Skocz do zawartości
Ironista

910 litrów Ironowych błędów

Rekomendowane odpowiedzi

Jako że po każdej katastrofie jest czas podsumowań, to i ja się pokuszę licząc na to, że to koniec.

Może tylko zamiast pisać co nie przetrwało, zliczę co zostało, dopatrując się w tej metodzie szczypty optymizmu i czerpiąc siły na ponowne zasiedlanie zbiornika.

Ryby

- dwie Nameleotris magnifica + trzecia w sumpie

- jedna Chrisiptera parasema (w sumpie)

- dwa wargacze - doktorek i Cirrhilabrus exquisitus

- Siganus vulpinus

- Zebrasoma xanthurum

Krewetki

- parka Stenopus hispidus

- 4 szt. Lysmata amboinensis

Korale

- Montipora digitata (trzy tygodnie stała bez polipów, ale z tkanką nic się złego nie działo, od kilku dni poliów przybywa, drżą aż miło, a dzisiaj to już całą była wysypana polipkami jak przed awarią.)

- favia - na niej kuracja Oodinexem nie zrobiła wrażenia

- kilka czerwonych discosoma - tak jak favia

- briareum fluo - takie dziwne, z białymi środkami - generalnie pięknie wygląda, zwłaszcza w aktynice, rozrasta się jak na briareum przystało

- Sarcophyton ehrenbergi - rośnie jak szalony, muszę mu jakieś dobre miejsce na stałe znaleźć, bo nie liczyłem że zagości u mnie na dłużej i stoi na piachu właściwie na "gołej nodze", bez żadnej konkretnej podstawy skalnej.

- Euphyllia glabrescens - została jedna główka, ale za to zaczęła się pompować jak szalona

- Euphyllia cristata - szkielet - miałem go wyrzucić ale w co jeszcze nie wierzę, odradza się; w tej chwili z boków wyrosły trzy narośla, które przypominają wyglądem małże i tak też się zachowują, otwierają się i zamykają. Ponieważ w poprzednim baniaku miałem tylko jedną sztukę Euphylii, która rozrastała się od środka, to tak naprawdę nigdy nie widziałem jak wyglądają narodziny nowej główki tego korala.

Ślimaki rzecz jasna również przetrwały.

Najdziwniejsza sytuacja obecnie jest z pokolcami. Nie padły, ale cały czas obsypane (xanthurum cała biała, siganus raz więcej raz mniej), ale przestały być apatyczne, chować się po skałach tak jakby je drażniło światło. Zaczęły intensywnie żerować od kilku dni, a że glon nitkowaty się sypnął okazale, to i paszy mają dużo. Daję 1 kostkę mrożonki (naprzemiennie lasonogi i artemia). Zaczęły nabierać ciała, wystające grzbiety zniknęły. Jakby jeszcze to cholerstwo zeszło im z ciał, to już bym w ogóle był dobrej myśli. A tak nie wiem co o tym sądzić i czy nie będzie jakiegoś nawrotu. W każdym bądź razie nie mam zamiaru nic wpuszczać na chwilę obecną jeśli chodzi o ryby.

Każde spojrzenie na krewetki wywołuje u mnie uśmiech. Kupiłem w pośpiechu 5 szt. Lysmaty w dziwnych okolicznościach przyrody, bo prosto z boksu przywiezionego z cargo. Bez żadnej aklimatyzacji w sklepie, no bo ospa już się rozprzestrzeniała, a doktorek wiedziałem że sam nie da rady, choć krewetki też nie pomogły.

W każdym bądź razie po szybkiej akcji przeżyło mi 4 sztuki. Co do piątej miałem już wątpliwości po przywiezieniu, bo w woreczku zrzuciła wylinkę, zatem była trochę osłabiona. Już pierwszej nocy szukając ich z latarką znalazłem jedną (pewnie to ta po wylince) w szponach parki boksujących. Pozostałe pochowały się po skałach. Po kilku dniach pojawiły się wylinki, a obecnie (są już po drugiej) ganiają po całym baniaku, rosną i na szczęście nie są atakowane przez boksujące mimo że 3 z nich wybrały sobie za siedlisko tą samą grupę skał.

Generalnie widzę, że z tych 4-rech dobrała się parka. Trzecia trzyma się na uboczu, a jak się za mocno zbliży to jest goniona. Czwarta w ogóle ma gdzieś to kłótliwe towarzystwo i zamieszkała sobie na innej grupie skał. Nudno nie ma, bo borsuk tam nocuje i cały czas wpływa domagając się czyszczenia.

Tak więc nie tylko wszystko pada w tym baniaku, ale też żyje i chce żyć. I może dlatego też na chwilę obecną jakieś promyki optymizmu mnie ogrzewają i topią wątpliwości czy kolejny raz się podniosę.

Podmian nie robię, parametrów nie mierzę i tak jakoś się to toczy. A że mam dużo czasu, to się zastanawiam jak powinien wyglądać w przyszłości ten zbiornik. Raz tak, raz siak. Co tam będę pisał, kiedy jeszcze sam nie wiem do końca. A może niepotrzebnie się zastanawiam? Generalnie w życiu zawsze najlepiej wychodziło mi nie to, co zaplanowałem w najdrobniejszych szczegółach, a to, co było robione na żywioł z pełną gamą improwizacji. Wtedy idę jak burza, coś tam niszczę po drodze czasami, ale czyż po burzy świat nie wygląda pięknie? I może to jest metoda zgodna z moim charakterem. Wybuch, huk i przodu. Ale bez co-co jumbo icon_e_wink.gif .


