Podłącze się do tematu ponieważ też obecnie leczę ryby miedzą i niestety coś jest nie tak. Otóż, miałem w kwarantannie 3 wargacze, jedną Nemateleotris i jedną pseudochromis. Wczoraj padł mi wargacz który pływał tak jakby miał ustrzelony kręgosłup od 3 dni + jedno oko zrobiło się lekko białe. Dziś kolejny wargacz padł objaw taki, że stracił siły do pływania i leżał na boku cały czas a jak się ruszył to wyglądało to jak spadający liść. Ryby były wzięte ze sklepu w którym były 1,5 tyg i trafiły do mojej obowiązkowej kwarantanny. Pozostałe ryby które są w kwarantannie póki co wszystko ok. Test na miedź wykazuje dolną granicę. Czy wargacze nie znoszą po prostu nawet najmniejszej wartości miedzi w wodzie czy powód ich śmierci może być inny np. łapane na cyjanek lub zatłuczenie przez tego wargacza który pływa bez problemu ( nie zaobserwowałem aby się tłukły choć na pewno ten co żyje je zdominował ).
PS. dodam, że jak wpuściłem to ryby jadły bez problemu i nie miały oznak żadnych chorób prócz jednego wargacza ( tego z tak jakby ustrzelonym kręgosłupem ) ponieważ u niego zaobserwowałem zapadnięty brzuch stąd podejrzenie cyjanka.