Dobra, wakacje wakacjami, ale czas tu trochę odkurzyć i uzupełnić braki z ostatnich... wstyd się przyznać, ale 6 tygodni...
TYDZIEŃ 35
07.07.2017-14.07.2017
Nie mów "hop"...
...Póki nie przeskoczysz. No niestety okazało się, że oceniłem dzień przed zachodem słońca... Po krótkiej chwili oddechu i powrotu do normalności cyjano znowu zaczęło wysypywać się po skałkach... Już myślałem, że jest w odwrocie, ale jednak byłem w błędzie. Po 2 dniach ponownie pojawił się w baniaku bordowy nalot i bąbelki. Szczerze mówiąc liczyłem na to, że przejdzie bezboleśnie, ale chyba jednak to prawdziwa plaga, z którą przyjdzie mi się zmierzyć w gorącym sezonie urlopowym, bo od przyszłego tygodnia zaczynam wyjeźdźać. Najgorsze jest to, że nie potrafię znaleźć przyczyny. Teraz po zbiciu temperatury i zmianie Chemipure'a na czysty jedyne, co przychodzi mi do głowy to światło - albo świecę za długo, albo coś jest nie tak z diodami... Ale lampa ma dopiero 8 miesięcy, a trwałość LED-ów obliczana jest na 50.000 godzin, więc spadek jakości światła raczej odpada. Pozostaje więc zmiana cyklu świetlnego, co zamierzam zrobić, jak tylko znajdę czas. Wyniki wszystkich testów mam w normie, więc jakość wody też jest ok. W każdym razie trzeba nadal szukać przyczyny wysypu cyjano.
Wyjazd do Niemiec jednak przesunął się do przyszłego tygodnia, więc zyskałem trochę więcej czasu na przygotowanie akwarium na brak opieki i moją nieobecność. Miałem ambitny plan zabrania się za to w tym tygodniu, ale niestety inne obowiązki znowu nie pozwoliły. A pracy przy tym jest mnóstwo, bo chcę wszystko zautomatyzować tak, żebym z dowolnego miejsca na świecie mógł kontrolować, co dzieje się w akwarium. Witamy w XXI wieku :-P
___________________________________________________________________________________________________________________________
TYDZIEŃ 36
14.07.2017-21.07.2017
Cyjanokalipsa
Tydzień zaczął się intensywnymi przygotowaniami akwarium przed wyjazdem do Niemiec, z którymi oczywiście się nie wyrobiłem... Plany były ambitne i zakładały założenie sterowania na Sonoff-ach, zautomatyzowania wentylatorów tak, aby włączały się w zależności od temperatury, zainstalowania karmnika automatycznego i pompy dozującej. Z tego wszystkiego udało mi się zrobić ręczne zdalne sterowanie wentylatorów i zainstalować karmnik. Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek, jak to zwykle bywa przy robieniu wszystkiego na ostatni moment. Walczę z tym nawykiem już od jakiegoś czasu, a i tak ostatecznie wychodzi jak zawsze... Muszę coś z tym w końcu zrobić. Wracając do tematu - w sobotę zabrałem się za instalację karmnika, chcąc jeszcze przez te kilka dni sprawdzić, czy działa poprawnie. Po włożeniu baterii karmnik wykonał jeden obrót i na tym zakończyła się nasza współpraca. Od razu pobiegłem do Aquario, zestresowany, że czeka mnie długi proces reklamacji. Na całe szczęście karmnik został od ręki wymieniony na nowy - sprawny i to bez żadnych problemów. A sklep naprawdę polecam - jeszcze nigdy się na obsłudze i ich produktach nie zawiodłem. Karmnik ustawiony, zainstalowany, postanowiłem więc zabrać się za Sonoff-y. We wtorek. A w środę miałem już wyjeżdżać. Skończyło się tym, że zainstalowałem jeden sterownik z czujnikiem temperatury do sterowania wentylatorkami. Działały by bez zarzutów, gdyby nie to, że kabel z czujnika okazał się zbyt krótki. Musiałem więc zrezygnować z automatycznego sterowania wentylatorami w zależności temperatury i ograniczyć się jedynie do możliwości zdalnego ich włączania. Ta zabawa zajęła mi tyle czasu, że nic innego już nie zrobiłem, a rolę zdalnego termometru i pompy dozującej przejął mój młodszy brat.
Wyjechałem niby na spokojnie, ale lekki stres był. Młody informował mnie o wszystkim na bieżąco, a ja miałem podgląd akwarium z kamery WiFi, którą sobie jakiś czas temu zakupiłem. Właściwie wszystko było spoko, ale jak się okazało - przez kamerkę nie wszystko widać. To, co zastałem po powrocie po 5 dniach nieobecności można było określić jedynie mianem "Cyjanokalipsy". Owszem, widziałem już w Internecie i na forum zbiorniki bardziej zmasakrowane przez cyjanobakterie, ale inaczej patrzy się na własny baniak. A u mnie kożuch cyjano pokrywał już wszystkie skałki, część piasku i zaczynał wchodzić na korale. Nawet krab i ślimaki obrośnięte były cyjano. Żadna nowa przyczyna nie przyszła mi do głowy, zmniejszyłem intensywność oświetlenia i stanąłem przed dylematem - ryzykować utratę korali, czy zastosować Chemiclean, który wybije wszystkie bakterie, również te pożyteczne na tydzień przed moim wyjazdem na 2 tygodnie. Suma sumarum ryzykowałem utratę korali lub utratę korali, postanowiłem się więc wstrzymać z używaniem chemii i jeszcze trochę poszukać.