I znowu zalewamy, i znowu i tak do usranej śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Tak sobie czytam te Twoje przygody i na dzień dobry nasuwa mi się jedna myśl pięknie na początku wszystko planujesz wręcz podręcznikowo potem równie podręcznikowo wpadasz na jakiś masakryczny pomysł. Pomijam fakt walki z cyjano i przyduchę ale żeby na taką plagę nie uruchomić UV i czochu a od razu miedź walić - nie kumam. Pozdrawiam i życzę zero kłód w przyszłości .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Tak sobie czytam te Twoje przygody i na dzień dobry nasuwa mi się jedna myśl pięknie na początku wszystko planujesz wręcz podręcznikowo potem równie podręcznikowo wpadasz na jakiś masakryczny pomysł. Pomijam fakt walki z cyjano i przyduchę ale żeby na taką plagę nie uruchomić UV i czochu a od razu miedź walić - nie kumam. Pozdrawiam i życzę zero kłód w przyszłości .

No, w końcu tytuł wątku do czegoś zobowiązuje. :smiling:

Co do uruchomienia uv i czosnku, to przy takim stadium ospy i tempie jej rozwoju, to uv była by taką musztardą po obiedzie.

Co do czosnku - nie przeczę że ma działanie uodparniające, ale to bardziej profilaktyka niż lekarstwo i tutaj podziałałby tak samo jak uv.

Dzięki za życzenia, spełniają się powoli. Baniak wychodzi sobie na prostą, o czym informacjami dzielę się cześciej na SF, za co z góry przepraszam że nie na każdym forum, ale czasu to akurat nigdzie kupić nie można.

Edytowane przez Ironista (wyświetl historię edycji)

I znowu zalewamy, i znowu i tak do usranej śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam inne zdanie co do tej musztardy oczywiście poparte praktyką. Jeśli chodzi o czosnek to wszystko zależy od stężenia i sposobu podania. Dlatego czasami uodparnia a czasami leczy. Aluzja w tytule odczytana była już na wstępie. Lubię każdy humor - czarny również. Nie omieszkam zajrzeć na tamtego fora :scooter:.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jakoś idzie ten wózeczek do przodu. Pomalutku, powolutku ale systematycznie i bez głupich pomysłów. Część rybno-skorupiakowa ma się dobrze, bandziochy popasione jak u "pańcia", bez stresu, bo jakoś tak postawiłem na drobnicę. Nie wiem czy jeszcze coś wpuszczę z pokolcy. Mam w tej chwili Xanthurum, Borsuka i Triostegusa i na razie niech tak zostanie.

Skałki obsadzam powoli, bo konsumpcja coraz większa i trzeba się będzie za reaktorem rozglądać powoli.

Na chwilę obecną tak jakby mi się wydaje, ale korale ładnie rosną. Muszę zacząć robić regularne zdjęcia, bo w oczami każdego dnia, to przyrosty są olbrzymie, ale w mojej wyobraźni raczej.

Poniżej fotki takich dwóch sztuk, bo to miałem zdjęcia z przed kilkunastu dni.

Dokładnie różnica wynosi 21 dni.

No i jak sądzicie - rosną?

post-12805-0-30085300-1396904667_thumb.jpg

post-12805-0-52805300-1396904722_thumb.jpg

post-12805-0-56887200-1396904734_thumb.jpg

post-12805-0-06976600-1396904742_thumb.jpg

Edytowane przez Ironista (wyświetl historię edycji)

I znowu zalewamy, i znowu i tak do usranej śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jakoś idzie ten wózeczek do przodu. Pomalutku, powolutku ale systematycznie i bez głupich pomysłów. Część rybno-skorupiakowa ma się dobrze, bandziochy popasione jak u "pańcia", bez stresu, bo jakoś tak postawiłem na drobnicę. Nie wiem czy jeszcze coś wpuszczę z pokolcy. Mam w tej chwili Xanthurum, Borsuka i Triostegusa i na razie niech tak zostanie.

Skałki obsadzam powoli, bo konsumpcja coraz większa i trzeba się będzie za reaktorem rozglądać powoli.

Na chwilę obecną tak jakby mi się wydaje, ale korale ładnie rosną. Muszę zacząć robić regularne zdjęcia, bo w oczami każdego dnia, to przyrosty są olbrzymie, ale w mojej wyobraźni raczej.

Poniżej fotki takich dwóch sztuk, bo to miałem zdjęcia z przed kilkunastu dni.

Dokładnie różnica wynosi 21 dni.

No i jak sądzicie - rosną?

Widzę że ładny baniaczek jest w okolicy :) Chętnie nawiążę kontakt bo cosik ubogo jest na naszym terenie morszczyzny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ten wątek jest dość stary. Należy rozważyć rozpoczęcie nowego wątku zamiast ożywienia tego.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.