Skocz do zawartości

Historia edycji

Ironista

Ironista

No i czy to człowiek wytrzyma, czy wytrzyma? No nie wytrzyma.

To jedziem dalej z dziennikiem.

Nuda panie, nuda i dłużyzna. Po dołożeniu skały i wykrystalizowaniu wody na drugi dzień stanąłem przed zbiornikiem i jedyne co mi przyszło do głowy, to zacytować jednego z pingwinów z "Madagaskaru" - "Biało dość".

No to dodałem piasku - znowu "Biało dość". Bakterie, pożywka, bakterie, pożywka i tak w koło Macieju. Żeby chociaż państwo Okrzemki przyszli. Nic z tych rzeczy. Za to wpadło towarzystwo Nutrientów. Całą kupą i wystartowali w kilka dni: NO3 od 5 do 25, PO4 od 0 do 0,43. A ja dalej swoje  - bakterie, pożywka, bakterie, pożywka. Po kilku dniach towarzystwo zaczęło się zwijać, grożąc nadejściem pana ULNS, a za nim w takim stanie to pewnie od razu panie Cyjanie. I mimo że obiecałem sobie cierpliwość, no to wiecie sami. Coś tam zasadziłem. Ale nie ma tego złego, bo mam taki mały poligon i fajnie mi się wizja baniaka krystalizuje. Jak coś się nie stanie samoistnie, lub czegoś nie wysadzę przez swoją głupotę, to może być naprawdę fajnie. 

Wizja białej skały i rybami nie przemawiała do mnie od samego początku i tak jest nadal. Ale wizja falujących łąk briareum fluo i wyrastających z niego kilku sarco i ukwiałów różnych odmian, to już tak i to bardzo. Nie wiem jak to będzie dalej ale na chwilę obecną miękasy pompują się jak wściekłe. Światło to zaledwie 4 rury 80W - 2 x blue plus, 1 x Aqua blue special, 1x purple plus. Nie będę nic dokładał, zobaczymy jak to się rozwinie.

No dobra - z życia trafiło też coś pływającego. No podkusiło. Dwa chetoniki - Collare i Madagaskariensis. Collare trochę większy niż 5 złotych, drugi koleś w kratkę, nieco większy. Na drugi dzień pierwszy ganiał za mrożonkami, drugi jadł jak go artemia trafiła w pysk. Dzień później już obaj ganiali za żarciem. Trzeciego dnia już nie mogłem spokojnie przejść koło baniaka, żeby nie było startu jak z katapulty i pogoni za mną. Co gorsza, goniąc mnie mają taki wzrok, że jakby mogły mówić to bym usłyszał - te gruby, rzuć coś do żarcia, nie bądź świnia, sam wszystko zeżresz? No to sypię - fakt trochę przekarmiam może, ale z drugiej strony rybcie wychudzone, to i odporność pewnie nie na najwyższym poziomie. A ta im się przyda, bo wiecznie same nie będą pływać. Na chwilę obecną mięksy ich wcale nie interesują, co mnie cieszy, ale.... Jest trzecia która tak drze sinularie, że już ją załatwiła. O bogowie, to nie chetonik, ani żaden inny ustnik. To Salarias Ramosus - jeszcze nie wierzę, choć widziałem to dwa razy na własne oczy. Taki egzemplarz w mordę kopany się trafił. No ale on jeszcze nie wie co go czeka. Tyle skały i szyb to on nie obrobi, więc niezbędne będzie wpuszczenie pokolca (mimo że ich wcale nie planowałem) z rodziny Ctenochaetus. A jak sobie przypomnę taką parkę z przed kilku lat to...trzymaj się Salarias, bo lekko nie będzie.

No i to tyle na dzisiaj.

Aha, cyrkulacja trochę narozrabiała przy frontowej szybie, ale żwirek już jest, tylko nie ma go kiedy wsypać. No i szyby brudne, ale że nic się nie dzieje, to czyszczę je raz na tydzień, a to jeszcze nie był ten dzień. 

A tak, wiem, foteczki przecież. No już podpinam. 

