No i niestety z lampami nadal klapa. Dzisiaj doszła kolejna sztuka wysłana przez sklep (nie dwie, tak jak wcześniej pisałem) i okazało się że jest tak samo wadliwa jak dwie poprzednie. Koniec końców mam obecnie 4 sztuki Hydry 26, z czego tylko jedna jest w pełni sprawna. Dzisiejsza sztuka podobnie jak poprzednia ma uszkodzony moduł wifi i co chwila traci się z nią kontakt. W efekcie lampą w ogóle nie da się sterować, gdy jest ustawiona razem z pozostałymi (bez względu, czy jest wybrana jako nadrzędna, czy podrzędna, a więc sterowana przez inne). Dodatkowo lampa ma inny kolor diód białych w porównaniu do pozostałych sztuk - 3 wcześniejsze sztuki mają barwę cool white, ta natomiast zdecydowanie ciepłą. Z reklamacją użeram się już blisko miesiąc i skończyła mi się cierpliwość, zmarnowałem też na to mnóstwo czasu. Sklep też już ma dość. Wspólnie doszliśmy do porozumienia, że zwrócę wszystkie lampy, a sklep albo prześle mi nową wersję czyli 2 sztuki Hydry 32 HD z ewentualną dopłatą albo zwróci kwotę jeżeli nowa wersja nie będzie dostępna w bliskim terminie. Szkoda, że to taki crapp bo lampa świeci naprawdę pięknym światłem.
Z milszych rzeczy: dzisiaj odebrałem widoczny na zdjęciu poniżej specjalnie scustomizowany pod wymiar miejsca w szafce pojemnik na ballinga z Twistmana. Oryginalny ma 3 litry dla każdej komory, mój po 4,25 l. Z racji bliskości producenta, pojemniczek odebrałem osobiście mając jednocześnie okazję poznać osobiście i porozmawiać z p. Krzysztofem. Świetna firma.
Pomimo problemów ze światłem korale dobrze sobie radzą i ładnie się pompują, jak na kilkutygodniowy zbiornik, co widać na krótkim filmiku poniżej. Teraz powoli krok po kroku konkretniejsze zarybianie, a później już właściwe korale. Ciągle się waham, w którą stronę pójść jeśli chodzi o metodę prowadzenia akwa, bo jak już coś wybiorę to zmiana będzie później trudna. Póki co, zbiornik na 75% skały Marco Rocks więc leci bezproblemowo na samym refugium. Zanim dojdą konkretne ryby muszę się jednak na coś zdecydować. Waham się pomiędzy zeovitem, który już znam, pelletkami oraz metodą AF w wersji pośredniej czyli bez zeolitów . W zasadzie byłem już zdecydowany ponownie wybrać zeovit, ale dzisiaj zajrzałem do notatek i zdziwiłem się bo już zdążyło mi się zapomnieć, że przez cały okres prowadzenia wcześniejszego zbiornika tą metodą sztucznie musiałem dozować zarówno NO3, jak i PO4 i to na 1/którejś tam części z zalecanej ilości kamieni. Metoda jest piekielnie silna, zdecydowanie do mocno obciążonego zbiornika z masą ryb i mega karmieniem. Ja nie byłem w stanie tego osiągnąć, stąd potrzeba podbijania nutrientów sztucznie. Muszę więc chyba wybrać pomiędzy pelletami a metodą AF, która jest w sporym % kalką zeovitu, ale da się ją ciągnąć też bez kamieni do pewnego etapu. Pewnie wybrałbym znane mi już z przeszłości pelletki, ale rozleciał mi się ze starości reaktor z recyrkulacją od p. Krzysztofa Tryca. Nie jestem przekonany, co do łatwości sterowania pelletkami w wersji XL w zwykłym filtrze lub przegrodzie. Na zdrowy rozum jeśli zaleca się do nich duży przepływ w okolicach 2000l/h to przy zwykłym filtrze przepływowym bez możliwości regulacji odcieku chyba nienajprościej jest ogarnąć i pocelować w taką ilość pelet by przy tak dużym przepływie z jednej strony nie wyprało wody do zera, a z drugiej nie spowodowało zakwitu bakteryjnego wody, czego już kiedyś doświadczyłem i musiałem ratować się pożyczaną UV-ką. Reaktor z recyrkulacją, gdzie z jednej strony można dać odpowiednią burzę w środku, a z drugiej łatwo regulować nutrienty samą wielkością odcieku jest tu zdecydowanie lepszą opcją. Jeżeli czyta to ktoś, kto ma doświadczenie i z powodzeniem stosuje nieruchome pelletki XL w zwykłym filtrze bądź uwieszone gdzieś luzem w sumpie to będę wdzięczny za podzielenie się spostrzeżeniami. Póki co, najlepszym rozwiązaniem wydaje mi się więc połączenie posiadanego już refugium z metodą AF bez zeolitu, a więc tego ich pumeksu z bakteriami i pożywką. Nie chce mi się natomiast specjalnie bawić dodatkowo z adsorberem PO4, a z tego co widzę to w tej metodzie również niezbędny punkt programu. Każda z wymienionych powyżej metod ma więc swoje plusy i minusy. Najchętniej wybrałbym pelletki w wersji XL, gdyby się nimi dało w łatwy sposób sterować czyli nie doprowadzać do zakwitu bakteryjnego oraz bez problemu utrzymywać parametry na założonym wcześniej poziomie, co jest dosyć proste przy reaktorze z recyrkulacją.