Prezentowane poniżej bakterie to jakiś kosmos. Trzeci dzień muszę dodawać sztucznie do akwa chlorek amonu, bo po 12 godzinach po 2mg/l świeżej porcji amoniaku nie ma najmniejszego śladu. Po azotynach także. Przy pomocy tego środka w przeciągu doby tworzy się ogromna populacja bakterii nitryfikacyjnych, a nie jak przy innych po kilku tygodniach. Amerykanie wszystko muszą szybciej, mocniej, więcej i jakby na to nie patrzeć (nawet z przymrużeniem oka) to jednak działa. Wiem, że różnie można patrzeć na taki turbo start i tego typu wynalazki, ale ogromna koncentracja bakterii (innych niż w większości spotykanych na rynku krajowym produktów, ale również nitryfikacyjnych bo Nitrosococcus i Nitrococcus) robi swoją robotę wyśmienicie. Bakterie Nitrosomonas, czy Nitrobacter to lenie potrzebujące całych tygodni do zatrybienia i namnożenia się. Wcześniej wlałem całą prawie pół-litrową butlę Nite-Out II (a więc mocno ponad rekomendację z butelki) i po kliku dniach zadziałało tyle co nic. Oczywiście zadziałałoby, ale po jakim czasie. W akwa hula już refugium z ganiającymi kiełżami oraz spaghetti wormami w żywym piachu z działającego systemu. Bardzo cieszy mnie to mikrożycie, bo od niego powinien rozpoczynać się start każdego systemu. Wygląda na to, że trzeba dodać dwa błazny i rozpocząć karmienie bo dalsze sztuczne dozowanie chlorku amonu nie ma już sensu, niech ryby zaczną brudzić by podtrzymywać przy życiu te pracowite bakterie. Wygląda na to, że cykl azotowy zamknięty w ekspresowym tempie. Dalej jednak będę już postępował powolutku zgodnie ze starą szkołą by za chwilę nie wykoleić systemu. Dziwne, że nikt w kraju nie sprzedaje tych bakterii i trzeba je zamawiać w zagramanicznych sklepach. Podobnie działają bakterie Bio-Spira ze znanego wszystkim IO. Ich też ze świecą szukać na polskich morszczyznowych rubieżach...