Skocz do zawartości

Historia edycji

Ironista

Ironista

Niedzielny poranek, wieje nudą, to skrobnę odnośnie klimatyzacji i wiatraczków, który to temat przewinął się w wątku Michała. Nie chcę mu tam śmiecić, więc robię to u siebie, a i tak pewnie w przyszłym roku w Maju, będziemy to roztrząsać dalej, tyle że w pięknych okolicznościach przyrody i przy piwie.

Klima vs wiatraczki. Żeby nie było, doświadczyłem, lub w przypadku klimatyzacji doświadczam obu urządzeń. Odniosę się do kosztów i skuteczności, generalnie naszła mnie taka konkluzja - Michał po co się męczyć - zdejmij na lato koronę i masz spokój. 

Michał zadał pytanie o koszt klimy 3,2 kW (z wypowiedzi wynika, że takową posiada). Ja odpowiadam - znikomy.  Przeszukałem rachunki (mam klimatyzator 3,5 kW). Tak na marginesie, podawana moc układu klimatyzacji, to nie jest  ilość watów ciągniętych z sieci. U mnie jest 3,5 kW, a przy maksymalnej pracy klimatyzacja pobiera ok. 1 kW. 

Sprawdziłem zużycie prądu (podaję z zeszłego roku, bo w tym, na początku Czerwca przez 9 dni byłem na wakacjach więc dane byłyby zaniżone) w okresach miesięcznych

Kwiecień - 117 kWh

Maj - 106 kWh

Czerwiec - 115 kWh

Lipiec - 129 kWh

Sierpień - 133 kWh

Jak widać w gorącym zeszłorocznym Sierpniu, zużycie było powiedzmy w zaokrągleniu o 30 kWh większe niż w Maju. Przy obecnej  cenie za 1 kWh (0,51 zł), daje to szalone 15 zł. 

Taki mam średnio miesięczny koszt za komfort życia i przede wszystkim spania w upalne dni. 

Jak to się ma do wiatraczków. Poprzedni zbiornik (910L) był pod T5 i nie miałem wtedy klimatyzacji. Utrzymanie temperatury w upalne dni, mimo pracujących non stop wiatraczków było właściwie niemożliwe. Przy 28-30 na zewnątrz, temperatura wody oscylowała zawsze w granicach 26,5-27,5 stopnia. Często z rozpaczy zamrażałem bańkę wody (5L) i wkładałem ją do sumpa, żeby trochę zbić temperaturę. Nie wspomnę już tutaj o irytującym szumie tych wiatraczków. 

Jak to wygląda obecnie? Ano tak, że odpalona kostka pogorszy mi komfort życia. :D Dlaczego? Ano dlatego,  że nie jestem ciepłolubnym stworzeniem, i przy temperaturach przekraczających 27 stopni na dworze, odpalam klimatyzację i ustawiam ją na 23-24 stopnie. Ponieważ mam ją tylko w jednym pokoju, to przy zapowiadanych większych temperaturach ( w okolicach 30 i więcej), przed wyjściem do pracy zapodaję temperaturę 22 lub nawet 21 stopni. Zwiększam, gdy wracam do mieszkania. Chodzi tutaj o to, żeby to zimne powietrze cyrkulowało po całym mieszkaniu i docierało również do kuchni i sypialni. Oczywiście jest różnica, ale ok. 1-1,5 stopnia, ale jak w saloniku mam 23, to w sypialni 24 i idzie normalnie spać. 

Problem w tym, że przy tak ustawionych temperaturach załącza mi się regularnie grzałka.:D Więc mam do wyboru, albo będę miał trochę wyższą temperaturę w mieszkaniu, albo płacił dodatkowo za pobór prądu przez grzałkę. 

Przykład - na dworze 29, w pokoju 23,7, temperatura wody spada z 25,1 na 25 i załącza się grzałka. Kilkanaście minut, temperatura osiąga zadaną 25,1 i grzałka się wyłącza.

