Wiem, było już milion razy o filtrach kubełkowych, że nie nadają się do morskiego. Raz, że rdza, a dwa, że zbiornik morski potrzebuje innej filtracji, w tym odpieniacza.
Ale czas leci, na rynku akwarystyki zarówno słodkiej, jak i morskiej pojawiają się innowacje, a i sami akwarysci, w miarę poznawania swojego zbiornika zaczynają kombinować. Bez odpieniacza? Kranowka? Bez podmian? Kubełek? Sztuczna skała, zamiast zywej? Ledy dla sps?! Tak się przecież nie da, to nieodpowiedzialne zachowanie akwarysty, który na bank wróci na forum z blaganiem o pomoc, bo życie w zbiorniku umiera. Siedzimy z piwem, popcornem i czekamy, aż ten akwarystyczny heretyk wróci z prośbą o pomoc i z zamkniętymi oczami natychmiast odpiszemy: "a nie mówiłem! ".
Cześć takich akwarystow faktycznie wraca, ale cześć nadal tkwi przy swoim, bo zbiornik, jak na złość, przetrwał kolejny rok, ba, nawet może zawstydzic niejeden, prowadzony zgodnie z wytycznymi dotąd ścieżkami przez doświadczonych akwarystow.
Na pewno jest to wiedza, której nowi morszczacy powinni się trzymać, aby nie narażać swoich zwierząt na ryzyko smierci, póki sami nie poznają i nie wyczują, co się dzieje w ich zbiorniku.
No i teraz wracam do kubełka, który od zawsze wzbudza gromki śmiech na morskiej sali. Używam tego urządzenia w słodkim, ale odkąd powiekszylam litraż z około 120 do 220 filtr wydaje się za słaby. Chcę kupić mocniejszy i tutaj pytanie, co zrobić z tym starym kubełkiem? Sprzedać za połowę ceny, czy może (tu mój szatanski plan) użyć go, aby wspomóc filtracje w morskim? Urządzenie jest fajne w obsłudze. Łatwo można wypiąć rurki bez rozlewu wody, ma w srodku 3 pojemne, plastikowe koszyczki, w które można włożyć siporax, woreczki z węglem/purigenem, czy innym medium, wlokninę czy gąbkę, co kto chce. W 5 minut można ten kubełek odpiąć od systemu i przeplukac. Nie planuje go użyć zamiast czegokolwiek, odpieniacz zostaje, refugium zostaje, filtr miałby działać dodatkowo. Pracowałby powiedzmy, jako filtr fluidyzacyjny. Takie urządzenia dedykowane do morskiego akwarium dla mojego litrażu 750l kosztowalyby prawdopodobnie około 1000 złotych. Mój kubełek kosztował około 140 zł. Producent deklaruje, że jest przystosowany zarówno do słodkiej, jak i do morskiej wody, ma ceramiczną oś, a na opakowaniu było też zdjęcie blazenka.
Co myślicie o takim pomyśle?