Właśnie nie wiem. Myślałam, ze kiedy brakuje jodu, to zwierzak w trakcie wylinki umiera. A ona wydaje się w dobrej formie. W 750l nie dostarczam codziennie jodu, rzadko to robię. Rzadko także robię podmuanki, a krewetki linieją bez problemów.
U Habibi robię podmiany też raz na czas, a jod ponoć błyskawicznie się rozkłada i zgodnie z tą teorią powinien być dozowany regularnie.
U rawki jest milion kielzy i mysis, one też linieją i regularnie widzę pływające pancerzyki, pomimo tego, że nie dozuje tam jodu. Gdyby czegoś brakowało do wylinki, to kiełże i mysis by tez schodziły. Cos mi w tej teorii nie pasuje.
Nigdy dotąd u żadnego kraba czy krewetki, a miałam sporo gatunków, nie zauważyłam częściowej wylinki. Zawsze kompletny pancerzyk, który z czasem się rozpadał. Tylko Rawka mnie tak zaskoczyła.
Nie, to nie jest możliwe, żebym nie zauważyła w zbiorniku reszty pancerzyka. Rawka mieszka sama w 50l, to bardzo duży zwierzak. A w 750 l mam tylko lysmata amboinensis i lysmata debelius, to mikrusy w porównaniu z Rawką, a i akwarium ponad 10x większe, a pancerzyki widzę kompletne. Czasem już rozczłonkowane, ale raczej są wszystkie "puzzle".
Nigdy też się nie zdarzyło, oprocz pierwszych dwóch tygodni, żeby Rawka nie wyszła na kolację. U tak dużego zwierzaka mogłoby się zdarzyć, że na czas wylinki nie pojawiłaby się dzień czy dwa, ale ja ja widzę codziennie, bo codziennie karmie ja z ręki.
Czy to możliwe, że ona potrafi wymieniać tylko wybrane fragmenty pancerza?
Jakiś czas temu znalazłam obydwie"rekawice bokserskie" razem z częściani odpowiadającymi ludzkim przedramionom, część odpowiadającą okolicy "karku" i jeden element ogona, a kilka dni temu same "rekawice". To najbardziej zużywająca się część ciała, więc one mnie akurat nie dziwią. Ale dlaczego wcześniej pozbyła się tylko kilku części pancerza, które chyba się nie zużywają?