Witam wszystkich!
Moje morskie nie powala, poprzednie słodkowodne baniaki ładne też nie były (może z jednym wyjątkiem, 240l było "w miarę" przez ok. rok ). Akwaria musiałem zlikwidować, zaniedbałem je, glony przejęły kontrolę i się porobiło... Najpierw poszło "małe" z krewetkami, potem ogólne. Niedawno znów zatęskniłem za słodkowodnym, a że dysponowałem wolnym zbiornikiem, sprzętem i miejscem, postanowiłem znowu spróbować. Zanim opiszę zbiornik i ewentualne problemy z nim, trochę historii:
A historia krewetkarium sięga mojego pierwszego akwarium, założonego w roku 2017 i zlikwidowanego w roku następnym. 31 litrów, gruby żwirek, jakieś kamienie, ceramiczny domek, nieznane roślinki, farbowane danio i kompletny brak wiedzy. Przez moją niecierpliwość koszmarnie zacząłem, dałem się wrobić sprzedawcom bez wiedzy (10 - latek bez wiedzy zakładający akwarium = łatwa kasa ) Potem, oczywiście, przyszła ospa i mało nie zrezygnowałem. Potem było lepiej, zmieniłem sklep, w którym się zaopatrywałem, trochę douczyłem i akwarium zaczęło lepiej wyglądać.
Parę miesięcy później się przeprowadziłem, zrobiło się miejsce, założyłem 240l, w międzyczasie zaniedbałem akwarium, pojawiły się glony i postanowiłem zmienić zbiornik.
No i tu wyskakuje mój błąd nr #1,(z tym akwarium, ma się rozumieć, w poprzednim błędów były setki lub nawet tysiące ) który wywołał reakcję łańcuchową i finalnie był przyczyną Zalałem nowy zbiornik, włożyłem dekoracje i rośliny, po czym... od razu przeniosłem życie. Po stosunkowo krótkim czasie pojawiły się sinice, podły słodkowodny odpowiednik doskonale znanego wszystkim cyjano. W końcu zdecydowałem się na restart, po czym znów ten sam błąd - życie od razu. Wtedy na poważnie wziąłem się za krewetki, (wcześniej trzymałem pojedyncze sztuki) wpuściłem z dwadzieścia, głównie red cherry i warianty kolorystyczne: brązowy, żółty i niebieski. Mnożyły się na potęgę, bardzo pocieszne stworzonka. Z czasem ich populacja zaczęła się kurczyć, co ciekawe trupów prawie nie widziałem, aż wreszcie po powrocie z wakacji zobaczyłem tylko kilka szt. Do tego przez cały czas coraz liczniejsze glony znów przejęły kontrolę. Niecały rok później akwarium zlikwidowałem.
Trochę za bardzo się rozpisałem, jak ktoś nie chce to niech nie czyta . Z tych licznych porażek wyciągnąłem takie wnioski:
- za każdym razem zwierzęta były wpuszczane od razu.
- notorycznie przerybiałem, na zasadzie "znam tą rybkę, moje akwarium jest dla niej ok, co z tego, że już mam kompletną obsadę"
- zaniedbywałem, szczególnie w 240l, przegląd urządzeń, przez co pogarszała się jakość wody.
- no i źle wybierałem rośliny, większość marniała.
A teraz do sedna, opis aktualnego akwarium:
- szkło - 35x35x40, standardowa kostka Aquaela
- lampa - oryginalna z zestawu (aquael leddy slim duo sunny + plant, może coś źle napisałem bo w sumie to nie pamiętam ). O ile te do morskiego są do d**y, to te do słodkiego świecą w porządku.
- grzałka - też oryginalna z zestawu, ustawiona automatycznie na 25C bez możliwości regulacji - zapewne wkrótce wymienię, dla bezpieczeństwa.
- filtr - wygrzebałem z szafy też coś Aquaela, mało używany (tylko przez parę tygodni na koniec w 240l, a i tak musiałem go godzinę szorować ) turbo filter chyba 1500. Zasypany matrixem, gąbka poszła do śmieci, ale ją chyba można kupić osobno.
- podłoże - dedykowane dla krewetek prodibio.
- roślinki - mech jawajski, jakiś anubias, i coś czego nazwy nie pamiętam, niżej ma okrągłe, zielone liście a na górze podłużne, czerwone (jutro wrzucę zdjęcia). Ta trzecia ładnie rośnie (w trzy tygodnie z 6-8 cm), posadziłem ją w trzech miejscach.
Dekoracje to tylko korzenie, duży i mały. Mały zatonął drugiego dnia, duży trzeci tydzień pływa, ale już ledwo, ledwo się unosi - spodziewam się, że zatonie w ciągu najbliższych 5 dni.
Akwarium zalane 24 stycznia, przez tydzień dodawałem bakterie, testów na razie nie robiłem. Woda raczej miękka i obojętna/lekko kwaśna (mam filtr zmiękczający wodę w domu a korzenie minimalnie zakwaszają).
Z problemów/pytań:
- korzenie pokrywają się nalotem. Myłem już dwukrotnie, nalot odrasta coraz wolniej i na mniejszą skalę, więc ten problem chyba z głowy.
- kaskada od morskiego wisi nad fragmentem akwarium. Wiem, że może tam się osadzać sól, a więc wpaść do akwarium (na szczęście filtr nie chlapie słoną wodą, to dopiero by było...). Jedynym możliwym rozwiązaniem jest regularne przecieranie tegoż filtra, aby nie gromadziła się tam większa ilość soli.
- no i pytanie: czy testy saliferta, po4 i no3 nadają się też do słodkiego?
Obsada. Ważny temat. To, co na ten moment planuję, to:
- 10x microrasbora sp. galaxy
- 5x otosek przyujściowy
- krewetki: zapewne red cherry (boje się spróbować crystal redów, to dosyć wymagające zwierzęta, zresztą pewnie ciężko z dostępnością). Innych odmian albo nie ma, albo są koszmarnie drogie, albo mi się nie podobają.
- ślimaki świderki do przekopywania podłoża
Cóż, mam nadzieję, że tym razem się uda. Jak korzeń zatonie, zacznę zasiedlać zbiornik.
Jeśli ktoś doczytał do końca, to muszę pogratulować wytrwałości .
Pozdrawiam