Skocz do zawartości

Historia edycji

Nik@

Nik@

Dawno nic nie pisałam, więc wypada coś wrzucić  kupa mięci.

Po bardzo długim czasie ciut powiększyła się obsada rybna. Doszły dwie nemateleotris magnifica, jakiś tydzień czy dwa temu temu, plus probowałam paracheilinus mccoskeri. Magnifiki na dzień dobry dostaly po pletwach od hepatusa. Dory biegala za nimi i gryzla je w pletwy, a te sierotki zamiast się gdzies schować, to siedzialy na przyslowiowym widelcu. Zgasilam światło, zostawilam tylko nocne. Mimo tego Dory, która zwykle po zgaszeniu grzecznie idzie spać, ciągle nad tymi magnificami plywala. Wargacza nikt nie ruszał, nawet moje pozostałe 3 wargatki. Mimo wszystko chłopak był panikarz. Wzielam go ze sklepu, był zdrowy, tylko płetwy miał troszkę uszkodzone i bardzo nerwowy, dyszal, więc poszedł do kotnika na 3 dni. Mam fajny duży kotnik, dostał rurkę pcv, w ktorej spal. Doszedł do siebie, jadł.  Wpuściłam do akwarium. Panikował znów.  Potem dwa razy jeszcze go odlawiałam, dawalam do kotnika, czekałam kilka dni, aż się uspokoi, zacznie jeść.  Po kilku dniach wpuszczalam i znów dostawał ataków, podpływał pod powierzchnię, łapał powietrze atmosferyczne i miotał się.  W końcu dostal infekcji płetwy ogonowej, w ciągu 24h stracił całą i niestety odszedł  :( Magnifiki sobie poradzily. Jedna wprosiła się mieszkać do ptereleotris evides, druga do leucotaenii. Dory im odpuściła, fajnie sobie radzą. 

Dziś przywiozlam z erybki skarb, na który polowałam ze 3 lata.  Dość rzadko się pojawiał i jeśli już, to akurat wtedy, gdy miałam ospe, zbyt świeży zbiornik lub rybcia była wielkosci paznokcia i strach ją było wpuscic do takiej szarańczy.  Dziś z sercem na ramieniu wpuszczalam, bo to też maluch, ze 4 cm, a moja zagiewka i Dory są ostatnio dość niegościnne, ale maluch już od godziny sobie spokojnie na tyłach znalazł tymczasowa kryjówkę i nikt się nim nie zainteresował.  Nawet hepek i żagiewka. Oto on:

 

Już w nim jestem zakochana. Oprócz jego osobistego uroku, który mnie rozbraja liczę tez po cichu na to, że rybka rozprawi się z plagą ślimakow osiadlych i nie ruszy mi przy okazji rozgwiazdy piaskowej, jak to mają w zwyczaju jego kuzyni lactoria cornuta.

 

Nik@

Nik@

Dawno nic nie pisałam, więc wypada coś wrzucić  kupa mięci.

Po bardzo długim czasie ciut powiększyła się obsada rybna. Doszły dwie nemateleotris magnifica, jakiś tydzień czy dwa temu temu, plus probowałam paracheilinus mccoskeri. Magnifiki na dzień dobry dostaly po pletwach od hepatusa. Dory biegala za nimi i gryzla je w pletwy, a te sierotki zamiast się gdzies schować, to siedzialy na przyslowiowym widelcu. Zgasilam światło, zostawilam tylko nocne. Mimo tego Dory, która zwykle po zgaszeniu grzecznie idzie spać, ciągle nad tymi magnificami plywala. Wargacza nikt nie ruszał, nawet moje pozostałe 3 wargatki. Mimo wszystko chłopak był panikarz. Wzielam go ze sklepu, był zdrowy, tylko płetwy miał troszkę uszkodzone i bardzo nerwowy, dyszal, więc poszedł do kotnika na 3 dni. Mam fajny duży kotnik, dostał rurkę pcv, w ktorej spal. Doszedł do siebie, jadł.  Wpuściłam do akwarium. Panikował znów.  Potem dwa razy jeszcze go odlawiałam, dawalam do kotnika, czekałam kilka dni, aż się uspokoi, zacznie jeść.  Po kilku dniach wpuszczalam i znów dostawał ataków, podpływał pod powierzchnię, łapał powietrze atmosferyczne i miotał się.  W końcu dostal infekcji płetwy ogonowej, w ciągu 24h stracił całą i niestety odszedł  :( Magnifiki sobie poradzily. Jedna wprosiła się mieszkać do ptereleotris evides, druga do leucotaenii. Dory im odpuściła, fajnie sobie radzą. 

Dziś przywiozlam z erybki skarb, na który połowałam ze 3 lata.  Dość rzadko się pojawiał i jeśli już, to wtedy, gdy akurat miałam ospe lub świeży zbiornik, lub rybcia była wielkosci paznokcia i strach ja było wpuscic do takiej szaranczy.  Dziś z sercem na ramieniu wpuszczalam, bo to też maluch, ze 4 cm, a moja zagiewka i Dory są ostatnio dość niegościnne, ale maluch już od godziny sobie spokojnie na tyłach znalazł tymczasowa kryjówkę i nikt się nim nie zainteresował.  Nawet hepek i żagiewka. Oto on:

 

Już w nim jestem zakochana. Oprócz jego osobistego uroku, który mnie rozbraja liczę tez po cichu na to, że rybka rozprawi się z plagą ślimakow osiadlych i nie ruszy mi przy okazji rozgwiazdy piaskowej, jak to mają w zwyczaju jego kuzyni lactoria cornuta.

