Skocz do zawartości

Historia edycji

Nik@

Nik@

Źle się dzieje w all inclusive. 

Przyszedł mój wymarzony naso vlamingii. Ze sklepu.  Rybka malutka, S-ka, w sklepie dostala ospy, ale była dla mnie zarezerwowana i poczekałam, aż wyzdrowieje i dojdzie do formy. Widać było, że to silny osobnik, jedzacy, ruchliwy i kontaktowy.  Szybko wyzdrowial, przeczekalam jeszcze ze dwa tygodnie po chorobie. Odebrałam gagatka w  super formie, na dwa dni zakwaterowalam w sporym kotniku, dałam mu tam glonów, żeby się nie nudził i miał się gdzie ukryć na noc. Chcialam najpierw zobaczyć, jak zareagują na malucha moje pokolce. Niby naso nie powinien ich denerwować i też przez dwa dni nikt się nie interesowal rybka w kotniku. Wypuściłam, żeby go dłużej w takim ciasnym mieszkaniu go nie trzymac i niestety bardzo nie spodobał się nigrofuscusowi. Dzielnie próbował z nim walczyć, ale połowę mniejszy nie miał szans. Zgasilam światło i próbowałam odlowic naso, nie dało rady. Udało się za to za pomocą siatki na krety go odseparowac. Otoczylam go ta siatką i przypielam ją na dwa czysciki do szyby.

Rano patrzę, rybka na obydwu bokach ciała ma głębokie, ciete rany po kolcu nigro i sporego siniaka.  Masakra. Gdyby nie udalo sie jej odseparować, to rano nie mialabym juz kogo ratowac. To było może kilka minut gonitwy, zanim zgasilam światło. Ale po odseparowaniu w tym kojcu jadla i była w dobrej formie mimo, że rany wydawały się głębokie.  Minęło kilka dni, rany dopiero zaczynają się goic. Na szczęście zadnych sladow zakazenia i chyba organy wewnętrzne nie ucierpiały, bo rybka zdaje się nieświadoma tych ran, jest aktywna i chętnie pobiera pokarm. Nawet dziś prawie z reki skubnela nori. Jeszcze kilka dni i moze będzie smialo jadla z reki :)

Kojec z siatki jest nieduży, może 40-50l, wiec w weekend zmajstruje przegrodę, żeby oddać malemu naso na własność cała jedna konstrukcje skalną i tym samym niecała 1/3 zbiornika, aż troszkę podrosnie i nigrofuscus go zaakceptuje. 

A dziś doszedł nowy mieszkaniec, kuzyn brzydala http://korale.pl/chaetodermis-penicilligerus-tassle-filefish.html

Rybka od forumowicza, który zgodził  się ją dla mnie przytrzymać dłuższy czas, fajna, zdrowa, duża, ze 12 cm. Wpuściłam od razu po aklimatyzacji bo pomyślałam, że u mnie nikt nie ma powodu atakować jednorożka, w dodatku sporego. I szok. Ledwie go wpuściłam i natychmiast prawie wszystkie ryby się nastroszyly i przybrały barwy bojowe. Nawet borsuk i midas, które dotąd były bardzo pokojowo nastawione do nowych mieszkańców.  Już myślałam, że szykują sie do zmasowanego ataku i zaraz go zatluką. Wlałam pokarm, nowy jadł, jakby tu mieszkał od zawsze i miał głęboko gdzieś te nastroszone ryby. One też jadly, ale cały czas nastroszone.   Po chwili się okazało, że one się go po prostu bały :) po kilkunastu minutach przywykly, nikt nie odważył się go atakować.  Nowy zaraz po obiedzie zabrał się za skubanie skał. Dotychczasowy właściciel uprzedził mnie, że rybka tak intensywnie poluje, że aż słychać stukanie jej pyszczka o skały i faktycznie, trzaski slychac, jak u krewetki pistoletowej. Fajny jest :) spokojnie przeczekal ze mna w pracy kilka godzin,  w worku z napowietrzaczem i po wpuszczeniu od razu poczuł się, jak u siebie. 

