Skocz do zawartości

Historia edycji

Nik@

Nik@

Cześć, odgrzeje kotleta, bo się mocno wkurzyłam. Wczoraj znalazłam w swojej skrzynce ulotkę od spółdzielni z informacją, że wszyscy lokatorzy mają obowiązek sortowania śmieci, bo jeśli choć jeden mieszkaniec się nie dostosuje, to cena wywozu nieczystości zdrożeje dla wszystkich. Też takie dostajecie?

Ja bym chciała sortować te śmieci, nawet próbuje, staram się chociaż  plastiki/metale i szkła sortować. Problem w tym, że część z nich wymaga uwaga! umycia.

I tu problem numer jeden. Nie wiem dokładnie które. Probowalam z ciekawości przeczytać na stronie spółdzielni instrukcje segregowania odpadów. Problem w tym, że nawet na smartfonie 6 cali nie jestem w stanie jej przeczytać, bo zamieszczono obrazek, którego nie da się ani pobrać, ani powiększyć, nic nie widac.  Niby mam laptop, ale służbowy. Nie powinnam go używać do celów prywatnych, a na tablicy na klatce schodowej instrukcji takiej nie ma. Poza tym... Myć śmieci, to jakaś dla mnie abstrakcja! Ludzie w Afryce nie mają czystej wody do picia, a u nas trzeba myć śmieci. Żeby umyć puszkę po rybie muszę użyć sporo gorącej wody. Wody nie deszczowej, która spada z nieba, tylko specjalnie oczyszczonej, zdatnej do picia, za której jazdy kubik place duzo. Płace nie tylko za samą wodę, ale także za jej ogrzanie. Ogrzanie wody wymaga zużycia energii. Dodatkowo muszę użyć detergentu, który zatruwa środowisko i oczywiście tez za niego place. Place też za odprowadzenie ścieku. To ogromny koszt i dla mnie i dla przyrody, gdybym myła każdy kubek po serku, butelkę po soczku, tylko po to, żeby czysciutkie wyrzucić do śmieci. W Polsce już też z wodą może być krucho, wysychają mokradła, rzeki, jeziora, poza epizodami, kiedy trafi się jakiś front atmosferyczny, który przyniesie obfite opady, nawet powodzie, ale jest to stan chwilowy. Ile śniegu czy choćby deszczu spadło tej zimy? Ja pamietam czasy, kiedy ze szkoły szło się brodząc po łydki w śniegu, bo zdążyło tyle napadać od rana po tym, jak nad ranem osoby sprzątające odśnieżyły i posypały ścieżki piachem.

Druga rzecz... Jak oni chcą sprawdzić, z którego bloku lokator konkretnie nie sortuje, albo który sortuje źle, na przykład wrzuca opakowanie do niewłaściwego pojemnika. Mało tego, pojemniki do segregacji bardzo często są przepełnione. Idę z workiem pełnym plastikow i nie mam gdzie tych śmieci włożyć. Zostawiam więc cały worek obok właściwego pojemnika, ale nie wiem, co potem służby z nim robią. Zaglądają, co w nim jest, czy wyrzucają, jako mieszane? Ja tu sobie życie utrudniam po to, żeby to i tak trafiło do mieszanych?

Trzecia rzecz, mam malutkie mieszkanie, gdzie znaleźć przestrzeń na dodatkowe kubły do sortowania, kiedy ja nawet lodówki nie mogę w swojej mini kuchni zmieścić, stoi w przedpokoju. 

No i czwarta, która wkurza mnie najbardziej. Niepotrzebne opakowania, które muszę kupić, żeby dostać produkt, który jest mi potrzebny oraz opakowania, których nie da się łatwo posortować. 

Na przykład kawa. Niby pikuś, dół do szkła, zamknięcie do plastików. Choć jeszcze jest na wierzchu przyklejona srebrna czy złota folia, która nie wiem, czym jest. Plastik to, czy metal? Poza tym pod plastikowym wieczkiem zwykle znajduje się jakieś tworzywo jasnego koloru, czasem dziwnej struktury, czy to plastik, czy papier? 

Idźmy dalej. Moje znienawidzone blistry. Kupuje kombinerki, baterie, nożyk do tapet czy końcówkę do napowietrzacza, albo całe to jest z plastiku z zamkniętym w środku kawałkiem papieru, albo przód plastikowy, tyl z papieru, albo większosc z papieru, ale między tymi warstwami jest wtopione plastikowe "okienko". Jak ja mam to oddzielić??! 

Wódka. Ja akurat jestem piwoszem, ale też ocet czy inne płyny mają podobny problem szklo i metalowa  lub plastikowa zakrętka. Niby żaden problem, szkło do szkła, zakrętka do metali lub plastikow. Ale na szyjce zostaje jeszcze "obrączka", mam ja wydłubać? A co z papierowymi etykietami na szkle, mam je obskrobac, nim wyrzucę słoik czy butelkę? Na sucho się nie da, często potrzeba nie tylko ciepłej wody, ale i detergentu, żeby to usunąć. 

Leki i kosmetyki. Tu już jest masakra. Wielki słoik, zapakowany jeszcze w ogromne kartonowe, kolorowe pudełko, a zawartość produktu w tym słoiku ze szkła lub plastiku to mniej, niż 40% całości tego imponującego opakowania. Do każdego leku dołączona ogromna ulotka, po zakupie 10 różnych leków sokojnie bym tymi ulotkami wytapetowala kuchnie. Ibuprom kupuje od lat, tymi jednymi ulotkami już bym wytapetowala mieszkanie swoje, rodzicow, i naszych sąsiadów. Biorę ten Ibuprom i zaraz wyrzucam i kartonik i ulotkę, a po zużyciu także gruby, plastikowy słoiczek. Po co tyle odpadu dla 48 sztuk tabletek? 