 

Nik@

Nik@

Dawno nic nie pisałam, więc wypada coś wrzucić  kupa mięci.

Po bardzo długim czasie ciut powiększyła się obsada rybna. Doszły dwie nemateleotris magnifica, jakiś tydzień czy dwa temu temu, plus probowałam paracheilinus mccoskeri. Magnifiki na dzień dobry dostaly po pletwach od hepatusa. Dory biegala za nimi i gryzla je w pletwy, a te sierotki zamiast się gdzies schować, to siedzialy na przyslowiowym widelcu. Zgasilam światło, zostawilam tylko nocne. Mimo tego Dory, która zwykle po zgaszeniu grzecznie idzie spać, ciągle nad tymi magnificami plywala. Wargacza nikt nie ruszał, nawet moje pozostałe 3 wargatki. Mimo wszystko chłopak był panikarz. Wzielam go ze sklepu, był zdrowy, tylko płetwy miał troszkę uszkodzone i bardzo nerwowy, dyszal, więc poszedł do kotnika na 3 dni. Mam fajny duzy kotnik, dostal rurke pcv w ktorej spal. Doszedł do siebie, jadł.  Wpuściłam do akwarium. Panikowac.  Potem dwa razy jeszcze go odlawiałam, dawalam do kotnika, czekałam kilka dni, aż się uspokoi, zacznie jeść.  Po kilku dniach wpuszczalam i znów dostawał ataków, podpływał pod powierzchnię, łapał powietrze atmosferyczne i miotał się.  W końcu dostal infekcji płetwy ogonowej, w ciągu 24h stracił cała i niestety odszedł  :( magmagnifiki sobie poradzily. Jedna wprosiła się mieszkać do ptereleotris evides, druga do leucotaenii. Dory im odpuściła, fajnie sobie radzą. 

Dziś przywiozlam z erybki skarb, na który połowałam ze 3 lata.  Dość rzadko się pojawiał i jeśli już, to wtedy, gdy akurat miałam ospe lub świeży zbiornik, lub rybcia była wielkosci paznokcia i strach ja było wpuscic do takiej szaranczy.  Dziś z sercem na ramieniu wpuszczalam, bo to też maluch, ze 4 cm, a moja zagiewka i Dory są ostatnio dość niegościnne, ale maluch już od godziny sobie spokojnie na tyłach znalazł tymczasowa kryjówkę i nikt się nim nie zainteresował.  Nawet hepek i żagiewka. Oto on:

 

Już w nim jestem zakochana. Oprócz jego osobistego uroku, który mnie rozbraja liczę tez po cichu na to, że rybka rozprawi się z plagą ślimakow osiadlych i nie ruszy mi przy okazji rozgwiazdy piaskowej, jak to mają w zwyczaju jego kuzyni lactoria cornuta.

 

Nik@

Nik@

7Dawno nic nie pisałam więc wypada coś wrzucić  kupa mięci.

Po bardzo długim czasie ciut powiększyła się obsadą rybna. Doszły dwie nemateleotris magnifica jakiś tydzień czy dwa temu temu plus paracheilinus mccoskeri. Magnifiki na dzień dobry dostaly po pletwach od hepatusa. Dory biegala za nimi i gryzla je w pletwy, a te sierotki zamias sie gdzies schowac to siedzialy na przyslowiowym widelcu. Zgasilam światło, zostawilam tylko nocne. Mimo tego Dory, która zwykle po zgaszeniu grzecznie idzie spać ciągle nad tymi magnificami    plywala. Wargacza nikt nie ruszał, nawet moje pozostałe 3 wargatki. Mimo wszystko chłopak był panikarz. Wzielam go ze sklepu, był zdrowy, tylko płetwy miał troszkę uszkodzone i bardzo nerwowy, dyszal, więc poszedł do kotnika na 3 dni. Mam fajny duzy kotnik, dostal rurke pcv w ktorej spal. Doszedł do siebie, jadł.  Wpuściłam do akwarium. Panikowac.  Potem dwa razy jeszcze go odlawiałam, dawalam do kotnika, czekałam kilka dni, aż się uspokoi, zacznie jeść.  Po kilku dniach wpuszczalam i znów dostawał ataków, podpływał pod powierzchnię, łapał powietrze atmosferyczne i miotał się.  W końcu dostal infekcji płetwy ogonowej, w ciągu 24h stracił cała i niestety odszedł  :( magmagnifiki sobie poradzily. Jedna wprosiła się mieszkać do ptereleotris evides, druga do leucotaenii. Dory im odpuściła, fajnie sobie radzą. 

Dziś przywiozlam z erybki skarb, na który połowałam ze 3 lata.  Dość rzadko się pojawiał i jeśli już, to wtedy, gdy akurat miałam ospe lub świeży zbiornik, lub rybcia była wielkosci paznokcia i strach ja było wpuscic do takiej szaranczy.  Dziś z sercem na ramieniu wpuszczalam, bo to też maluch, ze 4 cm, a moja zagiewka i Dory są ostatnio dość niegościnne, ale maluch już od godziny sobie spokojnie na tyłach znalazł tymczasowa kryjówkę i nikt się nim nie zainteresował.  Nawet hepek i żagiewka. Oto on:

 

Już w nim jestem zakochana. Oprócz jego osobistego uroku, który mnie rozbraja liczę tez po cichu na to, że rybka rozprawi się z plagą ślimakow osiadlych i nie ruszy mi przy okazji rozgwiazdy piaskowej, jak to mają w zwyczaju jego kuzyni lactoria cornuta.

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.