Skocz do zawartości

Historia edycji

gryadam

gryadam

TYDZIEŃ 71

16.03.2018-23.03.2018

large.5ab6b9faccced_tydzie71.JPG.3a04fc47e718924bed5e80994b47c68f.JPG

Co tu się odbabczyło?

large_71.1.jpg.e2a5f0374691b2491c959c694bf5d3bd.jpgTydzień szaleństw… Kompletnie nie ogarniam tego, co się stało, ale od początku. Z początkiem tygodnia mój Pomacentrus alleni dostał nagłego ataku ADHD, postanowił pobawić się w babkę i przekopać połowę akwarium. Wpłynął chyba pod każdą możliwą skałę i sypał piachem tak, że baniak wyglądem odpowiadał sytuacji pogodowej – jedna wielka zamieć śnieżna. Korale przysypane piachem, szczepki poprzestawiane, dosłownie masakra. W pewnym momencie myślałem już, że gada zatłukę… W całym tym zamieszaniu zniknęła babka Valenciennea puellaris. Dotychczas pojawiła się codziennie, wypływała po pokarm, trochę poskubała, po czym przekopała trochę piasku i znowu znikała. Tym razem nie było jej widać dzień, dwa, później trzy… W czwartek, po 6 dniach jej nieobecności, spisałem ją na straty, uznając, że najwidoczniej Pomacentrus zasypał ją w jakiejś jamie i zapewne została już skonsumowana. Wybrałem się więc do Aquario z kolejnym zamiarem uzupełnienia obsady. I tak kupiłem nową babkę, tym razem Valenciennea sexguttata oraz jednego Pterapogona kauderni (maluch, którego kupiłem tydzień wcześniej okazał się być samcem i dwa pozostałe zwyczajnie go zamęczyły, nawet nie wiem kiedy). Tak nawiasem mówiąc, to moja ostatnia próba wprowadzenia trzeciego Pterapogona. Szkoda mi zwierzaków, skoro dwa, które mam to tacy terroryści i samce alfa. Dość poważnie się zmartwiłem, jak zaczęły tłuc nowo zakupionego maluszka niedługo po wpuszczeniu, na szczęście nie trwało to dłużej niż godzinę i się dogadały. Teraz jednemu z nich od czasu do czasu odbije i trochę go szturchnie, ale ogólnie pływają zgodnie i żerują zawsze razem, całą trójeczką.

large_71.2.jpg.131b0999863826174c45dd0aa79b8d8e.jpgWracając do babki – wpuściłem ją i zniknęła. Nie było jej widać cały kolejny dzień, więc zacząłem się obawiać, że wyskoczyła w trakcie czwartkowej podmianki, kiedy baniak był odkryty i niezabezpieczony. Trudno. Stwierdziłem, że dam jej trochę czasu i poczekam, być może zaszyła się po prostu w jakiejś norze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w piątek popołudniu zobaczyłem moją babkę, radośnie przekopującą piasek. Nie, nie Valenciennea sexguttata, którą dwa dni wcześniej zakupiłem. To była moja stara Valenciennea puellaris, którą najpierw uznałem za zaginioną, później martwą. Za to sexguttata przepadła na dobre. Długo nie trzeba było czekać, bo pojawiła się niespełna godzinę później. I tym sposobem, przez zupełny przypadek, stałem się posiadaczem dwóch babek. Oczywiście na początku panika – zatłuką się, tym bardziej, że sporo czytałem na temat agresji tych ryb wobec przedstawicieli swojego i pokrewnych gatunków (chyba, że ma się do czynienia z dobraną parą). Ale nie, stanęły naprzeciwko siebie, popuszyły się nieco, po czym obie zabrały się za przekopywanie piasku. Równolegle do siebie. Wyglądały przezabawnie – jak dwa orające traktorki :D 

I tym sposobem w mojej nanorafce zapanowały w końcu spokój i harmonia. Cudownie się na to patrzy – akwarium jest pełne życia, Pterapogony pływają w toni, a nie kryją się po kątach. Babki nieustannie przerzucają piach, dzięki czemu robi się czysty i bielutki, jak na początku. Błazny jeżdżą jak szalone po Euphylli, która ma już nie 6 a 8 główek i nadal się rozrasta. Acany pompują się jak szalone, Montiporom przybyło nieco zieleni i pod aktyniką świecą jak pręty paliwowe z elektrowni atomowej, a Ricordee rozrosły się od zakupu chyba ze trzykrotnie. Do tego w końcu uczę się w miarę wiernie ukazywać kolory moich koralowców w niebieskim świetle, a efekty kolejnych godzin mojej zabawy z żółtym filtrem można obejrzeć na zdjęciach z dzisiejszego posta. Aż się uśmiecham pod nosem, jak patrzę na to akwarium, bo w końcu zbliżyłem się do zakładanego ideału, za którym od dawna goniłem – brak glonów, kolorowe koralowce, szczęśliwe rybki i akwarium pełne życia  :D