Po co dla kremu do twarzy jest ogromny słoik z mocno wklęsłym dnem, gdzie tego kremu jest bardzo mała ilość, a do tego jeszcze kolorowy karton, który zwykle jest 2xwiekszy, niż słoik?

Zamawiam pokarmy dla ryb, jakieś pierdoły, jak siporax czy witaminy w płynie, przychodzi wielkie pudło, gdzie 40% to właściwa zawartość, a reszta to wypełniacze z chrupek, pociętych kartonow, gazety, albo jakieś pomięte worki foliowe czy folia babelkowa. Zamawiam kilka pier**l, dostaje w "promocji" 3razy tyle śmieci. Potem te śmieci muszę posortować i wyrzucać.

I wisienka na torcie: ulotki. Na korytarzu jest skrzynka pocztowa. Co miesiąc wyjmuje z niej z kilogram ulotek, których nigdy nie czytam. Dlaczego ktoś wpycha mi do skrzynki coś, czego nie potrzebuję?

Czasem to zbieram i wywożę do erybki, żeby chociaż do pakowania mrożonek nie przydalo (kurcze, nie jeżdżę tam często, a dwie reklamówki ulotek ważą i zajmują mi miejsce w domu), ale często po prostu kładę na górze i rano wynosi to na smietnik Pani, która zajmuje się porządkowaniem bloku. Za te niechciane ulotki, wyrzucane na smietnik płacą wszyscy lokatorzy. Dlaczego każdy może do skrzynek wrzucać, co chce?

Nie macie wrażenia, że jesteście przez sklepy i producentów zasypywani zupełnie niepotrzebna warstwa śmieci, które nie tylko sprawiają kłopot, bo jest ich więcej, niż faktycznie trzeba, przez co częściej biegacie na smietnik, więcej płacicie za odpady i do tego macie problem z posortowaniem, bo producent wymyślił jakieś "mortal kombo" gdzie trudno jest podzielić opakowanie na właściwe kubły? 

Taka herbata w torebkach na przykład. Zwykle ma kartonowe pudełko. W środku pudelka znajdujemy często saszetki, czyli opakowane w osobne folie czy papierki pojedyncze torebki herbaty. Bierzemy saszetkę (czy to folia, czy papier?!?) Otwieramy, wyjmujemy torebkę herbaty. Całość tego, co jest w saszetce składa się na zasobnik z herbatą (czy to jest tworzywo, czy biodegradalne?) Do tego jest sznureczek. Nie wiem, z jakiego materiału jest ten sznureczek. Kiedyś ten sznureczek bywał przytwierdzony do torebki jeszcze metalowym spinaczem. Na drugim końcu sznurka jest papierek, za który trzymamy, kiedy wkładamy i wyjmujemy torebkę. No i sam wkład, biodegradalny, czyli zużyta herbata. Na ile części mam podzielić po pojemnikach na śmieci te jedną saszetkę z herbatą?!!

 

Do czego zmierzam? Jako człowiek chciałabym dbać o środowisko. Jako konsument jestem zasypywana mnóstwem odpadów, których nie potrzebuję, nie chce, a muszę je kupować z potrzebnymi produktami, a potem płacić za to, żeby zostały zutylizowane, muszę także je sortować, choć często nie wiem, jak. I jeszcze mam myć te śmieci w ogrzanej  wodzie pitnej z detergentami? Zużywanie tej pitnej wody na hodowlę rybek już brzmi strasznie, biorąc pod uwagę, ile ludzi na świecie nie ma dostępu do czystej wody do picia, ale żeby marnować ja jeszcze na mycie śmieci, to już jest dla mnie jakiś mindfuck.

Co Wy na to, aby w sklepach zostawiać niepotrzebne opakowania? Na przykład kupujecie krem, słoiczek zabieracie, a kartonik zostawiacie? Co powiecie na to, aby na swoich skrzynkach przykleić napis "proszę nie wkładać ulotek" jeśli nie są Wam potrzebne? Kupujecie obcęgi zapakowane w blister, rozcinacie ten blister po zakupie scyzorykiem, i zostawiacie ten plastik? Niech sie sklep martwi, aby to utylizowac. Jeśli problem dla sklepu zacznie być poważny, zacznie sam walczyć z hurtownia czy producentem. Nie ich wina? Oczywiście, że nie, ale moja ani Wasza też nie, a sklep czy hurtownia będzie miał większą siłę nacisku, niż taki pojedynczy Kowalski, jak ja czy Ty. Kupujecie buty czy torebkę i zostawiacie na ladzie i karton i papiery wypełniające i saszetki z pochłaniaczem wilgoci, bo tych butów/torebki bedziecie używać od razu?  Kupujecie Ibuprom, bierzecie słoiczek, kartonik zostawiacie? Dacie radę? 

Ja pier**le, nie ogarniam tego. Walczą z jednorazówkami w sklepachl i słomkami do napojów, a jednocześnie do głupich butów czy torebki wciskają ci kartony, wypełnienia z worków foliowych czy papieru po to, żeby to "wyglądało". Bio banany w biedrze popakowane w worki z folii, każe lux jabłuszko czy torebka z herbatą owinięte w osobny papierek. Brakuje do tego jeszcze tylko, aby każda rolka papieru toaletowego była pakowana w osobna folie, aby nie utracić suchości, intensywności wzoru czy zapachu, gdyby główne opakowanie się rozszczelniło.

Sorry za ten monolog, wiem, że za długi, by ktoś dotrwał do końca, no wkurzyłam się po prostu na to, że na konsumentów końcowych zrzuca się odpowiedzialność i finansowa i moralna za ignorancję producentow. Im się ciągle wydaje, że potrzebujemy wielkich, błyszczących i potężnych opakowań, żeby kupić ich produkt. 

