Cześć,
mam problem, bo niestety ryby mi chorują i kilka padło ostatnio.
Przywlekłem jakieś dziadostwo ze sklepu z 2 miesiące temu, była ospa, była UV, tem w górę, zasolenie w dół, wydobrzały - prawie.
Warunki w akwarium wróciły do normy, teraz jakiś drugi atak, ale inny, mam wrażenie że to jakieś inne świństwo, wcześniej płetwy i u anthiasów łuski był ok, teraz nie są,
u Naso zwłaszcza - ciało obsypane jak mąka, przy wcześniejszym rzucie była to "tylko" wysypka.
Macie może pomysł jak to leczyć ?
Parametry: pH:7,7, kH: 7,7, Ca: 370, Mg:1170, NO3:8, PO4: 0,0 (był absorber który wczoraj wyjąłem).
W ostatnich dniach parę ryb padło (anthiasy, wargacze). W akwarium krewetki mają się ok, korale rosną, ukwiały wyprane na jasno z kolorów (od poprzedniego leczenia), ślimaków - wręcz plaga.
Odpalę chyba ponownie UV (rozwaliło mi biologię i tyle co odbudowałem), obecnie podnoszę temp i lekko zjeżdżam z zasoleniem, oczywiście na długi weekend chcę wyjechać (zawsze ***** coś).
Jak macie jakieś pomysły, ew po zdjęciach wiecie co to za cholerstwo, dajcie prosze znać.