Opowiem wam historyjkę .. sąsiad który całe życie palił śmieci w piecu teraz zrobił się świętszy niż papież ... zakupił stelaż na trzy worki i siedział godzinami segregując swoje wcześniej palone śmieci (wcześniej miał kosz 120 l wiecznie pusty w powodu wskazanego powyżej) ... zapadła noc .... rano wstaje a jego śmieci znowu "latają" po całej dzielnicy tyle że teraz jeszcze nie poddane zostały obróbce termicznej tylko "kociej" ... cały misterny plan (i worki) koty podarły w pi ... ... a poważnie miałem kosz 720 l (duży dom, duże dzieci = góra śmieci) za kwotę 40 złotych teraz mam kosz 240 l za kwotę 85 złotych i masę worków obok ... a na moją prośbę do urzędu o powiększenie kosza (właściwie tylko odbiór bo ten większy mogę sobie kupić sam) uprzejma pani odpowiedziała mi że to co mi się nie mieści mogę sobie zawozić do punktu gminnego odbioru śmieci tyle że posegregowane (opinii na temat segregacji nawet nie chce mi się przytaczać - ale widziałem jak wielu z was jak cala robota w tym względzie trafia do jednej smieciarki i na jedno wysypisko - wiadomo koszty) ... i gdzie tu sens i logika? ... a swoją droga śmieci w lasach wcale nie ubyło