Kiedyś piętra ptasiego mleczka w kartoniku były oddzielone tylko kawałkiem pergaminu, teraz każde piętro ma plastikowa foremkę. Wcale nie smakuje lepiej, a jest więcej śmieci do wyrzucenia.

 

Nik@

Nik@

Cześć, odgrzeje kotleta, bo się mocno wkurzyłam. Wczoraj znalazłam w swojej skrzynce ulotkę od spółdzielni z informacją, że wszyscy lokatorzy mają obowiązek sortowania śmieci, bo jeśli choć jeden mieszkaniec się nie dostosuje, to cena wywozu nieczystości zdrożeje dla wszystkich. Też takie dostajecie?

Ja bym chciała sortować te śmieci, nawet próbuje, staram się chociaż  plastiki/metale i szkła sortować. Problem w tym, że część z nich wymaga uwaga! umycia.

I tu problem numer jeden. Nie wiem dokładnie które. Probowalam z ciekawości przeczytać na stronie spółdzielni instrukcje segregowania odpadów. Problem w tym, że nawet na smartfonie 6 cali nie jestem w stanie jej przeczytać, bo zamieszczono obrazek, którego nie da się ani pobrać, ani powiększyć, nic nie widac.  Niby mam laptop, ale służbowy. Nie powinnam go używać do celów prywatnych, a na tablicy na klatce schodowej instrukcji takiej nie ma. Poza tym... Myć śmieci, to jakaś dla mnie abstrakcja! Ludzie w Afryce nie mają czystej wody do picia, a u nas trzeba myć śmieci. Żeby umyć puszkę po rybie muszę użyć sporo gorącej wody. Wody nie deszczowej, która spada z nieba, tylko specjalnie oczyszczonej, zdatnej do picia, za której jazdy kubik place duzo. Płace nie tylko za samą wodę, ale także za jej ogrzanie. Ogrzanie wody wymaga zużycia energii. Dodatkowo muszę użyć detergentu, który zatruwa środowisko i oczywiście tez za niego place. Place też za odprowadzenie ścieku. To ogromny koszt i dla mnie i dla przyrody, gdybym myła każdy kubek po serku, butelkę po soczku, tylko po to, żeby czysciutkie wyrzucić do śmieci. W Polsce już też z wodą może być krucho, wysychają mokradła, rzeki, jeziora, poza epizodami, kiedy trafi się jakiś front atmosferyczny, który przyniesie obfite opady, nawet powodzie, ale jest to stan chwilowy. Ile śniegu czy choćby deszczu spadło tej zimy? Ja pamietam czasy, kiedy ze szkoły szło się brodząc po łydki w śniegu, bo zdążyło tyle napadać od rana po tym, jak nad ranem osoby sprzątające odśnieżyły i posypały ścieżki piachem.

Druga rzecz... Jak oni chcą sprawdzić, z którego bloku lokator konkretnie nie sortuje, albo który sortuje źle, na przykład wrzuca opakowanie do niewłaściwego pojemnika. Mało tego, pojemniki do segregacji bardzo często są przepełnione. Idę z workiem pełnym plastikow i nie mam gdzie tych śmieci włożyć. Zostawiam więc cały worek obok właściwego pojemnika, ale nie wiem, co potem służby z nim robią. Zaglądają, co w nim jest, czy wyrzucają, jako mieszane? Ja tu sobie życie utrudniam po to, żeby to i tak trafiło do mieszanych?

Trzecia rzecz, mam malutkie mieszkanie, gdzie znaleźć przestrzeń na dodatkowe kubły do sortowania, kiedy ja nawet lodówki nie mogę w swojej mini kuchni zmieścić, stoi w przedpokoju. 

No i czwarta, która wkurza mnie najbardziej. Niepotrzebne opakowania, które muszę kupić, żeby dostać produkt, który jest mi potrzebny oraz opakowania, których nie da się łatwo posortować. 

Na przykład kawa. Niby pikuś, dół do szkła, zamknięcie do plastików. Choć jeszcze jest na wierzchu przyklejona srebrna czy złota folia, która nie wiem, czym jest. Plastik to, czy metal? Poza tym pod plastikowym wieczkiem zwykle znajduje się jakieś tworzywo jasnego koloru, czasem dziwnej struktury, czy to plastik, czy papier? 

Idźmy dalej. Moje znienawidzone blistry. Kupuje kombinerki, baterie, nożyk do tapet czy końcówkę do napowietrzacza, albo całe to jest z plastiku z zamkniętym w środku kawałkiem papieru, albo przód plastikowy, tyl z papieru, albo większosc z papieru, ale między tymi warstwami jest wtopione plastikowe "okienko". Jak ja mam to oddzielić??! 

Wódka. Ja akurat jestem piwoszem, ale też ocet czy inne płyny mają podobny problem szklo i metalowa  lub plastikowa zakrętka. Niby żaden problem, szkło do szkła, zakrętka do metali lub plastikow. Ale na szyjce zostaje jeszcze "obrączka", mam ja wydłubać? A co z papierowymi etykietami na szkle, mam je obskrobac, nim wyrzucę słoik czy butelkę? Na sucho się nie da, często potrzeba nie tylko ciepłej wody, ale i detergentu, żeby to usunąć. 

Leki i kosmetyki. Tu już jest masakra. Wielki słoik, zapakowany jeszcze w ogromne kartonowe, kolorowe pudełko, a zawartość produktu w tym słoiku ze szkła lub plastiku to mniej, niż 40% całości tego imponującego opakowania. Do każdego leku dołączona ogromna ulotka, po zakupie 10 różnych leków sokojnie bym tymi ulotkami wytapetowala kuchnie. Ibuprom kupuje od lat, tymi jednymi ulotkami już bym wytapetowala mieszkanie swoje, rodzicow, i naszych sąsiadów. Biorę ten Ibuprom i zaraz wyrzucam i kartonik i ulotkę, a po zużyciu także gruby, plastikowy słoiczek. Po co tyle odpadu dla 48 sztuk tabletek? 