Zalewając baniak postanowiłem zrobić jeszcze jedno doświadczenie, odnośnie wypowiedzi Michała (nie używa w ogóle grzałki, nawet zimą). Zalałem wodę, posoliłem, nie włączałem grzałki i czekam. Włożyłem skałę, piasek i nadal czekam. Ale temperatura nie podniosła się wyżej niż na 22,8 stopnia. A przecież też ma pompę obiegową, cryrkulacyjną i też się grzeją. Ktoś powie że małe, no tak, ale też i mniej wody mają do podgrzania. O lampie nie wspominam, bo wydziela bardzo mało ciepła, rękę pod nią mógłbym trzymać godzinami, a jak się włączy jej wentylator, to też nie leci jakieś mega gorące powietrze. Tak na marginesie, ten wiatraczek od lampy, to aktualnie najgłośniejszy element zbiornika (choć oczywiście nie wyje, a słychać to tylko w absolutnej porannej lub wieczornej ciszy), co mnie niezmiernie cieszy. 

Generalnie doszedłem do wniosku, który skonkludowałem na początku - wszystkiemu winna jest korona, która zatrzymuje ciepło i nie pozwala na swobodną cyrkulację powietrza nad zbiornikiem. Bez niej było by prościej - wiatraczki out, klima in i spokój. 

I jeszcze taka obserwacja - są dwa etapy piękna zbiornika. Jeden z nich, to ten, kiedy wszystko pięknie rośnie, zbiornik hula aż miło i przyjemnie na niego spojrzeć. Drugi jest łatwiejszy do osiągniecia, to ten etap, kiedy po zalaniu i włożeniu wszystkiego woda się wyklaruje, wszystko jest takie nowe, czyste, nie przyszły jeszcze okrzemki, dino, cyjano, glony i inne plagi i...jest pięknie. Ten etap właśnie przechodzę, ten drugi przede mną, dlatego cały czas biję się z myślami jak ma wyglądać ta kostka i czym ją w takim razie zasiedlić..

Oto słowo na Niedzielę. 

 

 

 

 

Ironista

Ironista

Niedzielny poranek, wieje nudą, to skrobnę odnośnie klimatyzacji i wiatraczków, który to temat przewinął się w wątku Michała. Nie chcę mu tam śmiecić, więc robię to u siebie, a i tak pewnie w przyszłym roku w Maju, będziemy to roztrząsać do dalej, tyle że w pięknych okolicznościach przyrody i przy piwie.

Klima vs wiatraczki. Żeby nie było, doświadczyłem, lub w przypadku klimatyzacji doświadczam obu urządzeń. Odniosę się do kosztów i skuteczności, generalnie naszła mnie taka konkluzja - Michał po co się męczyć - zdejmij na lato koronę i masz spokój. 

Michał zadał pytanie o koszt klimy 3,2 kW (z wypowiedzi wynika, że takową posiada). Ja odpowiadam - znikomy.  Przeszukałem rachunki (mam klimatyzator 3,5 kW). Tak na marginesie, podawana moc układu klimatyzacji, to nie jest  ilość watów ciągniętych z sieci. U mnie jest 3,5 kW, a przy maksymalnej pracy klimatyzacja pobiera ok. 1 kW. 

Sprawdziłem zużycie prądu (podaję z zeszłego roku, bo w tym, na początku Czerwca przez 9 dni byłem na wakacjach więc dane byłyby zaniżone) w okresach miesięcznych

Kwiecień - 117 kWh

Maj - 106 kWh

Czerwiec - 115 kWh

Lipiec - 129 kWh

Sierpień - 133 kWh

Jak widać w gorącym zeszłorocznym Sierpniu, zużycie było powiedzmy w zaokrągleniu o 30 kWh większe niż w Maju. Przy obecnej  cenie za 1 kWh (0,51 zł), daje to szalone 15 zł. 

Taki mam średnio miesięczny koszt za komfort życia i przede wszystkim spania w upalne dni. 

