Nie wydaje mi się, żeby ta pianka robiła coś negatywnego. Jeśli jest przyklejona równie dobrze, jak była do dna, to za nią nie robią się żadne strefy beztlenowe, a ta odrobina detrytusu na obrzeżach - ile tego może maksymalnie być, łyżka stołowa? Co najwyżej trzeba ją będzie z raz na tydzień przedmuchać pompką, żeby odlepić od niej syf. A gdy porośnie glonem wapiennym, to będzie robić za fajne, chropowate tło. O wiele lepsze estetycznie od zapyziałej tylnej szyby, nie czyszczonej miesiącami :).
Na miejscu OP miałbym teraz lekki mętlik, bo co użytkownik to inne rady, rwij piankę, rób restart, nie rób restartu :). Osobiście zostawił bym, jak jest (zmieniając tylko ustawienie skały na bardziej przestrzenne, bo wyszło trochę gruzowisko) i spokojnie czekał na rozwój sytuacji. Ryby mają się dobrze, korali mało, restart zawsze można zrobić.
Srebrzyce to fajne rybki, u siebie w pracy będę niedługo uruchamiał zbiornik 1000l i chętnie bym kupił stadko. Są euryhaliczne, więc do słodkowodnego też by się nadały.
Natomiast co do utopionych środków, to faktycznie, makabra. W podobnym czasie (gdzieś na wakacjach, powrót po raz trzeci ;-) ) uruchomiłem swoje, i jak zwykle na odwal się, czyli na kubełku Aquaela, jakiejś starej cyrkulacji, bez sumpa czy odpieniacza, oświetlenie na chińczyku 20 W LED, i w sumie wygląda podobnie, co obecny zbiornik s1ngle'a, ale kosztowało mnie to tyle, co za sól, suchą skałę, piach i parę rybek :).
Choć w sumie, to tylko pieniądze. Gdybym miał się pochylać nad każdą złotówką wydaną na moje dwie kilkunastoletnie królowe lawet....let bygones be bygones. Jutro bedzie lepi :).