Po co dla kremu do twarzy jest ogromny słoik z mocno wklęsłym dnem, gdzie tego kremu jest bardzo mała ilość, a do tego jeszcze kolorowy karton, który zwykle jest 2xwiekszy, niż słoik?

Zamawiam pokarmy dla ryb, jakieś pierdoły, jak siporax czy witaminy w płynie, przychodzi wielkie pudło, gdzie 40% to właściwa zawartość, a reszta to wypełniacze z chrupek, pociętych kartonow, gazety, albo jakieś pomięte worki foliowe czy folia babelkowa. Zamawiam kilka pier**l, dostaje w "promocji" 3razy tyle śmieci. Potem te śmieci muszę posortować i wyrzucać.

I wisienka na torcie: ulotki. Na korytarzu jest skrzynka pocztowa. Co miesiąc wyjmuje z niej z kilogram ulotek, których nigdy nie czytam. Dlaczego ktoś wpycha mi do skrzynki coś, czego nie potrzebuję?

Czasem to zbieram i wywożę do erybki, żeby chociaż do pakowania mrożonek nie przydalo (kurcze, nie jeżdżę tam często, a dwie reklamówki ulotek ważą i zajmują mi miejsce w domu), ale często po prostu kładę na górze i rano wynosi to na smietnik Pani, która zajmuje się porządkowaniem bloku. Za te niechciane ulotki, wyrzucane na smietnik płacą wszyscy lokatorzy. Dlaczego każdy może do skrzynek wrzucać, co chce?

Nie macie wrażenia, że jesteście przez sklepy i producentów zasypywani zupełnie niepotrzebna warstwa śmieci, które nie tylko sprawiają kłopot, bo jest ich więcej, niż faktycznie trzeba, przez co częściej biegacie na smietnik, więcej płacicie za odpady i do tego macie problem z posortowaniem, bo producent wymyślił jakieś "mortal kombo" gdzie trudno jest podzielić opakowanie na właściwe kubły? 

Taka herbata w torebkach na przykład. Zwykle ma kartonowe pudełko. W środku pudelka znajdujemy często saszetki, czyli opakowane w osobne folie czy papierki pojedyncze torebki herbaty. Bierzemy saszetkę (czy to folia, czy papier?!?) Otwieramy, wyjmujemy torebkę herbaty. Całość tego, co jest w saszetce składa się na zasobnik z herbatą (czy to jest tworzywo, czy biodegradalne?) Do tego jest sznureczek. Nie wiem, z jakiego materiału jest ten sznureczek. Kiedyś ten sznureczek bywał przytwierdzony do torebki jeszcze metalowym spinaczem. Na drugim końcu sznurka jest papierek, za który trzymamy, kiedy wkładamy i wyjmujemy torebkę. No i sam wkład, biodegradalny, czyli zużyta herbata. Na ile części mam podzielić po pojemnikach na śmieci te jedną saszetkę z herbatą?!!

 

Do czego zmierzam? Jako człowiek chciałabym dbać o środowisko. Jako konsument jestem zasypywana mnóstwem odpadów, których nie potrzebuję, nie chce, a muszę je kupować z potrzebnymi produktami, a potem płacić za to, żeby zostały zutylizowane, muszę także je sortować, choć często nie wiem, jak. I jeszcze mam myć te śmieci w ogrzanej  wodzie pitnej z detergentami? Zużywanie tej pitnej wody na hodowlę rybek już brzmi strasznie, biorąc pod uwagę, ile ludzi na świecie nie ma dostępu do czystej wody do picia, ale żeby marnować ja jeszcze na mycie śmieci, to już jest dla mnie jakiś mindfuck.

Co Wy na to, aby w sklepach zostawiać niepotrzebne opakowania? Na przykład kupujecie krem, słoiczek zabieracie, a kartonik zostawiacie? Co powiecie na to, aby na swoich skrzynkach przykleić napis "proszę nie wkładać ulotek" jeśli nie są Wam potrzebne? Kupujecie obcęgi zapakowane w blister, rozcinacie ten blister po zakupie scyzorykiem, i zostawiacie ten plastik? Niech sie sklep martwi, aby to utylizowac. Jeśli problem dla sklepu zacznie być poważny, zacznie sam walczyć z hurtownia czy producentem. Nie ich wina? Oczywiście, że nie, ale moja ani Wasza też nie, a sklep czy hurtownia będzie miał większą siłę nacisku, niż taki pojedynczy Kowalski, jak ja czy Ty. Kupujecie buty czy torebkę i zostawiacie na ladzie i karton i papiery wypełniające i saszetki z pochłaniaczem wilgoci, bo tych butów/torebki bedziecie używać od razu?  Kupujecie Ibuprom, bierzecie słoiczek, kartonik zostawiacie? Dacie radę? 

Ja pier**le, nie ogarniam tego. Walczą z jednorazówkami w sklepach, a jednocześnie do głupich butów czy torebki wciskają ci kartony, wypełnienia z worków foliowych czy papieru po to, żeby to "wyglądało". Bio banany w biedrze popakowane w worki z folii, każe lux jabłuszko czy torebka z herbatą owinięte w osobny papierek. Brakuje do tego jeszcze tylko, aby każda rolka papieru toaletowego była pakowana w osobna folie, aby nie utracić suchości, intensywności wzoru czy zapachu, gdyby główne opakowanie się rozszczelniło.

