Godzinę temu, =Fresz= napisał:Już jakiś czas temu ktoś zwracał uwagę że ryby tam już nie mają miejsca do pływania i nie ma co przeliczać litrarzu do ilości/wielkości rybek. Było jak widać dobrze ale do czasu. Trzeba ratować to co jeszcze żyje i przestać dokładać kolejnych rybek tylko pozostać przy tym co zostanie. Tak jak @@Beti sugeruje czas na większe
Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka
Ale to dopiero po długim okresie rekonwalescencji z ryzykiem, że ospa i tak po przeprowadzce wróci.
Jakiś czas temu chciałam kupić rybę w znajomym sklepie. Właścicielka mówi, że jak to, przecież niedawno była ospa (Wykupiłam tam chyba całe zasoby herbtany w trakcie walki) Ja mówię, że ospę już wyleczyłam wiele miesięcy temu i nawet niedawno po kilku miesiącach od zakończenia leczenia dodałam rybke i jest ok.
Usłyszałam, że jeśli ospa raz się pojawi w zbiorniku, to już zostaje na zawsze.
Wyszłam wtedy że skleu bez ryby, a potem zaczęłam myśleć. Skąd mamy ryby, jak nie ze sklepu? Przecież nikt z nas nie jedzie na Hawaje złowić sobie żółtka? Nawet, jeśli 4 lata temu kupiłam żółtka od osoby z forum, to on i tak był pierwotnie kupiony w sklepie.
Czy ktokolwiek z Was zna taki sklep, w którym nigdy nie widział nawet jednej obsypanej ryby? A jeśli widział, to czy pływała ona w osobnym, kwarantannowym zbiorniku? I czy ten zbiornik był potem sterylizowany?
Mogę się założyć o wszystko, że nie.
Dlatego byłam zdziwiona, nie dlatego, że upominano mnie, że ileś miesięcy wcześniej walczyłam z ospa, ale dlatego, że pasożyt w każdym sklepie jest zapewne non stop. Nikt nie sterylizuje wszystkich zbiorników przed każdą dostawa. Jeśli u mnie ospa ma zostać na wieki, to w każdym sklepie tym bardziej.