Godzinę temu, Słony leszcz napisał:"Czy jak kupię u Was sprzęt X to będziecie honorowali rękojmię?"
Po pierwsze, takie pytanie jest bez sensu, bo sprzedawca ma prawny obowiązek honorowania rękojmi, nie zależy to od jego widzimisię i chcenia. Co więcej, skoro klient pyta o rękojmię, to na 100% jest tego świadomy, po co więc pytanie? Na pewno pracownicy erybki całymi dniami się nudzą i tylko czekają na takie telefony...
Po drugie, pytanie sugeruje sprzedawcy, że handluje takim badziewiem, że już przed kupnem klient się martwi o reklamację. Jak to taki badziew, to po co klient kupuje?
Po trzecie, pytanie sugeruje, że sprzedawca jest oszustem, krętaczem, może chcieć łamać obowiązujące prawo. Niezbyt miły przekaz.
W związku z powyższym, aż by się prosiło, żeby przed rozłączeniem dodać jeszcze jakieś grubsze słowo i wyrazić opinię na temat klientów z takim podejściem. Że słowo nie padło, to pewnie przez to, że rozmowa toczyła się z pracownikiem a nie z szefem. Serio, nie chodzi mi o obrażanie kogoś, ale kto zadaje takie pytania? Trochę tak, jakby kobieta wsiadając do windy, pytała każdego mężczyzny w niej się znajdującego: "ale nie zgwałci mnie Pan?" No ja bym nie skomentował, tylko wysiadł. I podobnie zrobił pracownik.
Ja myśle ze takie pytanie zadaje klient który jest zorientowany z kim ma do czynienia Dobre pytanie, odpowiedz sklepu sama o nich świadczy. Nie maja obowiązki sprzedaży takiego shitu. Tak samo jak klient nie ma obowiązki u nich kupować. Ale spytać może
Ale widzę ze niektóre osobniki samozachowawczy instynkt maja zatracony to nie kumają po co kolega dzwoni i pyta.
Widać ze sprzedawca d*pa i się daje prowokować. Na ciekawe pytania jako ze sam mam kontakt z klientem stosuje formułkę „proszę napisac maila, jestem poza biurem trelemorele” i potem głupoty się olewa. A nie dyskutuje