Sklep z morszczyzną

[Gotterdammung]

Hello,

Mam takie pytanko, może polecić ktoś jakiś sklep ze zwierzętami, oczywiście morskimi, który przeprowadza prawdziwą kwarantannę? Chodzi mi o to że wiele sklepów pisze o tym że ryby pobierają pokarmy zastępcze, są po kwarantannie itd, a jest to zwyczajnie fikcja literacka. Mi chodzi o kogoś kto poważnie podchodzi do sprawy. Najlepiej jakby sklep był w polsce, możliwie blisko Wrocławia, ale wiem jakie są realia, więc jeśli będzie 300km + żeby prowadził rzetelną wysyłkę. Ceny mogą być lekko podwyższone.

Pozdro

Gotter

[Norbi71]

np.: www.acropora.pl

[pikaczu2000]

Zobacz na akwa-marin/Olivier Krakowa. Jesli jakies powazne zamowienie to chyba tez wysylaja. Najlepiej sie z nimi skontaktowac.

[MAREK75]

Sławek piła na allegro , ja brałem rybki nawet kurierem i na drugi dzień już była ,gość doradzi przez telefon ,można jechać nawet w niedziele na zakupy ,kontakt najlepiej tel.

[seb]

Nie żebym uprawiał autoreklamę, ale my NIE SPRZEDAJEMY ryb które nie jedzą, czy mają jakiekolwiek problemy zdrowotne, więc kiedyś możesz spróbować

Pozdrawiam

seb

[luft]

temat co jakis czas wraca ale tym razem na szczescie w wersji light

Ciekawostka:

W sklepie pokolec pieknie jadł mrozonkę (test na prosbe kupującego), a w domu juz się nie chciał chwycic tego samego jadła.

Wielu kolegow z Małopolski z wrażliwszymi rybami jak pokolce mają zasadę: albo kupują "bezpośrednio z frachtu" czyt. bez wpuszczania do sklepowego baniaka, albo po dluzszej kwarantannie. To daje wieksze szanse na sukces ale nie jest gwarancją niezawodnosci. Z wszystkich opowieści jakie słyszałem śmiem sie pokusić o stwierdzenie, że część winy za śmierć ryb ponoszą rónież kupujący

[Gotterdammung]

Nie żebym uprawiał autoreklamę, ale my NIE SPRZEDAJEMY ryb które nie jedzą, czy mają jakiekolwiek problemy zdrowotne, więc kiedyś możesz spróbować

Jeśli mój lokalny że tak powiem sprzedawca nic nie zadziała, a nic na to nie wskazuje, to nie ukrywam że chyba sensownie byłoby zrobić zamówienie w forumowym sklepie "bo tak" i z wielką przyjemnością po zakończonej transakcji napisałbym mega posta dziękczynnego, w końcu to leży w moim interesie... Kiedyś podejrzewam że nadejdzie za tydzień Uderzę na PW i z chęcią bym się ugadał najpierw personalnie. Świetnie byłoby jakby sprawa potoczyła się pod Twoim patronatem że się tak wyrażę, no chyba że takie coś nie wchodzi w grę - też zrozumiem.

temat co jakis czas wraca ale tym razem na szczescie w wersji light

No stary, ja nie chciałem żadnych flame-ów, raczej chciałem skoncentrować się na tym kto jest dobry, a nie na tym kto sprzedaje lipę.

śmiem sie pokusić o stwierdzenie, że część winy za śmierć ryb ponoszą również kupujący

I tak i nie. Inaczej. Ludzie dosłownie wyszarpują sobie ryby, bo są miejsca w których "towar" jest pożądany. Sprzedawca dąży do maksymalizacji zysków - nie ma co się czarować, finansowo wychodzi lepiej jak ryba zdechnie u kupującego niż u sprzedawcy, to czysta matematyka. Do pewnego punktu, bo reputacja sprzedawcy maleje, i od tego jest troszkę ten topic, choć od drugiej strony jakby.

Ale wina też leży po stronie niektórych sprzedawców - bo przecież mogą powiedzieć "ryba przed ukończeniem kwarantanny - nie na sprzedaż" i to koniec tematu, jak ktoś się obrazi na takiego sprzedawcę to jest w mojej opinii zwyczajnym burakiem, i nie ma co tu się rozpisywać na temat takiego osobnika.

Uch, dzięki za udział w rozmowie, i za PW

Pozdro

Gott

[seb]

Uderzę na PW i z chęcią bym się ugadał najpierw personalnie. Świetnie było by jakby sprawa potoczyła się pod Twoim patronatem że się tak wyrażę, no chyba że takie coś nie wchodzi w grę - też zrozumiem.

żaden problem, tym właśnie się przecież zajmuję generalnie żeby nie cukrzyć, to nie żadne bajki, ale u nas odbywa się to tak że zaraz po dostawie jesteśmy okupowani, tyle że nie sprzedajemy, tylko klienci sobie rezerwują co im się podoba, robimy jak za komuny "listę kolejkową", klient zostawia kontakt do siebie, my "wyprowadzamy" zwierzaki na prostą, w sensie uczymy je jeść, jeśli coś trzeba leczyć to leczymy, jeśli coś padnie po transporcie to trudno - padnie, nasza strata, i oddzwaniamy do klientów jak już jesteśmy pewni w 100% że zrobiliśmy wszystko co mogliśmy żeby było ok, na początku klienci się wkurzli bo chcieli zabierać zaraz już, ale czas i praktyka pokazała że po naszemu jednak jest lepiej, od długiego czasu już taką politykę prowadzimy i teraz wszyscy są zadowoleni. Oczywiście wszystkiego się przewidzieć nie da, czasem ryba która pływa u nas załóżmy tydzień, u klienta miesiąc i nagle pada, jakie są powody możemy tylko domniemywać, może być ich wiele, ważne że my mamy czyste sumienie że nie sprzedajemy lipy, a klienci mają tego świadomość...

Pozdrawiam

seb