 

Nik@

Nik@

Źle się dzieje w all inclusive. 

Przyszedł mój wymarzony naso vlamingii. Ze sklepu.  Rybka malutka, S-ka, w sklepie dostala ospy, ale była ala mnie zarezerwowana i poczekałam, aż wyzdrowieje i dojdzie do formy. Widać było, że to silny osobnik, jedzacy, ruchliwy i kontaktowy.  Szybko wyzdrowial, przeczekalam jeszcze ze dwa tygodnie po chorobie. Odebrałam gagatka w  super formie, na dwa dni zakwaterowalam w sporym kotniku, dałam mu tam glonów, żeby się nie nudził i miał się gdzie ukryć na noc. Chcialam najpierw zobaczyć, jak zareagują na malucha moje pokolce. Niby naso nie powinien ich denerwować i też przez dwa dni nikt się nie interesowal rybka w kotniku. Wypuściłam, żeby go dłużej w takim ciasnym mieszkaniu go nie trzymac i niestety bardzo nie spodobał się nigrofuscusowi. Dzielnie próbował z nim walczyć, ale połowę mniejszy nie miał szans. Zgasilam światło i próbowałam odlowic naso, nie dało rady. Udało się za to za pomocą siatki na krety go odseparowac. Otoczylam go ta siatką i przypielam ją na dwa czysciki do szyby.

Rano patrzę, rybka na obydwu bokach ciała ma głębokie, ciete rany po kolcu nigro i sporego siniaka.  Masakra. Gdybym nue udalo sie jej odseparować, to tano nie mialabym juz kogo ratowac. To było może kilka minut gonitwy, zanim zgasilam światło. Ale po odseparowaniu jadla i była w dobrej formie mimo, że rany wydawały się głębokie.  Minęło kilka dni, rany dopiero zaczynają się goic. Na szczęście zadnych sladow zakazenia i chyba organy wewnętrzne nie ucierpiały, bo rybka zdaje się nieświadoma tych ran, jest aktywna i chętnie pobiera pokarm. Nawet dziś prawie z reki skubnela nori. Jeszcze kilka dni i moze będzie smialo jadla z reki :)

Kojec z siatki jest nieduży, może 40-50l, wiec w weekend zmajstruje przegrodę, żeby oddać malemu naso na własność cała jedna konstrukcje skalną i tym samym niecała 1/3 zbiornika, aż troszkę podrosnie i nigrofuscus go zaakceptuje. 

A dziś doszedł nowy mieszkaniec, kuzyn brzydala http://korale.pl/chaetodermis-penicilligerus-tassle-filefish.html

Rybka od forumowicza, który zgodził  się ją dla mnie przytrzymać dłuższy czas, fajna, zdrowa, duża, ze 12 cm. Wpuściłam od razu po aklimatyzacji bo pomyślałam, że u mnie nikt nie ma powodu atakować jednorożka, w dodatku sporego. I szok. Ledwie go wpuściłam i natychmiast prawie wszystkie ryby się nastroszyly i przybrały barwy bojowe. Nawet borsuk i midas, które dotąd były bardzo pokojowo nastawione do nowych mieszkańców.  Już myślałam, że szykują sie do zmasowanego ataku i zaraz go zatluką. Wlałam pokarm, nowy jadł, jakby tu mieszkał od zawsze i miał głęboko gdzieś te nastroszone ryby. One też jadly, ale cały czas nastroszone.   Po chwili się okazało, że one się go po prostu bały :) po kilkunastu minutach przywykly, nikt nie odważył się go atakować.  Nowy zaraz po obiedzie zabrał się za skubanie skał. Dotychczasowy właściciel uprzedził mnie, że rybka tak intensywnie poluje, że aż słychać stukanie jej pyszczka o skały i faktycznie, trzaski slychac, jak u krewetki pistoletowej. Fajny jest :) spokojnie przeczekal ze mna w pracy kilka godzin,  w worku z napowietrzaczem i po wpuszczeniu od razu poczuł się, jak u siebie. 

