Każde dziecko kilka razy się przewróci, zanim się nauczy chodzić, potem nauka mówienia, szkoła, życie. Jednym wszystko idzie gładko, innym po grudzie. Albo z powodu własnej ignorancji, albo mimo wszelkich starań po prostu nie wychodzi. Pomijam ekstremalne przypadki, jak sławetny szeryf hornet... To był albo człowiek chory, albo idiota, albo troll, albo kombinacja powyższych.
Mam już tyle lat, że w pracy młodsi koledzy mówią do mnie dinozaur, ale przez całe lata szkoly czy oglądania filmów przyrodniczych nie nauczyłam się tyle o morskich zwierzętach, co teraz, od kiedy posiadam akwarium. I to jest nauka najwyższej jakosci i trwalosci, bo wynika z pasji.
Pozytywnym skutkiem jest to, że zaczęłam segregować śmieci i staram się coraz mocniej, aby zużywać jak najmniej plastiku. To nie są już dla mnie tylko ryby, które żyją po to, by ludzie mogli je zjeść. Oczywiście nadal jem ryby, ale teraz coraz bardziej staram się kupować tylko tyle rybiego mięsa czy jakichkolwiek pokarmów, jakie mam ochotę zjesc, aby ich nie wyrzucać. Nawet kupiłam lodówkę z wieksza zamrażarka, bo jak mi przejdzie ochota dziś na rybę, kotleta czy inne mięso, to zamrazam na potem, zamiast wyrzucać. Co do pieczywa, warzyw i owoców to nadal mi nie wychodzi, kupuje za dużo i wyrzucam, ale staram się marnotrawić jak najmniej.
Kiedyś brałam do kosza "oczami", potem w domu jakoś przechodził apetyt i się wyrzucalo, albo wlazlo w tył lodówki i się zapomniało i też się wyrzucalo.
Odkąd zaczęłam odkładać plastiki i metale do osobnego worka odkryłam, że te pozostałe śmieci stanowią może 1/4 całości odpadów. Codziennie muszę wyrzucać worek z plastikami i metalami, a resztę śmieci raz na kilka dni. Staram się też osobno gromadzić papier. Duże gazetki ze sklepów zbieram do reklamówki i raz na czas oddaje do sklepu morskiego, gdzie służą do pakowania mrożonek. Przynajmniej do czegoś się przydają, bo ja nie czytam, nawet nie otwieram 99% gazetek, które znajduje w skrzynce.
Samo hobby na pewno nie jest ekologiczne, ale jak widać u mnie pociągnęło za sobą pozytywne skutki.
I jeszcze jedna pozytywna rzecz. Moi znajomi nurkowie...żaden z nich nie miał akwarium morskiego i byli zachwyceni, kiedy po nurkach opowiadałam im ciekawostki o zwierzętach, które widzieliśmy w morzu czerwonym i o innych, które przyszły mi na myśl. Oni widzieli tylko ładne ryby lub fajne koralowce, ale nie mieli do końca świadomości, co podziwiają i jakie to zycie jest niesamowite
I pewnie przekażą to swoim dzieciom, swoim znajomym, którzy chętniej będą odtąd sortować śmieci czy ograniczac marnotrawienie pokarmu.