temu moja krewetka o imieniu Leonardo wyparowała z akwarium i to dosłownie ZNIKŁA krewetka duuuuża nawet bardzo, nie dałoby się jej przeoczyć. Dziś wyciągnęłam wszystko z akwa nie ma jej nigdzie. Odsunęłam szafkę by sprawdzić czy gdzieś nie wypadła , szukam w całym mieszkaniu nie ma nawet jej kawałeczka Mija drugi dzień i dziś dopiero zaczęłam poszukiwania ponieważ myślałam że schowała się w skale, co do niej nie podobne. Umieram w rozpaczy za moim ulubionym stworkiem w akwarium. Jak myślicie co mogło się z nią podziać? W akwarium mam błazna, Chrysiptera parasema, ślimaka Turbo ( który chyba dziś skonał widziałam go przewróconego na skrupie) i trzy Trochusy, obserwuję od niedawna asteriny jedna nawet wielkości 2 cm , i mam jakiegoś dzikiego kraba który przybył ze skałą (dziś przy wyjmowaniu całej skały go nie widziałam) ma jakieś nie więcej jak 2 cm. Czy to naprawdę jakieś tajemnicze siły? Czy coś ją mogło zjeść ? Czy jest jakakolwiek szansa że jeszcze moglaby żyć?