1.jpg

2.jpg

3.jpg

Ironista

Ironista

No i czy to człowiek wytrzyma, czy wytrzyma? No nie wytrzyma.

To jedziem dalej z dziennikiem.

Nuda panie, nuda i dłużyzna. Po dołożeniu skały i wykrystalizowaniu wody na drugi dzień stanąłem przed zbiornikiem i jedyne co mi przyszło do głowy, to zacytować jednego z pingwinów z "Madagaskaru" - "Biało dość".

No to dodałem piasku - znowu "Biało dość". Bakterie, pożywka, bakterie, pożywka i tak w koło Macieju. Żeby chociaż państwo Okrzemki przyszli. Nic z tych rzeczy. Za to wpadło towarzystwo Nutrientów. Całą kupą i wystartowali w kilka dni: NO3 od 5 do 25, PO4 od 0 do 0,43. A ja dalej swoje  - bakterie, pożywka, bakterie, pożywka. Po kilku dniach towarzystwo zaczęło się zwijać, grożąc nadejściem pana ULNS, a za nim w takim stanie to pewnie od razu panie Cyjanie. I mimo że obiecałem sobie cierpliwość, no to wiecie sami. Coś tam zasadziłem. Ale nie ma tego złego, bo mam taki mały poligon i fajnie mi się wizja baniaka krystalizuje. Jak coś się nie stanie samoistnie, lub czegoś nie wysadzę przez swoją głupotę, to może być naprawdę fajnie. 

Wizja białej skały i rybami nie przemawiała do mnie od samego początku i tak jest nadal. Ale wizja falujących łąk briareum fluo i wyrastających z niego kilku sarco i ukwiałów różnych odmian, to już tak i to bardzo. Nie wiem jak to będzie dalej ale na chwilę obecną miękasy pompują się jak wściekłe. Światło to zaledwie 4 rury 80W - 2 x blue plus, 1 x Aqua blue special, 1x purple plus. Nie będę nic dokładał, zobaczymy jak to się rozwinie.

No dobra - z życia trafiło też coś pływającego. No podkusiło. Dwa chetoniki - Collare i Madagaskariensis. Collare trochę większy niż 5 złotych, drugi koleś w kratkę, nieco większy. Na drugi dzień pierwszy ganiał za mrożonkami, drugi jadł jak go artemia trafiła w pysk. Dzień później już obaj ganiali za żarciem. Trzeciego dnia już nie mogłem spokojnie przejść koło baniaka, żeby nie było startu jak z katapulty i pogoni za mną. Co gorsza, goniąc mnie mają taki wzrok, że jakby mogły mówić to bym usłyszał - te gruby, rzuć coś do żarcia, nie bądź świnia, sam wszystko zeżresz? No to sypię - fakt trochę przekarmiam może, ale z drugiej strony rybcie wychudzone, to i odporność pewnie nie na najwyższym poziomie. A ta im się przyda, bo wiecznie same nie będą pływać. Na chwilę obecną mięksy ich wcale nie interesują, co mnie cieszy, ale.... Jest trzecia która tak drze sinularie, że już ją załatwiła. O bogowie, to nie chetonik, ani żaden inny ustnik. To Salarias Ramosus - jeszcze nie wierzę, choć widziałem to dwa razy na własne oczy. Taki egzemplarz w mordę kopany się trafił. No ale on jeszcze nie wie co go czeka. Tyle skały i szyb to on nie obrobi, więc niezbędne będzie wpuszczenie pokolca (mimo że ich wcale nie planowałem) z rodziny Ctenochaetus. A jak sobie przypomnę taką parkę z przed kilku lat to...trzymaj się Salarias, bo lekko nie będzie.

No i to tyle na dzisiaj.

Aha, cyrkulacja trochę narozrabiała przy frontowej szybie, ale żwirek już jest, tylko nie ma go kiedy wsypać. No i szyby brudne, ale że nic się nie dzieje, to czyszczę je raz na tydzień, a to jeszcze nie był ten dzień. 

Aha, no i foteczki przecież. Już podpinam.

A tak, wiem, foteczki przecież. No już podpinam. 

