Nie. Takie podejście to zupełne nieliczenie się ze zwierzakami. I niestety smutna norma słodkowodnych akwarystycznych sklepów. Ryba jest tam sprzedawana jako dekoracja - padnie? - tym lepiej, sprzedamy następne. Dlatego np. ja już bardzo rzadko kupuję ryby "słodkie" w sklepach, i to tylko w wybranych. Docelowo przerzucam się całkowicie na import z odłowu - znajomi biotopowcy mają dobre kontakty. Niedawno kupiłam np. stadko dzikich ramirezek do moich 200 l.
Ja, kiedy zakładałam solniczkę, byłam w szoku, jak w morszczyźnie dbają o ryby. To była mega różnica jakościowa w podejściu sprzedawców. Przyzwyczajona do bylejakości sklepów z "akwarystyką tradycyjną" (a raczej obecnie chińsko-hurtownianą), niedowierzałam, kiedy doświadczyłam prawdziwej obsługi, prawdziwie dobrych porad i humanitaryzmu wobec zwierząt (przy okazji pozdrawiam mój ulubiony Seafrags).
Zerknij na ten temat... żeby może dalsze szoki w temacie akwarystyki słodkowodnej były mniejsze. Bo nastąpią.
https://cichlidae.pl/showthread.php?tid=8433&pid=131095#pid131095
Przy okazji polecam Ci to forum. Ja na nim nie pisuję, ale czytam często - mają ogromną wiedzę i, co naprawdę wyjątkowe na scenie dekoratorów i skejpingów, humanitarne podejście.
PS: Co się stało - niestety nie wiem obstawiam, że ta sól (i/lub substancja do niej dodana) zareagowała z czymś, co masz w baniaku. Objawy mogą wskazywać na zatrucie ryb. Węgiel wskazany... i codzienne podmiany.
PS2: Może Cię to pocieszy, że nie jesteś w takich doświadczeniach sama. Ja przeszłam bardzo podobną rzecz na początku mojego powrotu do akwarystyki (początek 2016 r.). Nie wiem, czy to była wina podłoża aktywnego, czy jakiejś dekoracji, czy jakiejś rośliny, czy słabego filtra - w każdym razie nagle zaczęła się przyducha; neony spuchły, ramirezy pokładały się na dnie, łapały powietrze. To było późnym wieczorem tuż po podmianie. Następne kilka godzin to paniczne ratowanie wszystkiego, co się dało: przełowienie ramek do czystej kranówki w małym "słoiku" 7 l, a pozostałych rybek do wiadra; w ciągu dnia - totalny restart całości baniaka, nowe podłoże, nowy filtr, świeża woda, przez następny tydzień dojrzewanie filtra po raz kolejny i modlitwa, żeby ryby to zniosły. Nie wszystkie przeżyły. A ja do dziś nie wiem, co to było. Także "zdarzasię"