Właśnie w tym rzecz, że ani w dzień ani w noc on sie kompletnie nie przemieszczał.
Następnego dnia, z rana muszla leżała pusta a kawałek obok krab - nieżywy. Jestem prawie pewien, że był w trakcie wylinki, od odwłoka odchodził jakby bezbarwny pancerzyk, w takim razie zostawiłem, odczekałem, obserwowałem, ale krab był ewidentnie nieżywy, zero oznak życia, prąd wody go znosił jak chciał a krab był sztywny. Wydawało mi się, że jego odwłok jakby był niekompletny, "uszczknięty z tyłu" nie wiem czy jest to możliwe, że go coś zaatakowało, czy akurat podczas zakupu był podczas wylinki, nie dal rady się zaklimatyzować trudno mi powiedzieć. Z ekipy czyszczącej mam jeszcze ślimaki, krewetkę i czerwonego kraba- wszystkie od początku wzięły się do roboty.