1.jpg

2.jpg

3.jpg

Ironista

Ironista

No i czy to człowiek wytrzyma, czy wytrzyma? No nie wytrzyma.

To jedziem dalej z dziennikiem.

Nuda panie, nuda i dłużyzna. Po dołożeniu skały i wykrystalizowaniu wody na drugi dzień stanąłem przed zbiornikiem i jedyne co mi przyszło do głowy, to zacytować jednego z pingwinów z "Madagaskaru" - "dość".

No to dodałem piasku - znowu "Biało dość". Bakterie, pożywka, bakterie, pożywka i tak w koło Macieju. Żeby chociaż państwo Okrzemki przyszli. Nic z tych rzeczy. Za to wpadło towarzystwo Nutrientów. Całą kupą i wystartowali w kilka dni: NO3 od 5 do 25, PO4 od 0 do 0,43. A ja dalej swoje  - bakterie, pożywka, bakterie, pożywka. Po kilku dniach towarzystwo zaczęło się zwijać, grożąc nadejściem pana ULNS, a za nim w takim stanie to pewnie od razu panie Cyjanie. I mimo że obiecałem sobie cierpliwość, no to wiecie sami. Coś tam zasadziłem. Ale nie ma tego złego, bo mam taki mały poligon i fajnie mi się wizja baniaka krystalizuje. Jak coś się nie stanie samoistnie, lub czegoś nie wysadzę przez swoją głupotę, to może być naprawdę fajnie. 

Wizja białej skały i rybami nie przemawiała do mnie od samego początku i tak jest nadal. Ale wizja falujących łąk briareum fluo i wyrastających z niego kilku sarco i ukwiałów różnych odmian, to już tak i to bardzo. Nie wiem jak to będzie dalej ale na chwilę obecną miękasy pompują się jak wściekłe. Światło to zaledwie 4 rury 80W - 2 x blue plus, 1 x Aqua blue special, 1x purple plus. Nie będę nic dokładał, zobaczymy jak to się rozwinie.

No dobra - z życia trafiło też coś pływającego. No podkusiło. Dwa chetoniki - Collare i Madagaskariensis. Collare trochę większy niż 5 złotych, drugi koleś w kratkę, nieco większy. Na drugi dzień pierwszy ganiał za mrożonkami, drugi jadł jak go artemia trafiła w pysk. Dzień później już obaj ganiali za żarciem. Trzeciego dnia już nie mogłem spokojnie przejść koło baniaka, żeby nie było startu jak z katapulty i pogoni za mną. Co gorsza, goniąc mnie mają taki wzrok, że jakby mogły mówić to bym usłyszał - te gruby, rzuć coś do żarcia, nie bądź świnia, sam wszystko zeżresz? No to sypię - fakt trochę przekarmiam może, ale z drugiej strony rybcie wychudzone, to i odporność pewnie nie na najwyższym poziomie. A ta im się przyda, bo wiecznie same nie będą pływać. Na chwilę obecną mięksy ich wcale nie interesują, co mnie cieszy, ale.... Jest trzecia która tak drze sinularie, że już ją załatwiła. O bogowie, to nie chetonik, ani żaden inny ustnik. To Salarias Ramosus - jeszcze nie wierzę, choć widziałem to dwa razy na własne oczy. Taki egzemplarz w mordę kopany się trafił. No ale on jeszcze nie wie co go czeka. Tyle skały i szyb to on nie obrobi, więc niezbędne będzie wpuszczenie pokolca (mimo że ich wcale nie planowałem) z rodziny Ctenochaetus. A jak sobie przypomnę taką parkę z przed kilku lat to...trzymaj się Salarias, bo lekko nie będzie.

No i to tyle na dzisiaj.

Aha, cyrkulacja trochę narozrabiała przy frontowej szybie, ale żwirek już jest, tylko nie ma go kiedy wsypać. No i szyby brudne, ale że nic się nie dzieje, to czyszczę je raz na tydzień, a to jeszcze nie był ten dzień. 

Aha, no i foteczki przecież. Już podpinam.

A tak, wiem, foteczki przecież. No już podpinam. 

1.jpg

2.jpg

3.jpg

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.