Sam import wymaga mnóstwa dokumentów i pozwoleń, bez tego lot nie przyjmie ładunku. Tu nie da się nielegalnie przemycać koralowców, jak jakiś narkotyków w żołądku. Wystarczy, że eksporter włoży coś na co nie ma pozwolenia w docelowym kraju, a nasz urzędnik to odkryje - a są coraz bardziej zorientowani i mamy nielegalny import.
Wystarczy 1 nielegalny zwierzak i cały ładunek jest zatrzymany.
Wtedy pozostaje błaganie w ministerstwie i to wszystko trzeba ogarnąć w ciągu kilku godzin.
Oczywiście w mediach przedstawiane jest to jakby złapali szajkę zajmująca się przemytem, a tak naprawdę nie ma tu zwycięzców. Eksporter traci klienta, importer ponosi ogromne straty, zwierzaki giną, a celnicy obarczeni mnóstwem dodatkowej roboty stają bardziej nerwowi i przez najbliższe tygodnie każda odprawa morskich zwierząt będzie drobiazgowo sprawdzana.