Sorry za ten monolog, wiem, że za długi, by ktoś dotrwał do końca, no wkurzyłam się po prostu na to, że na konsumentów końcowych zrzuca się odpowiedzialność i finansowa i moralna za ignorancję producentow. Im się ciągle wydaje, że potrzebujemy wielkich, błyszczących i potężnych opakowań, żeby kupić ich produkt. 

Kiedyś piętra ptasiego mleczka w kartoniku były oddzielone tylko kawałkiem pergaminu, teraz każde piętro ma plastikowa foremkę. Wcale nie smakuje lepiej, a jest więcej śmieci do wyrzucenia.

 

Nik@

Nik@

Cześć, odgrzeje kotleta, bo się mocno wkurzyłam. Wczoraj znalazłam w swojej skrzynce ulotkę od spółdzielni z informacją, że wszyscy lokatorzy mają obowiązek sortowania śmieci, bo jeśli choć jeden mieszkaniec się nie dostosuje, to cena wywozu nieczystości zdrożeje dla wszystkich. Też takie dostajecie?

Ja bym chciała sortować te śmieci, nawet próbuje, staram się chociaż  plastiki/metale i szkła sortować. Problem w tym, że część z nich wymaga uwaga! umycia.

I tu problem numer jeden. Nie wiem dokładnie które. Probowalam z ciekawości przeczytać na stronie spółdzielni instrukcje segregowania odpadów. Problem w tym, że nawet na smartfonie 6 cali nie jestem w stanie jej przeczytać, bo zamieszczono obrazek, którego nie da się ani pobrać, ani powiększyć, nic nie widac.  Niby mam laptop, ale służbowy. Nie powinnam go używać do celów prywatnych, a na tablicy na klatce schodowej instrukcji takiej nie ma. Poza tym... Myć śmieci, to jakaś dla mnie abstrakcja! Ludzie w Afryce nie mają czystej wody do picia, a u nas trzeba myć śmieci. Żeby umyć puszkę po rybie muszę użyć sporo gorącej wody. Wody nie deszczowej, która spada z nieba, tylko specjalnie oczyszczonej, zdatnej do picia, za której jazdy kubik place duzo. Płace nie tylko za samą wodę, ale także za jej ogrzanie. Ogrzanie wody wymaga zużycia energii. Dodatkowo muszę użyć detergentu, który zatruwa środowisko i oczywiście tez za niego place. Place też za odprowadzenie ścieku. To ogromny koszt i dla mnie i dla przyrody, gdybym myła każdy kubek po serku, butelkę po soczku, tylko po to, żeby czysciutkie wyrzucić do śmieci. W Polsce już też z wodą może być krucho, wysychają mokradła, rzeki, jeziora, poza epizodami, kiedy trafi się jakiś front atmosferyczny, który przyniesie obfite opady, nawet powodzie, ale jest to stan chwilowy. Ile śniegu czy choćby deszczu spadło tej zimy? Ja pamietam czasy, kiedy ze szkoły szło się brodząc po łydki w śniegu, bo zdążyło tyle napadać od rana po tym, jak nad ranem osoby sprzątające odśnieżyły i posypały ścieżki piachem.

Druga rzecz... Jak oni chcą sprawdzić, z którego bloku lokator konkretnie nie sortuje, albo który sortuje źle, na przykład wrzuca opakowanie do niewłaściwego pojemnika. Mało tego, pojemniki do segregacji bardzo często są przepełnione. Idę z workiem pełnym plastikow i nie mam gdzie tych śmieci włożyć. Zostawiam więc cały worek obok właściwego pojemnika, ale nie wiem, co potem służby z nim robią. Zaglądają, co w nim jest, czy wyrzucają, jako mieszane? Ja tu sobie życie utrudniam po to, żeby to i tak trafiło do mieszanych?

Trzecia rzecz, mam malutkie mieszkanie, gdzie znaleźć przestrzeń na dodatkowe kubły do sortowania, kiedy ja nawet lodówki nie mogę w swojej mini kuchni zmieścić, stoi w przedpokoju. 

No i czwarta, która wkurza mnie najbardziej. Niepotrzebne opakowania, które muszę kupić, żeby dostać produkt, który jest mi potrzebny oraz opakowania, których nie da się łatwo posortować. 

Na przykład kawa. Niby pikuś, dół do szkła, zamknięcie do plastików. Choć jeszcze jest na wierzchu przyklejona srebrna czy złota folia, która nie wiem, czym jest. Plastik to, czy metal? Poza tym pod plastikowym wieczkiem zwykle znajduje się jakieś tworzywo jasnego koloru, czasem dziwnej struktury, czy to plastik, czy papier? 

Idźmy dalej. Moje znienawidzone blistry. Kupuje kombinerki, baterie, nożyk do tapet czy końcówkę do napowietrzacza, albo całe to jest z plastiku z zamkniętym w środku kawałkiem papieru, albo przód plastikowy, tyl z papieru, albo większosc z papieru, ale między tymi warstwami jest wtopione plastikowe "okienko". Jak ja mam to oddzielić??! 

Wódka. Ja akurat jestem piwoszem, ale też ocet czy inne płyny mają podobny problem szklo i metalowa  lub plastikowa zakrętka. Niby żaden problem, szkło do szkła, zakrętka do metali lub plastikow. Ale na szyjce zostaje jeszcze "obrączka", mam ja wydłubać? A co z papierowymi etykietami na szkle, mam je obskrobac, nim wyrzucę słoik czy butelkę? Na sucho się nie da, często potrzeba nie tylko ciepłej wody, ale i detergentu, żeby to usunąć. 

