W dniu 16.03.2018 o 21:18, petroniusz2 napisał:Zagalopowałeś się troszeczkę zmniejsz przepływ przez zeolit to jest podstawa , po co dolewać cokolwiek to jest prosta metoda dokup Acro Glow kolory będą głębokie i ciemne . To są podstawy przy zeovicie . Parametry utrzymujesz przez regulację przepływu przez reaktor zeolitu . Ogólnie czym mniej będziesz kombinował tym lepiej .
Chciałbym żeby tak było, niestety nie jest tak do końca. Acro Glow również nie ma tak szerokiego i bezpośredniego spektrum działania i nie stanowi w tym przypadku żadnego rozwiązania. Na 180 litrów netto mam jedynie 333 ml zeolitu (powinno być 450), a przepływ to 120 l/h (powinno być 180). Zarówno ilość zeolitu, jak i przepływ jest więc mniejszy niż zalecany. Myślę, że w tak niedużym akwa mam trochę za dużo skały przez co filtracja biologiczna jest lekko za duża jak na taki litraż i ma równie duże znaczenie co sam zeolit. W końcu skały, czy podłoża też nie poleca się jedynie ze względów estetycznych. Stąd problemy. Po chwili namysłu wiem już niemal na pewno skąd STN u korali. Przed rozpoczęciem dozowania NO3 zdarzało się, że PO4 od wielkiego dzwona coś tam wynosiło (ok. 0,009). Po rozpoczęciu dozowania NO3 pozytywnie na pewno zareagowały 3 turbinarie i dunca, ale tylko one. Chwilę później zaczęło się jednak bielenie i STN u acropor. Dodanie NO3 pomogło doszczętnie wyzerować PO4. Ot cała filozofia. Do tej pory byłem przekonany, że mocne karmienie korali oraz wykrywalne NO3 z jednoczesnym wyzerowanym PO4 wystarczą do wzrostu i względnego zdrowia acropor. Część osób będzie zapewne twierdziło, że tak w istocie jest. Ja jestem przekonany, że przynajmniej u mnie ta zasada się nie sprawdza i jakiekolwiek minimalne (wykrywalne domowymi sposobami) PO4 musi być. Dodatkowo przypomniałem sobie o pewnym błędzie, który ze dwa tygodnie temu popełniłem. Blaknięcie acr rozpoczęło się od tych w kolorze zielonym. Robiły się żółte, względnie jasnobrązowe. Byłem więc przekonany, że może to jednak brak żelaza chociaż wszystko wskazywało, że to błędne rozumowanie (duże regularne podmiany, dozowanie mikro z kilku preparatów, mała ilość konsumentów). Dodałem więc trochę na przypał podwójną, jak na litraż dawkę żelaza z KZ. Oczywiście to nic nie pomogło, na szczęście też nie spowodowało pojawienia się glonów, czy plag (poza lekkim zielonym nalotem gdzieniegdzie na grysie). Ostatnio wyczytałem jednak, że przy bardzo niskim PO4 dodanie nawet tak małych ilości żelaza w ramach suplementacji mikro może powodować zbindowanie tych występujących resztek fosforanów, na tej samej zasadzie co przy adsorberach PO4 na bazie żelaza. Jestem przekonany, że to pogłębiło mój problem z wyzerowanym PO4. Zdaję sobie więc sprawę, że sztuczne dozowanie NO3, czy też PO4 nie rozwiąże problemu, a może jedynie go pogłębić. Nie mam specjalnie pola manewru by jeszcze zmniejszać ilość zeolitu, czy też przepływ. Reaktora wapnia też nie zamontuje w tak małym akwa. To co mi pozostaje to zwiększyć obsadę, co może być trochę trudne bo już jest 9 ryb, zwiększyć karmienie i liczyć na poprawę. Nie bez powodu twierdzi się, że metoda zeovit działa najlepiej z reaktorem wapnia, a większość trupów koralowych występujących wraz z upływem czasu oraz rezygnacja z metody wiążą się z niedostateczną podażą PO4. Może zwiększę jednak stado anthiasów i będę sypał więcej suchego. Czas pokaże, czy to coś da. A mówi się, żeby nie startować na starej suchej skale bo będzie w nieskończoność uwalniać PO4. Ja wysuszyłem w lecie na słońcu całą swoją skałę z poprzedniego zbiornika z masą mikrożycia wewnątrz i wielkimi wieloszczetami i taką wrzuciłem do obecnego. PO4 zeszło w bardzo krótkim czasie jeśli dobrze pamiętam z poziomu 0,6 do obecnego zera. Znowu sprawdza się stwierdzenie, że każdy zbiornik jest inny i że "to zależy".