large_71.3.jpg.7188345d31c5d8b61129e2a519e9e567.jpg

Co do parametrów wody, wszystko w najlepszym porządku. Potas się wyrównał, azotany utrzymują się na poziomie 1,0 ppm. Po podmiance skoczył jedynie magnez i obecnie jest 1380 ppm. Przy okazji podniosłem nieco zasolenie. Jedynie strontu i żelaza dalej nie widać. Stront dozuję – po kropelce dziennie i nie przejmuję się zbytnio testem, bo mam wrażenie, że jest dość mało precyzyjny, szczególnie z uwagi na łyżeczkę do dozowania proszków Sr-2 i Sr-5. Żelaza w tym tygodniu lało się po 3 krople na dobę, więcej się zwyczajnie boję, ale test dalej na 0. Z ciekawości dodałem kroplę preparatu AF Iron do 10 ml wody i powtórzyłem test. Tym razem odbarwił się na wyraźnie fioletowy kolor. Czyli działa poprawnie, a ja robię go dobrze. Tylko w wodzie jest go za mało. Według wytycznych Colombo poziom powinien wynosić 0,15 ppm. Spróbuję utrzymać tą dawkę przez kolejny tydzień  - dwa i poobserwować, co się dzieje. Chociaż nie ukrywam, że trochę boję się przedozować, żeby nie skończyło się to inwazją glonów. Ale póki co wszystko jest ok.

Na zakończenie chciałem jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. W tym tygodniu dowiedziałem się o pewnej akcji charytatywnej - mianowicie, mój pobliski sklep akwarystyczny, czyli Aquario, współdziałał przy zakładaniu 1000-litrowego akwarium morskiego w Śląskim Hospicjum dla Dzieci „Świetlikowo” w Tychach. Sklep ogłosił akcję zasiedlania zbiornika, a wszystkie zwierzęta, zakupione u nich dla „Świetlikowa”, sprzedawane są z 50% rabatem. Nie wiem, czy jest to do końca poprawne politycznie, ale uważam, że takie akcje należy wspierać, promować i nagłaśniać. Dlatego zdecydowałem się wspomnieć o tym w dzisiejszej relacji, tym bardziej, że w akcję się zaangażowałem, przekazując dla dzieciaków swoje szczepki i zakupując dodatkową skałkę z Zoanthusami. Jak dla mnie są to najlepiej wydane pieniądze na koralowce w moim życiu. A dzieciaki będą miały chociaż trochę radochy (oby!) :) I chciałem tym zachęcić do wsparcia akcji, a inne sklepy do podjęcia podobnych inicjatyw. To naprawdę super, że my, akwaryści, też możemy pomagać innym ludziom poprzez nasze hobby.

gryadam

gryadam

TYDZIEŃ 71

16.03.2018-23.03.2018

large.5ab6b9faccced_tydzie71.JPG.3a04fc47e718924bed5e80994b47c68f.JPG

Co tu się odbabczyło?

large_71.1.jpg.e2a5f0374691b2491c959c694bf5d3bd.jpgTydzień szaleństw… Kompletnie nie ogarniam tego, co się stało, ale od początku. Z początkiem tygodnia mój Pomacentrus alleni dostał nagłego ataku ADHD, postanowił pobawić się w babkę i przekopać połowę akwarium. Wpłynął chyba pod każdą możliwą skałę i sypał piachem tak, że baniak wyglądem odpowiadał sytuacji pogodowej – jedna wielka zamieć śnieżna. Korale przysypane piachem, szczepki poprzestawiane, dosłownie masakra. W pewnym momencie myślałem już, że gada zatłukę… W całym tym zamieszaniu zniknęła babka Valenciennea puellaris. Dotychczas pojawiła się codziennie, wypływała po pokarm, trochę poskubała, po czym przekopała trochę piasku i znowu znikała. Tym razem nie było jej widać dzień, dwa, później trzy… W czwartek, po 6 dniach jej nieobecności, spisałem ją na straty, uznając, że najwidoczniej Pomacentrus zasypał ją w jakiejś jamie i zapewne została już skonsumowana. Wybrałem się więc do Aquario z kolejnym zamiarem uzupełnienia obsady. I tak kupiłem nową babkę, tym razem Valenciennea sexguttata oraz jednego Pterapogona kauderni (maluch, którego kupiłem tydzień wcześniej okazał się być samcem i dwa pozostałe zwyczajnie go zamęczyły, nawet nie wiem kiedy). Tak nawiasem mówiąc, to moja ostatnia próba wprowadzenia trzeciego Pterapogona. Szkoda mi zwierzaków, skoro dwa, które mam to tacy terroryści i samce alfa. Dość poważnie się zmartwiłem, jak zaczęły tłuc nowo zakupionego maluszka niedługo po wpuszczeniu, na szczęście nie trwało to dłużej niż godzinę i się dogadały. Teraz jednemu z nich od czasu do czasu odbije i trochę go szturchnie, ale ogólnie pływają zgodnie i żerują zawsze razem, całą trójeczką.