 

Nik@

Nik@

Źle się dzieje w all inclusive. 

Przyszedł mój wymarzony naso vlamingii. Ze sklepu.  Rybka malutka, S-ka, w sklepie dostala ospy, ale była ala mnie zarezerwowana i poczekałam, aż wyzdrowieje i dojdzie do formy. Widać było, że to silny osobnik, jedzacy, ruchliwy i kontaktowy.  Szybko wyzdrowial, przeczekalam jeszcze ze dwa tygodnie po chorobie. Odebrałam gagatka w  super formie, na dwa dni zakwaterowalam w sporym kotniku, dałam mu tam glonów, żeby się nie nudził i miał się gdzie ukryć na noc. Chcialam najpierw zobaczyć, jak zareagują na malucha moje pokolce. Niby naso nie powinien ich denerwować i też przez dwa dni nikt się nie interesowal rybka w kotniku. Wypuściłam, żeby go dłużej w takim ciasnym mieszkaniu go nie trzymac i niestety bardzo nie spodobał się nigrofuscusowi. Dzielnie próbował z nim walczyć, ale połowę mniejszy nie miał szans. Zgasilam światło i próbowałam odlowic naso, nie dało rady. Udało się za to za pomocą siatki na krety go odseparowac. Otoczylam go ta siatką i przypielam ją na dwa czysciki do szyby.

Rano patrzę, rybka na obydwu bokach ciała ma głębokie, ciete rany po kolcu nigro i sporego siniaka.  Masakra. Hdybym jej nie odseparowała, to tano nie mialabym juz kogo ratowac. To było może kilka minut gonitwy, zanim zgasilam światło. Ale po odseparowaniu jadla i była w dobrej formie mimo, że rany wydawały się głębokie.  Minęło kilka dni, rany dopiero zaczynają się goic. Na szczęście zadnych sladow zakazenia i chyba organy wewnętrzne nie ucierpiały, bo rybka zdaje się nieświadoma tych ran, jest aktywna i chętnie. Nawet dziś prawie z reki skubnela nori. Jeszcze kilka dni i moze będzie smialo jadla z reki :)

Kojec z siatki jest nieduży, może 40-50l, wiec w weekend zmajstruje przegrodę, żeby oddać malemu naso na własność cała jedna konstrukcje skalną i tym samym niecała 1/3 zbiornika, aż troszkę podrosnie i nigrofuscus go zaakceptuje. 

A dziś doszedł nowy mieszkaniec, kuzyn brzydala http://korale.pl/chaetodermis-penicilligerus-tassle-filefish.html

Rybka od forumowicza, który zgodził  się ją dla mnie przytrzymać dłuższy czas, fajna, zdrowa, duża, ze 12 cm. Wpuściłam od razu po aklimatyzacji bo pomyślałam, że u mnie nikt nie ma powodu atakować jednorożka, w dodatku sporego. I szok. Ledwie go wpuściłam i natychmiast prawie wszystkie ryby się nastroszyly i przybrały barwy bojowe. Nawet borsuk i midas, które dotąd były bardzo pokojowo nastawione do nowych mieszkańców.  Już myślałam, że szykują sie do zmasowanego ataku i zaraz go zatluką. Wlałam pokarm, nowy jadł, jakby tu mieszkał od zawsze i miał głęboko gdzieś te nastroszone ryby. One też jadly, ale cały czas nastroszone.   Po chwili się okazało, że one się go po prostu bały :) po kilkunastu minutach przywykly, nikt nie odważył się go atakować.  Nowy zaraz po obiedzie zabrał się za skubanie skał. Dotychczasowy właściciel uprzedził mnie, że rybka tak intensywnie poluje, że aż słychać stukanie jej pyszczka o skały i faktycznie, trzaski slychac, jak u krewetki pistoletowej. Fajny jest :) spokojnie przeczekal ze mna w pracy kilka godzin,  w worku z napowietrzaczem i po wpuszczeniu od razu poczuł się, jak u siebie. 

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.