Leki i kosmetyki. Tu już jest masakra. Wielki słoik, zapakowany jeszcze w ogromne kartonowe, kolorowe pudełko, a zawartość produktu w tym słoiku ze szkła lub plastiku to mniej, niż 40% całości tego imponującego opakowania. Do każdego leku dołączona ogromna ulotka, po zakupie 10 różnych leków sokojnie bym tymi ulotkami wytapetowala kuchnie. Ibuprom kupuje od lat, tymi jednymi ulotkami już bym wytapetowala mieszkanie swoje, rodzicow, i naszych sąsiadów. Biorę ten Ibuprom i zaraz wyrzucam i kartonik i ulotkę, a po zużyciu także gruby, plastikowy słoiczek. Po co tyle odpadu dla 48 sztuk tabletek? 

Po co dla kremu do twarzy jest ogromny słoik z mocno wklęsłym dnem, gdzie tego kremu jest bardzo mała ilość, a do tego jeszcze kolorowy karton, który zwykle jest 2xwiekszy, niż słoik?

Zamawiam pokarmy dla ryb, jakieś pierdoły, jak siporax czy witaminy w płynie, przychodzi wielkie pudło, gdzie 40% to właściwa zawartość, a reszta to wypełniacze z chrupek, pociętych kartonow, gazety, albo jakieś pomięte worki foliowe czy folia babelkowa. Zamawiam kilka pier**l, dostaje w "promocji" 3razy tyle śmieci. Potem te śmieci muszę posortować i wyrzucać.

I wisienka na torcie: ulotki. Na korytarzu jest skrzynka pocztowa. Co miesiąc wyjmuje z niej z kilogram ulotek, których nigdy nie czytam. Dlaczego ktoś wpycha mi do skrzynki coś, czego nie potrzebuję?

Czasem to zbieram i wywożę do erybki, żeby chociaż do pakowania mrożonek nie przydalo (kurcze, nie jeżdżę tam często, a dwie reklamówki ulotek ważą i zajmują mi miejsce w domu), ale często po prostu kładę na górze i rano wynosi to na smietnik Pani, która zajmuje się porządkowaniem bloku. Za te niechciane ulotki, wyrzucane na smietnik płacą wszyscy lokatorzy. Dlaczego każdy może do skrzynek wrzucać, co chce?

Nie macie wrażenia, że jesteście przez sklepy i producentów zasypywani zupełnie niepotrzebna warstwa śmieci, które nie tylko sprawiają kłopot, bo jest ich więcej, niż faktycznie trzeba, przez co częściej biegacie na smietnik, więcej płacicie za odpady i do tego macie problem z posortowaniem, bo producent wymyślił jakieś "mortal kombo" gdzie trudno jest podzielić opakowanie na właściwe kubły? 

Taka herbata w torebkach na przykład. Zwykle ma kartonowe pudełko. W środku pudelka znajdujemy często saszetki, czyli opakowane w osobne folie czy papierki pojedyncze torebki herbaty. Bierzemy saszetkę (czy to folia, czy papier?!?) Otwieramy, wyjmujemy torebkę herbaty. Całość tego, co jest w saszetce składa się na zasobnik z herbatą (czy to jest tworzywo, czy biodegradalne?) Do tego jest sznureczek. Nie wiem, z jakiego materiału jest ten sznureczek. Kiedyś ten sznureczek bywał przytwierdzony do torebki jeszcze metalowym spinaczem. Na drugim końcu sznurka jest papierek, za który trzymamy, kiedy wkładamy i wyjmujemy torebkę. No i sam wkład, biodegradalny, czyli zużyta herbata. Na ile części mam podzielić po pojemnikach na śmieci te jedną saszetkę z herbatą?!!

 

Do czego zmierzam? Jako człowiek chciałabym dbać o środowisko. Jako konsument jestem zasypywana mnóstwem odpadów, których nie potrzebuję, nie chce, a muszę je kupować z potrzebnymi produktami, a potem płacić za to, żeby zostały zutylizowane, muszę także je sortować, choć często nie wiem, jak. I jeszcze mam myć te śmieci w ogrzanej  wodzie pitnej z detergentami? Zużywanie tej pitnej wody na hodowlę rybek już brzmi strasznie, biorąc pod uwagę, ile ludzi na świecie nie ma dostępu do czystej wody do picia, ale żeby marnować ja jeszcze na mycie śmieci, to już jest dla mnie jakiś mindfuck.

Co Wy na to, aby w sklepach zostawiać niepotrzebne opakowania? Na przykład kupujecie krem, słoiczek zabieracie, a kartonik zostawiacie? Co powiecie na to, aby na swoich skrzynkach przykleicie napis "proszę nie wkładać ulotek" jeśli nie są Wam potrzebne? Kupujecie obcęgi zapakowane w blister, rozcinacie ten blister po zakupie scyzorykiem, zostawiacie? Kupujecie buty czy torebkę i zostawiacie na ladzie i karton i papiery wypełniające i saszetki z pochłaniaczem wilgoci, bo tych butów/torebki bedziecie używać od razu?  Kupujecie Ibuprom, bierzecie słoiczek, kartonik zostawiacie? 

Ja pier**le, nie ogarniam tego. Walczą z jednorazówkami w sklepach, a jednocześnie do głupich butów czy torebki wciskają ci kartony, wypełnienia z worków foliowych czy papieru po to, żeby to "wyglądało". Bio banany w biedrze popakowane w worki z folii, każe lux jabłuszko czy torebka z herbatą owinięte w osobny papierek. Brakuje do tego jeszcze tylko, aby każda rolka papieru toaletowego była pakowana w osobna folie, aby nie utracić suchości, intensywności wzoru czy zapachu, gdyby główne opakowanie się rozszczelniło.

Sorry za ten monolog, wiem, że za długi, by ktoś dotrwał do końca, no wkurzyłam się po prostu na to, że na konsumentów końcowych zrzuca się odpowiedzialność i finansowa i moralna za ignorancję producentow. Im się ciągle wydaje, że potrzebujemy wielkich, błyszczących i potężnych opakowań, żeby kupić ich produkt. 

