Lubię sobie poczytać, no ale któż tego nie lubi. Może jedynie Frank Drebin, bo on wolał strzelać do podejrzanych ze swojego magnum 44. W sumie to prawie to samo, bo jak próbuję czytać to co ostatnio się tutaj pisze, to mam ochotę być jak Frank. Tylko skąd tu magnum wykombinować? To już lepiej sam sobie coś napiszę, później sam sobie poczytam i jakoś to będzie.
No to do brzegu.
Ze świeżym baniakiem jest jak z teściową. Oba te twory wzbudzają w człowieku uczucia ambiwalentne, choć teściowa bardziej ze wskazaniem na nienawiść niż miłość, zatem nie rozkłada się to jakoś równo. Baniakowi wybacza się więcej, zwłaszcza jak młody. W moim mama biologia buzuje aż miło. Życie też buzuje. Skąd się tyle tego robactwa wzięło, skoro szczepek tak mało jeszcze wsadzonych? Pewnie z tych kamyków od Jacka, mamy zatem króla akropor i kiełży wszelakich. Wszystko wskazuje na koleją fazę, po okrzemkach i glonach przyszło cyjano. No nie ma dziwne, zawsze przychodziło jak po pierwszych tygodniach nutrienty spadały do zera. Co prawda pewna pani powiedziała że ona tam jakiś róż widzi, ale ja nie widziałem. Szkoda że fosforany robię fotometrem, niechby tam cwaniara zobaczyła niebieski przy Salifercie. Czyli załóżmy że ma rację i NO3 -1, PO4 - 0. Nie będę tego ruszał, bo jak mawiali kiedyś japońscy inżynierowie - jak coś działa, to po co zmieniać? To nie znaczy że cyjano ma moją pełną akceptację. Dam mu jeszcze tydzień czy dwa na wyszumienie, a później załatwię dziada "Tester-ową" metodą. Albo sobie wymyślę jakąś inną "Ironową", czyli wrzucę do środa żelazko...pod prądem. Nie, pod prądem nie, bo korki wywali.
Korale nie marudzą, wystarczy że ustniki jakiegoś nie podgryzają a już jest szczęśliwy. Taki rygor i zamordyzm zapanował na tej rafce. Najgorsza menda, to zdecydowanie centropyga. Jak dostała ostatnio kolby, to polipy jednego sarco fruwały jak gołębie na zawodach. Myślałem że biedak zejdzie, ale nie, korale są mądre. Kilka dni mu wystarczyło i zaczął polipować tylko w nocy. Dwie ocalałe akropory go tego nauczyły, nie ma bata, choć jak bispinoza odpuściła (czyli kolba w drugą stronę), to wrócił do starych nawyków. Gorzej z montiporami, ale nie z powodu ryb. Chyba są za wysoko i je lekko przypaliło światło. Skała nie jest poklejona więc dam ten talerz niżej. Aha, sinularie nie są mądre. Polipują (próbują) w dzień. Nie ma szans. Zobaczymy czy przeżyją. Ukwiały i briareum mogą mieć wszystko w d*pie, bo ich nic nie rusza.
Ryb też nic nie rusza. Żebym miał trochę więcej czasu, to już dawno byłoby pozamiatane, ale i tak jest sukces. Tylko jeszcze collare trochę marudzi na suchy, choć płatki już miele i nie wypluwa. Za to auriga żre wszystko, dzisiaj była szybsza od borsuka i skubnęła mi z ręki. Aż się wzruszyłem do łez normalnie. Jeszcze trochę i będę mógł zostawiać towarzystwo bez opieki mrożonkowej na kilka dni, w towarzystwie automatycznego karmnika. Błazny coraz śmielsze, nie tylko w nocy, choć drogi do ukwiału jeszcze nie znalazły. Najmniejszy gnojek nauczył się pływać i nie wpada do komina. Myślę że zdjęcie patelni wzmocnione słowami - "i tutaj wylądujesz łachudro, jak jeszcze raz będę musiał cię wyławiać" poskutkowało. Zesrał się ze strachu i już nie mam porannej gimnastyki.
A tak, przy okazji w kwestii wypróżniania. Ostatnio jak borsuk oczyścił przewód pokarmowy, to myślałem że mam w baniaku jakiegoś skarusa, tyle piachu wyleciało. Podobnie zresztą z salariasem. Przyznam szczerze, że na ten widok żal mi się zrobiło wszelkich pokolcowatych i innych jedzących glony ryb, które żyją w sterylnych baniakach sps-owych bez piasku. Trawienia na pewno im to nie ułatwia.
Krewetkom też nie, bo są pierdoły. Dwie lysmaty osiedliły się w takim miejscu, gdzie cyrkulacja słabo zakręca, zatem nic im tam z pokarmu nie wkręca za bardzo. A że są nieziemsko płochliwe (nigdy takich wstydliwych skorup nie miałem wcześniej), no to przy karmieniu chyba nie za dużo łapią. Inna sprawa, że to jeszcze małe sztuki są. Coś tam jednak muszą wciągać (może robią sobie ścieżki, jak skała zapyli?), bo żyją i mają się dobrze. Może tym co na rybach znajdą? Nie wiem, nie pytałem, zresztą i tak by mi nie odpowiedziały, bo towarzysko to one jeszcze muszą się podciągnąć.
Nadal nie wiem jak ten baniak ma wyglądać, więc na chwilę obecną nie wpuszczam nic. Tym bardziej, że zajrzałem do wątku gdzie zielony mintaj zapodał nowe zdjęcia swojego baniaka. Miękasy mają swoją urodę. Może przy tych trzech dotychczasowych ustnikach jakoś by przeżyły? Nie wiem, ale myślę nad tym i to intensywniej od czasu, kiedy na widok mintajowego baniaka odkopałem zdjęcia swoje 540-stki. To był zbiornik, ja cię nie mogę. Przerybiony na maksa, 70% miękasy, 25% lps, 5% sps, tak w proporcjach procentowych (Wasze Zdrowie!). To klyxum po lewej (będzie zdjątko), miałem jeszcze w reefmaxie od szczepki jak mały palec, pseudogorgie czy jak tam się pisze to cholerstwo od Włodka z Płocka, też szczepeczka. A parametry? Potęga - NO3 nie schodziło poniżej 50, PO4 nigdy poniżej 0,4, a hulało to wszystko aż miło.
Tak więc na zakończenie dzisiejszego dnia, zamiast kolejnej fotki tego samego baniaka w towarzystwie cyjano, zapowiadane zdjęcie baniaka z przed 7-dmiu lat.
Kurde, tak sobie nagle zdałem sprawę, że ja o nim nawet żadnego wątku nigdy nie założyłem, podobnie jak o reefmaxie. Może to i lepiej? Lepiej, bo co bym teraz pisał nie?