Racja, debelius to też czyszcząca krewetka, ale miałam na myśli lysmata amboinensis, bo głównie to one są nazywane mianem "krewetka czyszczaca".
Ja tam mojej zagiewce nie ufam. Ona nigdy nie "chodzi" się czyścić do krewetek. Kiedyś znalazłam moja pierwsza krewetkę amboinensis po 2.5 latach zdrowego, szczęśliwego zycia u mnie martwą. W bardzo dziwnej pozycji. Jej ciało stało pionowo, częściowo zakopane w piachu. Wyglądało, jakby jakiś piaskowy stwór ja złapał za pysk i próbował wciągnąć pod podłoże. A nie mam tam żadnych dziwnych stworów. Ta krewetka pomimo, że czyszcząca (lysmata amboinensis) i teoretycznie nietykalna, nie umarła ze starości, ani z innych naturalnych przyczyn. Dzien wcześniej byla żwawa, rzucala sie na pokarm, jak zwykle, jakby nigdy nie jadla, miala czyste skrzela, wylinka kilka dni wczesniej. Nie miało jej też co wciągnąć pod piach, więc jedyna opcja, to atak z góry. Coś na nią spadło z gory z impetem tak, że głowę wbiło w piach. Głowę lub odwlok, już nie pamiętam, w kazdym razie krewetka stała pionowo częściowo wbita pod piach. Jedyny podejrzany jej morderca, to właśnie żagiewka. Niby jest ogólnie spokojna i siedzi sobie gdzieś i się gapi na świat, ale czasem się rzuca do ataku. Zaatakowała mi zaraz po wpuszczeniu babki-doktorki. Malutkie rybki czyszczące. Musiałam je odlowic.