Cześć, od jakiś 4 miesięcy walczę z dziwnym brązowym wpadającym w bordo nibyglonem, który ma włosowatą postać. Generalnie myślałem, że to jakiś rodzaj glonów włosowatych, ale przeszukując zagraniczne fora natknąłem się na wątki o lyngbya - wyjątkowo opornej cyjanobakterii. Zobaczyłem zdjęcia i bingo, mam i ja
Niestety później nie było już tak pięknie, ludzie resetowali zbiorniki i wymieniali skałę, więc poczytałem i generalnie opcje są 3:
1. Reset - odpada
2. Woda utleniona
3. Azytromycyna
4. Chemiclean ? - już był, niestety bez większego rezultatu, sinice osłabiły ale ale wróciły.
Zbiornik 135 l + sump 35 l
Nyos 160
Al prime HD x2
NO3 - niewykrywalne (Colombo)
PO4 - niewykrywalne (MW-12)
Ca 440
KH 9
Mg - dawno nie mierzyłem, ale zawsze ponad 1400
Kulki + life bio fil
węgiel
Uprzedzę, że próba podbicia parametrów skończyła się większą ekspansją tego badziewia, podobnie jak dozowanie DOC.
Cyrkulacja już jest na granicy przeżywalności LPS, Gyre XF 330 + jebao SOW 4 i SLW-10.
Obieg Jebao DCP 5000 na 80 %
Rozważam albo powtórkę Chemiclean albo H2O2. Ktoś ma jakieś doświadczenie i mógłby się podzielić?