Skocz do zawartości

Historia edycji

Nik@

Nik@

9 godzin temu, =Fresz= napisał:

Ginekologowi zdjęcia narządów? Hehe a co po zdjęciu cipki jest w stanie wywnioskować jak wyglądają jajniki itd? emoji14.png

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka
 

To oczywiście był sarkazm z mojej strony ;) chodziło mi o to, że za czasów zwykłej grypy nie trzeba się było z lekarzami umawiać na telefon czy Skype, tylko szło się do przychodni i siedziało w poczekalni z zasmarkancami kaszlacymi w twarz. Lekarze też bywali zasmarkani i nikt nikogo z tego powodu nie sadzał na 2tygodnie na kwarantannie. Żaden lekarz nie dawał L4 , kiedy nie było słychać w płucach niczego dziwnego i nie było gorączki. Teraz wszyscy są podejrzani i wysyłani na kwarantannę. Kto może, pracuje zdalnie, reszta się dezynfekuje, chodzi w maskach, nie podaje ręki na powitanie nikomu, a ludzie i tak umierają, z każdym dniem coraz więcej. Śledzę statystyki codziennie i uważam, że pomimo tego, że rosną z każdym dniem, to i tak są mocno zaniżone. 

Cały ten mój wywód miał mieć tylko jeden przekaz: statystyki covid-19 są do d*py. Statystyki grypowe pewnie też były do d*py, bo mało który lekarz robił testy na grypę. Cześć przyadkow poszła na konto przeziębienia, a część niesłusznie została zdiagnozowana, jako grypa. Choćby moja mama, ze dwa lata temu. Dostała gorączki. Zdiagnozowano grypę, pomimo braku innych jej standardowych objawów i nie wiedzieć czemu podali antybiotyki. Stan mamy się pogarszał.  Koniec końców mama trafiła do szpitala, okazało się że winna była wątroba.  Gdzie mama ostatecznie "wylądowała" w statystykach, tego nie wiem, ważne że w końcu trafili z diagnoza i leczenie przywrocilo mamę do formy. 

Dlatego nie wierzę w te liczby. Widzę tylko efekt pokazywany w mediach i na prywatnych kanałach yt. W wielu krajach umierają zarażeni wirusem lekarze, policjanci, pielęgniarki, krematoria nie wyrabiają, brakuje łóżek, sprzętów ochrony osobistej, respiratorów, karetek. Braki towaru w sklepie były co prawda chwilowe, byl to efekt paniki, teraz oprócz kolejek przed sklepem nie można narzekać na brak papieru toaletowego. Może czegoś teraz przed świętami akurat brakować, ale to normalne, co roku tak jest, że pewne towary szybciej schodzą, mimo wszystko jest co jeść i czym tyłek podetrzeć.

We Włoszech śmiertelność bardzo powoli spada. Albo już nie nadążają testować i liczyć, albo faktycznie są już na trendzie malejącym, w Hiszpanii chyba mają szczyt, ale w USA rośnie na potęgę i będzie rosło dalej. To wielki kraj. Chińczykom nie wierzę, że tak nagle, jak przeciąć maczeta spadła im ilość zakażeń i śmiertelność, tym bardziej, że ponoć poluzowali śrubę. W kraju tak mocno zaludnionym taki nagły spadek? Na chłopski rozum krzywa powinna spadać bardzo powoli. 

Nie wierzę w te wszystkie statystyki. Nie są kompletne. Shit in, shit out. 

 

 

 

Nik@

Nik@

8 godzin temu, =Fresz= napisał:

Ginekologowi zdjęcia narządów? Hehe a co po zdjęciu cipki jest w stanie wywnioskować jak wyglądają jajniki itd? emoji14.png

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka
 

To oczywiście był sarkazm z mojej strony ;) chodziło mi o to, że za czasów zwykłej grypy nie trzeba się było z lekarzami umawiać na telefon czy Skype, szło się do przychodni, siedziało w oczekalni i czekało się z zasmarkancami kaszlacymi w twarz. Lekarze też bywali zasmarkani i nikt nikogo z tego powodu nie sadzał na 2tygodnie na kwarantannie. Żaden lekarz nie dawał L4 , kiedy nie było słychać w płucach niczego dziwnego i nie było gorączki. Teraz wszyscy są podejrzani, kto może, pracuje zdalnie, reszta się dezynfekuje, chodzi w maskach, nie podaje ręki na powitanie nikomu, a ludzie i tak umierają, z każdym dniem coraz więcej. Śledzę statystyki codziennie i uważam, że pomimo tego, że rosną z każdym dniem, to i tak są mocno zaniżone. 

Cały ten mój wywód miał mieć tylko jeden przekaz: statystyki covid-19 są do d*py. Statystyki grypowe pewnie też są do d*py, bo mało który lekarz robił testy na grypę. Cześć rxyoadkow poszła na konto przeziębienia, a część niesłusznie została zdiagnozowana, jako grypa. Choćby moja mama, ze swą lata temu. Dostała gorączki. Zdiagnozowano grypę, pomimo braku innych jej standarfowych objawów i nie wiedzieć czemu podali antybiotyki. Stan mamy się pogarszał.  Koniec końców mama trafiła do szpitala, okazało się że winna była wątroba.  Gdzie mama ostatecznie "wylądowała" w statystykach, to nie wiem, ważne że w końcu trafili z diagnoza i leczenie przywrocilo mamę do formy. 

Dlatego nie wierzę w te liczby. Widzę tylko efekt pokazywany w mediach i na rywatnych kanałach yt. W wielu krajach umierają zarażeni wirusem lekarze, policjanci, pielęgniarki, krematoria nie wyrabiają, brakuje łóżek, sprzętów ochrony osobistej, respiratorów, karetek. Braki towaru w sklepie były co prawda chwilowe, byl to efekt paniki, teraz oprócz kolejek przed sklepem nie można narzekać na brak papieru toaletowego. Może czegoś teraz przed świętami akurat brakować, ale to normalne, co roku tak jest, że pewne towary szybciej schodzą, mimo wszystko jest co jeść i czym tyłek podetrzeć.

We Włoszech śmiertelność bardzo powoli spada. Albo już nie nadążają testować i liczyć, albo faktycznie są już na trendzie malejącym, w Hiszpanii chyba mają szczyt, ale w USA rośnie na potęgę i będzie rosło dalej. To wielki kraj. Chińczykom nie wierzę, że tak nagle, jak przeciąć maczeta spadła im ilość zakażeń i śmiertelność, tym bardziej, że ponoć poluzowali śrubę. W kraju tak mocno zaludnionym taki nagły spadek? Na chłopski rozum krzywa powinna spadać bardzo powoli. 

Nie wierzę w te wszystkie statystyki. Nie są kompletne. Shit in, shit out. 

 

 

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.