Moim zdaniem zanik prądu nie wazne czy na 2 godziny czy nie to zawsze problem czy sie ma kubełek czy nie.
Napewno w kubełku po 2 godzinach "" zepsucie"" nastapi znacznie bardziej niz w sumpie bez przepływu wody. Wszytsko bedzie proporcjonalne do ilosci zanieczyszczen znajdujacych sie w filtrze.
Kazdy filtr po dłuzszym zatrzymaniu nalezy ""odpalić"" na nowo.
Glownym powodem dlaczego zazwyczaj nie stostuje sie kubelkow w sposob jak przy tradycyjnym akwarium to fabryka niechcnianych zwiazkow jak azotany i fosforany. Filtr w obu przypadkach wizualnie oczysci nam wode ale syf zbierajacy i rozkladajacy sie na gąbkach w akwarium tropikalnym nakarmi nam rosliny a morskim glony. Skarpety filtracyjne zapychaja sie bardzo szybko, zazwyczaj co 2-4 dni trzeba je obslugiwac. Teraz wyobrazmy sobie ze to samo mamy robic z kubelkiem. Pomijajac fakt wysilku to nawet najlepsze filtry beda wymagały wymiany mechanizmow zatrzaskowych, klamerek, klipsow itp.
ALE jesli z filtra usuniemy gąbki, waty i in mechaniczne wkłady a zastopimy je ceramika, np siporaxem, albo jescze lepiej grubym zwirem koralowaym, dodamy węgiel aktywny, Purigen to zatrzymanie filtrana godziny wcalenie bedzie bardzij szkodliwe niz zanik prądu w ogołnym pojeciu.
W przypadku zaniku prądu bez wzgledu na to czy mamy kubelek, najniebezpieczniejszym czynnikiem jest beztlenowy rozkład białek i innych zwiazkow organicznych.