Ciekawa jestem, jakim cudem przy swoich kanibalistycznych zapędach gatunki apogonowatych potrafią przetrwać. Akurat nie miałam kauderni, tylko apogony cyanosoma. Samiec się poświęcał, nie jadł, nie pił, papierosa nie zapalił przez 10 dni, żeby donosic maluchy, a kiedy tylko późnym wieczorem je wypuszczał samica byla przy nim i natychmiast zjadala narybek. Tyle zachodu, samica musi się naprosic, żeby samiec przyjął ikre, a kiedy on już się zgodzi, pływa za nią, to ona ucieka i musi ją gonić i warowac pod brzuchem. Po czym matka zezre swoje dzieci i za 3 dni znów męczy samca aby przyjął kolejna ikre.
A wracając do pterapogonow, to z kilku tematów, które czytałam u kilku osób pojedyncze młode uchowaly sie przypadkiem w kominie czy sumpie. Może warto przed "porodem" zabezpieczyć spływ, żeby młodego uciekiniera nie wessalo i przetrwal w kominie, albo chociaż gesta siatke do sumpa, żeby do pompy się nie dostał. Albo diademe włożyć i potem spróbować te młode jakoś razem z jezowcem odłowic. Ewentualnie zrobić jezowca z czegoś, może z kulki kleju miliputa, czy innego materiału, nawtykac drewnianych patyczkow do szaszłykow i wykalaczek bardzo gęsto, żeby inna ryba nie dała rady tam wpłynąć. Takiego "jezowca" dać do słoja czy szklanej miski, żeby łatwo było wyjąć całość, a młode przelozyc do kotnika.
Te tanie kotniki z siateczki się ponoć nie sprawdzają, maluchy utykają w faldach tkaniny. Ale taki z plexy, z maleńkimi otworami wentylacyjnymi byłby dobry. Masz jeszcze sporo czasu, żeby coś zorganizowac, o ile samiec utrzyma tę pierwszą ikrę.