Kiedyś piętra ptasiego mleczka w kartoniku były oddzielone tylko kawałkiem pergaminu, teraz każde piętro ma plastikowa foremkę. Wcale nie smakuje lepiej, a jest więcej śmieci do wyrzucenia.

 

Nik@

Nik@

Cześć, odgrzeje kotleta, bo się mocno wkurzyłam. Wczoraj znalazłam w swojej skrzynce ulotkę od spółdzielni z informacją, że wszyscy lokatorzy mają obowiązek sortowania śmieci, bo jeśli choć jeden mieszkaniec się nie dostosuje, to cena wywozu nieczystości zdrożeje dla wszystkich. Też takie dostajecie?

Ja bym chciała sortować te śmieci, nawet próbuje, staram się chociaż  plastiki/metale i szkła sortować. Problem w tym, że część z nich wymaga uwaga! umycia.

I tu problem numer jeden. Nie wiem dokładnie które. Probowalam z ciekawości przeczytać na stronie spółdzielni instrukcje segregowania odpadów. Problem w tym, że nawet na smartfonie 6 cali nie jestem w stanie jej przeczytać, bo zamieszczono obrazek, którego nie da się ani pobrać, ani powiększyć, nic nie widac.  Niby mam laptop, ale służbowy. Nie powinnam go używać do celów prywatnych, a na tablicy na klatce schodowej instrukcji takiej nie ma. Poza tym... Myć śmieci, to jakaś dla mnie abstrakcja! Ludzie w Afryce nie mają czystej wody do picia, a u nas trzeba myć śmieci. Żeby umyć puszkę po rybie muszę użyć sporo gorącej wody. Wody nie deszczowej, która spada z nieba, tylko specjalnie oczyszczonej, zdatnej do picia, za której jazdy kubik place duzo. Płace nie tylko za samą wodę, ale także za jej ogrzanie. Ogrzanie wody wymaga zużycia energii. Dodatkowo muszę użyć detergentu, który zatruwa środowisko i oczywiście tez za niego place. Place też za odprowadzenie ścieku. To ogromny koszt i dla mnie i dla przyrody, gdybym myła każdy kubek po serku, butelkę po soczku, tylko po to, żeby czysciutkie wyrzucić do śmieci. W Polsce już też z wodą może być krucho, wysychają mokradła, rzeki, jeziora, poza epizodami, kiedy trafi się jakiś front atmosferyczny, który przyniesie obfite opady, nawet powodzie, ale jest to stan chwilowy. Ile śniegu czy choćby deszczu spadło tej zimy? Ja pamietam czasy, kiedy ze szkoły szło się brodząc po łydki w śniegu, bo zdążyło tyle napadać od rana po tym, jak nad ranem osoby sprzątające odśnieżyły i posypały ścieżki piachem.

Druga rzecz... Jak oni chcą sprawdzić, z którego bloku lokator konkretnie nie sortuje, albo który sortuje źle, na przykład wrzuca opakowanie do niewłaściwego pojemnika. Mało tego, pojemniki do segregacji bardzo często są przepełnione. Idę z workiem pełnym plastikow i nie mam gdzie tych śmieci włożyć. Zostawiam więc cały worek obok właściwego pojemnika, ale nie wiem, co potem służby z nim robią. Zaglądają, co w nim jest, czy wyrzucają, jako mieszane? Ja tu sobie życie utrudniam po to, żeby to i tak trafiło do mieszanych?

Trzecia rzecz, mam malutkie mieszkanie, gdzie znaleźć przestrzeń na dodatkowe kubły do sortowania, kiedy ja nawet lodówki nie mogę w swojej mini kuchni zmieścić, stoi w przedpokoju. 

No i czwarta, która wkurza mnie najbardziej. Niepotrzebne opakowania, które muszę kupić, żeby dostać produkt, który jest mi potrzebny oraz opakowania, których nie da się łatwo posortować. 

Na przykład kawa. Niby pikuś, dół do szkła, zamknięcie do plastików. Choć jeszcze jest na wierzchu przyklejona srebrna czy złota folia, która nie wiem, czym jest. Plastik to, czy metal? Poza tym pod plastikowym wieczkiem zwykle znajduje się jakieś tworzywo jasnego koloru, czasem dziwnej struktury, czy to plastik, czy papier? 

Idźmy dalej. Moje znienawidzone blistry. Kupuje kombinerki, baterie, nożyk do tapet czy końcówkę do napowietrzacza, albo całe to jest z plastiku z zamkniętym w środku kawałkiem papieru, albo przód plastikowy, tyl z papieru, albo większosc z papieru, ale między tymi warstwami jest wtopione plastikowe "okienko". Jak ja mam to oddzielić??! 

Wódka. Ja akurat jestem piwoszem, ale też ocet czy inne płyny mają podobny problem szklo i metalowa  lub plastikowa zakrętka. Niby żaden problem, szkło do szkła, zakrętka do metali lub plastikow. Ale na szyjce zostaje jeszcze "obrączka", mam ja wydłubać? A co z papierowymi etykietami na szkle, mam je obskrobac, nim wyrzucę słoik czy butelkę? Na sucho się nie da, często potrzeba nie tylko ciepłej wody, ale i detergentu, żeby to usunąć. 

Leki i kosmetyki. Tu już jest masakra. Wielki słoik, zapakowany jeszcze w ogromne kartonowe, kolorowe pudełko, a zawartość produktu w tym słoiku ze szkła lub plastiku to mniej, niż 40% całości tego imponującego opakowania. Do każdego leku dołączona ogromna ulotka, po zakupie 10 różnych leków sokojnie bym tymi ulotkami wytapetowala kuchnie. Ibuprom kupuje od lat, tymi jednymi ulotkami już bym wytapetowala mieszkanie swoje, rodzicow, i naszych sąsiadów. Biorę ten Ibuprom i zaraz wyrzucam i kartonik i ulotkę, a po zużyciu także gruby, plastikowy słoiczek. Po co tyle odpadu dla 48 sztuk tabletek? 