large_71.2.jpg.131b0999863826174c45dd0aa79b8d8e.jpgWracając do babki – wpuściłem ją i zniknęła. Nie było jej widać cały kolejny dzień, więc zacząłem się obawiać, że wyskoczyła w trakcie czwartkowej podmianki, kiedy baniak był odkryty i niezabezpieczony. Trudno. Stwierdziłem, że dam jej trochę czasu i poczekam, być może zaszyła się po prostu w jakiejś norze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w piątek popołudniu zobaczyłem moją babkę, radośnie przekopującą piasek. Nie, nie Valenciennea sexguttata, którą dwa dni wcześniej zakupiłem. To była moja stara Valenciennea puellaris, którą najpierw uznałem za zaginioną, później martwą. Za to sexguttata przepadła na dobre. Długo nie trzeba było czekać, bo pojawiła się niespełna godzinę później. I tym sposobem, przez zupełny przypadek, stałem się posiadaczem dwóch babek. Oczywiście na początku panika – zatłuką się, tym bardziej, że sporo czytałem na temat agresji tych ryb wobec przedstawicieli swojego i pokrewnych gatunków (chyba, że ma się do czynienia z dobraną parą). Ale nie, stanęły naprzeciwko siebie, popuszyły się nieco, po czym obie zabrały się za przekopywanie piasku. Równolegle do siebie. Wyglądały przezabawnie – jak dwa orające traktorki :D 

I tym sposobem w mojej nanorafce zapanowały w końcu spokój i harmonia. Cudownie się na to patrzy – akwarium jest pełne życia, Pterapogony pływają w toni, a nie kryją się po kątach. Babki nieustannie przerzucają piach, dzięki czemu robi się czysty i bielutki, jak na początku. Błazny jeżdżą jak szalone po Euphylli, która ma już nie 6 a 8 główek i nadal się rozrasta. Acany pompują się jak szalone, Montiporom przybyło nieco zieleni i pod aktyniką świecą jak pręty paliwowe z elektrowni atomowej, a Ricordee rozrosły się od zakupu chyba ze trzykrotnie. Do tego w końcu uczę się w miarę wiernie ukazywać kolory moich koralowców w niebieskim świetle, a efekty kolejnych godzin mojej zabawy z żółtym filtrem można obejrzeć na zdjęciach z dzisiejszego posta. Aż się uśmiecham pod nosem, jak patrzę na to akwarium, bo w końcu zbliżyłem się do zakładanego ideału, za którym od dawna goniłem – brak glonów, kolorowe koralowce, szczęśliwe rybki i akwarium pełne życia  :D

large_71.3.jpg.7188345d31c5d8b61129e2a519e9e567.jpg

Co do parametrów wody, wszystko w najlepszym porządku. Potas się wyrównał, azotany utrzymują się na poziomie 1,0 ppm. Po podmiance skoczył jedynie magnez i obecnie jest 1380 ppm. Przy okazji podniosłem nieco zasolenie. Jedynie strontu i żelaza dalej nie widać. Stront dozuję – po kropelce dziennie i nie przejmuję się zbytnio testem, bo mam wrażenie, że jest dość mało precyzyjny, szczególnie z uwagi na łyżeczkę do dozowania proszków Sr-2 i Sr-5. Żelaza w tym tygodniu lało się po 3 krople na dobę, więcej się zwyczajnie boję, ale test dalej na 0. Z ciekawości dodałem kroplę preparatu AF Iron do 10 ml wody i powtórzyłem test. Tym razem odbarwił się na wyraźnie fioletowy kolor. Czyli działa poprawnie, a ja robię go dobrze. Tylko w wodzie jest go za mało. Według wytycznych Colombo poziom powinien wynosić 0,15 ppm. Spróbuję utrzymać tą dawkę przez kolejny tydzień  - dwa i poobserwować, co się dzieje. Chociaż nie ukrywam, że trochę boję się przedozować, żeby nie skończyło się to inwazją glonów. Ale póki co wszystko jest ok.

Na zakończenie chciałem jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. W tym tygodniu dowiedziałem się o pewnej akcji charytatywnej - mianowicie, mój pobliski sklep akwarystyczny, czyli Aquario, współdziałał przy zakładaniu 1000-litrowego akwarium morskiego w Śląskim Hospicjum dla Dzieci „Świetlikowo” w Tychach. Sklep ogłosił akcję zasiedlania zbiornika, a wszystkie zwierzęta, zakupione u nich dla „Świetlikowa”, sprzedawane są z 50% rabatem. Nie wiem, czy jest to do końca poprawne politycznie, ale uważam, że takie akcje należy wspierać, promować i nagłaśniać. Dlatego zdecydowałem się wspomnieć o tym w dzisiejszej relacji, tym bardziej, że w akcję się zaangażowałem, przekazując dla dzieciaków swoje szczepki i zakupując dodatkową skałkę z Zoanthusami. Jak dla mnie są to najlepiej wydane pieniądze na koralowce w moim życiu. A dzieciaki będą miały chociaż trochę radochy (oby!) J I chciałem tym zachęcić do wsparcia akcji, a inne sklepy do podjęcia podobnych inicjatyw. To naprawdę super, że my, akwaryści, też możemy pomagać innym ludziom poprzez nasze hobby.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc do serwisu Nano-Reef, zgadzasz się na warunki Warunki użytkowania.