Jedni przenoszą życie do nowego wiekszego, zbiornika, inni przenoszą ten sam zbiornik w nowe miejsce. Czasem dwa metry obok, czasem 100 kilometrów dalej, kiedy sami się przeprowadzają lub kupują całe działające akwarium. Każda przeprowadzka wiąże się z ogromnym stresem dla zwierząt. Machanie siatką, wyciaganie na powietrze, wpychanie do worka czy wiadra, zabieranie skały, która byla czyimś domem, mętna woda, podróż w worku czy wiadrze, aklimatyzacja, potem nowy dom, inne oswietlenie, inne parametry, może znów mętna woda, walka o nowy dom/terytorium, ponowne ustalanie hierarchii, przyzwyczajenie sie do innych parametrów wody...to wszystko, to bardzo ciężkie chwile dla zwierzaków.
Wiele osób na tym forum z rożnych powodów podjęło się przeprowadzki. Niektóre zakończyły się pełnym sukcesem, bez strat, ale w wielu przypadkach był to niemal koniec swiata. Kilka dni radochy, ze poszło świetnie, ryby pływają, jedzą, koralowce się pompują, nic nie zapowiada tragedii. A po kilku dniach... ryby w kropki, najpierw kilka, potem nagle wszystkie obsypane i wylawianie trupów dzień po dniu. Parametry się pogarszają, koralowce przestają się pompować, rozpuszczaja się, bieleją. A miało być tak pięknie...zamiast tego trwa walka o każde życie, albo liczenie strat w pln, zależnie od priorytetów akwarysty.
Dla wielu akwarystów i zwierząt jest już niestety za późno, ale ja, jak wielu innych akwarystow i naszych podopiecznych mamy jeszcze czas na przygotowanie się, zaplanowanie, przemyślenie, jak to zrobić z głową. Czego nie zaniedbać lub czego się wystrzegać, żeby to, co wymarzone nie zamieniło się w tragedię? Jak pomóc przetrwać zwierzętom przenosiny?
Bardzo proszę o podzielenie się wszelkimi uwagami, poradami. Co według was przyczyniło się do sukcesu lub tragedii, co pomogło, a co zawiodło. Co byście zrobili inaczej przy kolejnej przeprowadzce lub czego byście nie odpuścili?