Po co dla kremu do twarzy jest ogromny słoik z mocno wklęsłym dnem, gdzie tego kremu jest bardzo mała ilość, a do tego jeszcze kolorowy karton, który zwykle jest 2xwiekszy, niż słoik?

Zamawiam pokarmy dla ryb, jakieś pierdoły, jak siporax czy witaminy w płynie, przychodzi wielkie pudło, gdzie 40% to właściwa zawartość, a reszta to wypełniacze z chrupek, pociętych kartonow, gazety, albo jakieś pomięte worki foliowe czy folia babelkowa. Zamawiam kilka pier**l, dostaje w "promocji" 3razy tyle śmieci. Potem te śmieci muszę posortować i wyrzucać.

I wisienka na torcie: ulotki. Na korytarzu jest skrzynka pocztowa. Co miesiąc wyjmuje z niej z kilogram ulotek, których nigdy nie czytam. Dlaczego ktoś wpycha mi do skrzynki coś, czego nie potrzebuję?

Czasem to zbieram i wywożę do erybki, żeby chociaż do pakowania mrożonek nie przydalo (kurcze, nie jeżdżę tam często, a dwie reklamówki ulotek ważą i zajmują mi miejsce w domu), ale często po prostu kładę na górze i rano wynosi to na smietnik Pani, która zajmuje się porządkowaniem bloku. Za te niechciane ulotki, wyrzucane na smietnik płacą wszyscy lokatorzy. Dlaczego każdy może do skrzynek wrzucać, co chce?

Nie macie wrażenia, że jesteście przez sklepy i producentów zasypywani zupełnie niepotrzebna warstwa śmieci, które nie tylko sprawiają kłopot, bo jest ich więcej, niż faktycznie trzeba, przez co częściej biegacie na smietnik, więcej płacicie za odpady i do tego macie problem z posortowaniem, bo producent wymyślił jakieś "mortal kombo" gdzie trudno jest podzielić opakowanie na właściwe kubły? 

Taka herbata w torebkach na przykład. Zwykle ma kartonowe pudełko. W środku pudelka znajdujemy często saszetki, czyli opakowane w osobne folie czy papierki pojedyncze torebki herbaty. Bierzemy saszetkę (czy to folia, czy papier?!?) Otwieramy, wyjmujemy torebkę herbaty. Całość tego, co jest w saszetce składa się na zasobnik z herbatą (czy to jest tworzywo, czy biodegradalne?) Do tego jest sznureszczek. Nie wiem, z jakiego materiału jest ten sznureszek. Kiedyś ten sznureszek bywał przytwierdzony do torebki metalowym spinaczem. Na drugim końcu sznurka jest papierek, za który trzymamy, kiedy wkładamy i wyjmujemy torebkę. No i sam wkład, czyli zużyta herbata. Na ile części mam podzielić po pojemnikach na śmieci te jedną saszetkę z herbatą?!!

 

Do czego zmierzam? Jako człowiek chciałabym dbać o środowisko. Jako konsument jestem zasypywana mnóstwem odpadów, których nie potrzebuję, nie chce, a muszę je kupować z potrzebnymi produktami, a potem płacić za to, żeby zostały zutylizowane, muszę także je sortować, choć często nie wiem, jak. I jeszcze mam myć te śmieci w ogrzanej  wodzie pitnej z detergentami? Zużywanie tej pitnej wody na hodowlę rybek już brzmi strasznie, biorąc pod uwagę, ile ludzi na świecie nie ma dostępu do czystej wody do picia, ale żeby marnować ja jeszcze na mycie śmieci, to już jest dla mnie jakiś mindfuck.

Co Wy na to, aby w sklepach zostawiać niepotrzebne opakowania? Na przykład kupujecie krem, słoiczek zabieracie, a kartonik zostawiacie? Co powiecie na to, aby na swoich skrzynkach przykleicie napis "proszę nie wkładać ulotek" jeśli nie są Wam potrzebne? Kupujecie obcęgi zapakowane w blister, rozcinacie ten blister po zakupie scyzorykiem, zostawiacie? Kupujecie buty czy torebkę i zostawiacie na ladzie i karton i papiery wypełniające i saszetki z pochłaniaczem wilgoci, bo tych butów/torebki bedziecie używać od razu?  Kupujecie Ibuprom, bierzecie słoiczek, kartonik zostawiacie? 

Ja pier**le, nie ogarniam tego. Walczą z jednorazówkami w sklepach, a jednocześnie do głupich butów czy torebki wciskają ci kartony, wypełnienia z worków foliowych czy papieru po to, żeby to "wyglądało". Bio banany w buedrze popakowane w worki z folii, każe jabłuszko czy torebka z herbata owinięte w osobny papierek. Brakuje do tego jeszcze tylko, aby każda rolka papieru toaletowego była pakowana w osobna folie, aby nie utracić suchości, intensywności wzoru czy zaoachu, gdyby główne opakowanie się rozszczelniło.

Sorry za ten monolog, wiem, że za długi, by ktoś dotrwał do końca, no wkurzyłam się po prostu na to, że na konsumentów końcowych zrzuca się odpowiedzialność i finansowa i moralna za ignorancję producentow. Im się ciągle wydaje, że potrzebujemy wielkich, błyszczących i potężnych opakowań, żeby kupić ich produkt. 

Kiedyś piętra ptasiego mleczka w kartoniku były oddzielone tylko kawałkiem pergaminu, teraz każde piętro ma plastikowa foremkę. Wcale nie smakuje lepiej, a jest więcej śmieci do wyrzucenia.

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.