Jak to się ma do wiatraczków. Poprzedni zbiornik (910L) był pod T5 i nie miałem wtedy klimatyzacji. Utrzymanie temperatury w upalne dni, mimo pracujących non stop wiatraczków było właściwie niemożliwe. Przy 28-30 na zewnątrz, temperatura wody oscylowała zawsze w granicach 26,5-27,5 stopnia. Często z rozpaczy zamrażałem bańkę wody (5L) i wkładałem ją do sumpa, żeby trochę zbić temperaturę. Nie wspomnę już tutaj o irytującym szumie tych wiatraczków. 

Jak to wygląda obecnie? Ano tak, że odpalona kostka pogorszy mi komfort życia. :D Dlaczego? Ano dlatego,  że nie jestem ciepłolubnym stworzeniem, i przy temperaturach przekraczających 27 stopni na dworze, odpalam klimatyzację i ustawiam ją na 23-24 stopnie. Ponieważ mam ją tylko w jednym pokoju, to przy zapowiadanych większych temperaturach ( w okolicach 30 i więcej), przed wyjściem do pracy zapodaję temperaturę 22 lub nawet 21 stopni. Zwiększam, gdy wracam do mieszkania. Chodzi tutaj o to, żeby to zimne powietrze cyrkulowało po całym mieszkaniu i docierało również do kuchni i sypialni. Oczywiście jest różnica, ale ok. 1-1,5 stopnia, ale jak w saloniku mam 23, to w sypialni 24 i idzie normalnie spać. 

Problem w tym, że przy tak ustawionych temperaturach załącza mi się regularnie grzałka.:D Więc mam do wyboru, albo będę miał trochę wyższą temperaturę w mieszkaniu, albo płacił dodatkowo za pobór prądu przez grzałkę. 

Przykład - na dworze 29, w pokoju 23,7, temperatura wody spada z 25,1 na 25 i załącza się grzałka. Kilkanaście minut, temperatura osiąga zadaną 25,1 i grzałka się wyłącza.

Zalewając baniak postanowiłem zrobić jeszcze jedno doświadczenie, odnośnie wypowiedzi Michała (nie używa w ogóle grzałki, nawet zimą). Zalałem wodę, posoliłem, nie włączałem grzałki i czekam. Włożyłem skałę, piasek i nadal czekam. Ale temperatura nie podniosła się wyżej niż na 22,8 stopnia. A przecież też ma pompę obiegową, cryrkulacyjną i też się grzeją. Ktoś powie że małe, no tak, ale też i mniej wody mają do podgrzania. O lampie nie wspominam, bo wydziela bardzo mało ciepła, rękę pod nią mógłbym trzymać godzinami, a jak się włączy jej wentylator, to też nie leci jakieś mega gorące powietrze. Tak na marginesie, ten wiatraczek od lampy, to aktualnie najgłośniejszy element zbiornika (choć oczywiście nie wyje, a słychać to tylko w absolutnej porannej lub wieczornej ciszy), co mnie niezmiernie cieszy. 

Generalnie doszedłem do wniosku, który skonkludowałem na początku - wszystkiemu winna jest korona, która zatrzymuje ciepło i nie pozwala na swobodną cyrkulację powietrza nad zbiornikiem. Bez niej było by prościej - wiatraczki out, klima in i spokój. 

I jeszcze taka obserwacja - są dwa etapy piękna zbiornika. Jeden z nich, to ten, kiedy wszystko pięknie rośnie, zbiornik hula aż miło i przyjemnie na niego spojrzeć. Drugi jest łatwiejszy do osiągniecia, to ten etap, kiedy po zalaniu i włożeniu wszystkiego woda się wyklaruje, wszystko jest takie nowe, czyste, nie przyszły jeszcze okrzemki, dino, cyjano, glony i inne plagi i...jest pięknie. Ten etap właśnie przechodzę, ten drugi przede mną, dlatego cały czas biję się z myślami jak ma wyglądać ta kostka i czym ją w takim razie zasiedlić..

Oto słowo na Niedzielę. 

 

 

 

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.